Odkąd w naszym domu pojawił się Forest czytam forum regularnie. Zresztą trafiłam tu trochę dzięki niemu. Pani Tatiana, która zajmowała się adopcją Foresta (wówczas Kolonela) przysłała mi link do jego wątku na tym forum. Mój wątek ma być szczęśliwą kontynuacją tamtego aby już Pani Tatianie nie zapychać skrzynki mailowej nowymi zdjęciami i kolejnymi wiadomościami

Link do pierwszego wątku Foresta http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=158763
Ale może od początku, bo zanim Forest zawitał pod naszym dachem była już w nim Sasza, której pojawienie się jest równie niespodziewane jak jego.
Sasza zaraz po przyjeździe ze schroniska
Było to w grudniu 2012 roku, koleżanka z pracy poprosiła mnie żebym pojechała z nią i jej córką do schroniska, żeby zawieść karmę dla zwierzaków ze szkolnej zbiórki. Oczywiście zgodziłam się, bo już od jakiegoś czasu przeglądałam stronę schroniska w poszukiwaniu kota, którego chcieliśmy adoptować z TŻetem zaraz po naszej poświątecznej przeprowadzce. On miał koty przez całe swoje życie, ja nigdy, ale wiedziałam, że wraz z przeprowadzką zamieszka z nami "najbiedniejszy" schroniskowy kot.
Na dwa tygodnie przed świętami zajechałyśmy do schroniska z misją dostarczenia karm oraz odwiedzenia kociarni w celu poznania kilku kotów wytypowanych ze schroniskowej strony. Dodam, że przed wyjściem, Kuba zapytał czy ma mi dać 36 złotych na opłatę schroniskową... chyba czuł że jak już wejdę do kociarni to nie wyjdę z niej sama


Tak to jest, jak w takie miejsce pojadą trzy baby z miękkimi serduchami:) I jak to bywa w takich historiach internetowe typy, typami a rzeczywistość wszystko weryfikuje. W trakcie rozmowy z Panią opiekunką okazało się, że aktualnie w schronisku jest perska koteczka. Przerażona, strasznie wychudzona, kompletnie bez apetytu, pragnienia i chęci do życia. Z futrem mocno przerzedzonym, skołtunionym, przy ogonie wygryzionym. Ani opiekunka, ani pani sprzątaczka nie potrafiły powiedzieć nic o tym jak koteczka znalazła się w schronisku. Nie miała nawet jeszcze swojego tymczasowego imienia. Ale gdy już nam się udało wygrzebać bidulkę z najciemniejszego kąta klatki, zakochałyśmy się w niej jednogłośnie. Nic już nie było ważne. Szybki telefon do domu, że wracam z kotem


Wieczorem zaczęła się walka o to aby kotka zjadła cokolwiek a ona przerażona wlazła do kosza na bieliznę i nie zamierzała z niego wychodzić Jako kompletnie niedoświadczona osoba byłam przerażona i nieświadoma, że tak musi być. Do dziś pamiętam jak o 2 w nocy usłyszałam mlaskanie Saszki, która zaczęła wcinać twarożek. Ona jadła ja ryczałam ze szczęścia...głupia.
Sasza dziś. Absolutna królowa i władczyni naszych serc. Potrafi na mnie wymusić wszystko. Jest nocną podsikiwaczką. Wszystkie wyniki w normie ale lubi sobie siknąć koło drzwi w nocy. bo tak! Jest moim oczkiem w głowie ale Cookie skutecznie ja detronizuje. Obie kocham miłością bezwzględną


Forest to druga historia przeznaczenia:)
Po pół roku od adopcji Saszki wiedzieliśmy, że chcemy drugiego kota ale czas leciał a my w ferworze życia codziennego odkładaliśmy temat na później. W schronisku podczas adopcji Saszki dostałam od opiekunki jej Kotylionową wizytówkę. Polubiłam fanpejdza stowarzyszenia, na którym ukazują się ogłoszenia adopcyjne najbardziej potrzebujących kotów. I tak właśnie na początku grudnia trafiłam na Kolonela Miau. Gdy tylko przeczytałam jego historię i zobaczyłam zdjęcia, decyzja sama się nasunęła. Szybki mail do Kotyliona, wymiana wiadomości z Panią Tatianą i Panią Doktor z kliniki i po dwóch tygodniach, tuż przed świętami Kolonel przemianowany na Foresta był z nami

W grudniu 2014 mija rok od zamieszkania z nami Foresta. Burzliwy rok




Chciałabym zaprosić do wątku wszystkie Kotylionowe i forumowe ciocie, przede wszystkim ruru. Będzie tu relacja z odrastania Forestowej sierści bo w końcu to kot długowłosy


A ponieważ duża uwielbia robić zdjęcia będzie ich sporo

Mam nadzieję że nikogo nie zanudziłam, później będzie więcej zdjęć.
22 marca 2014 dołączyła do nas Halinka


Halinka vel Cookie. Bo ma biszkoptowe umaszczenie i do tego jest słodka jak najsłodsze ciasteczko jest bez apelacyjne trzecim zrządzeniem losu, równie cudownym jak dwa poprzednie.
Jest najbardziej kocim kotem ze wszystkich które posiadamy, reszta tylko ozdabia poduszki (wyczytałam to gdzieś na forum


Trafiła do nas w niefajnych okolicznościach bo podczas choroby Foresta. Podczas wizyt w klinice z Forkiem, Halinka dochodziła tam do siebie po przewiezieniu ze schroniska.
Tam ją wypatrzyłam i wraz z doktor Anią i wolontariuszkami Kotyliona wmanewrowałyśmy mojego TŻta w Cookie.
Tak jest dziś

14.11.2014 dowiedzieliśmy się, że Cookie ma wielotorbielowatość nerek
