Zgadzam się .
Nie ma bezpiecznych ogródków.
Nigdy do głowy by mi nie przyszło wypuścić luzem kota, nigdy nie miałam ZŁUDZEŃ , że go upilnuję, dogonię !
Co z tego , że nie spuszczę go z oczu ?
Toż koty chodzą, po firankach - ktoś chce mi powiedzieć co po płocie nie da rady

NO WEŹŹ....
Ale konia z rzędem temu - kto pokaże mi persa wspinacającego się płocie z siatki - NO NIE - persy zdecydowanie mają za duże dupy

!
Pisałam już, decyzja
( 25 lat temu)o wyborze zwierzaka domowego była dokładnie przemyślana.Ludzie - toż było to jeszcze przed uruchomieniem pierwszego łącza inernetowego w Polsce !! Najpierw przeczytałam wiele poradników opisów ras - zależało mi aby kot był spokojnego usposobienia. Wiedziałam co mam do zaoferowania . Pocztą pantoflową znalazłam hodowlę w moim mieście .No.. mini hodowlę (razem kotów trzy

) bywałam tam, rozmawiałam WIELOKROTNIE. Rase poznawałam osobiście - a wygląd tych dziwacznych niby-kotów nie zachwycał mnie wcale !!! W porównaniu z arystokratcznym syjamem czy zwykłym dachowcem - no umówmy się pers jest i brzydki i duużo bardziej wymagający
Miedzy podjęciem decyzji a pojawieniem się zwierzaka minął rok!!!
prawda tez , że następne "wybory" to same MEGA SPONTANY W pierwszym roku Marcel wychodził na ogród ZAWSZE w chomącie - czyli w szelkach z doczepioną długą linką . W późniejszych latach tylko czasami.
Ćwierć wieku później kolejny kot , również

widzicie tą neonową lineczkę ?
Mimo różnych śmichów- chichów okolicznej ludności , i uwag ,że KOTA SIĘ NIE DA nauczyć!
Ja wiedziałam swoje- kot to zwierze społeczne, nie jest psem i za panem bezrozumnie nie pójdzie w ogień, ale ze swoim ludziem chce żyć w zgodzie.
Oczywiście będzie próbować , no i OCZYWIŚCIE , pan i jego prawo obowiązuje TYLKO w obecności pana.
Linka zawsze musi być neonowa i dłuuuga - mały kociak ciągnął bardzo zadowolony dobre 4-5 metrów, dorosły i dziesięć. Potrafi też się nią bawić, polować nań.
Jak kot zapragnie , pognać za żabką czy innym motylkiem w miejsce ,w którym potencjalnie mógłby "zniknąć" wołam się "OJ< nie wolno", i jednocześnie staję na lince.
Linka też lokalizuje kota - widać ją w trawie , a ja wiem ,że zawsze jestem w stanie zatrzymać kota. A ile miejsc, takich dla kota niby-nie do pokonania udało się znaleźć i wyeliminować !!!
Żaden z moich kotów nie sprzeciwiał się zakładaniu chomąta, nigdy nie usiłowały go zdjąć.
Kot w chomącie jednak MUSI być nieustannie obserwowany, neonowe "żyłki" nie zaciskają się i nie plączą ale LICHO NIE ŚPI!!
Może udało mi się stworzyć miejsce z którego się NIE CHCE im uciec ???
Bo nie uciekają !!! a przestraszone - ZAWSZE kierują się do domu.
Koty wychodzą = drzwi są otwarte , tylko w czasie naszej obecności i tylko do zmierzchu HOWGH.