Do naszego schroniska trafiła w dramatycznych okolicznościach śliczna koteczka. Dramatyzm polegał na tym, że została znaleziona z puszką na główce. Zauważył ją jakiś chłopak, wezwał pogotowie weterynaryjne, puszkę udało się zdjąć, a kotkę przywieziono do schroniska. Dzikie kotki nie trafiają do nas, ale ta długowłosa piękność wyglądała na zagubioną domową i myślano, że zachowuje się dziko w wyniku szoku. Niestety - koteczka jest u nas od ponad miesiąca i wciąż jest dzika. Najpierw siedziała w klatce, potem jakimś cudem otworzyła sobie (jedyny wypadek) i rano zastałyśmy ją swobodnie chodzącą po kociarni. Hmmm... raczej swobodnie chowającą się po kątach. Miałam nadzieję, że chodząc tak stopniowo oswoi się z obecnością człowieka i chociaż trochę zaufa. Nic z tego

. Ostatnio znowu złapałyśmy ją do klatki, chcemy być bliżej niej. To klatki wystawowe, spore. Dostała imię Sebi, chociaż bardziej przypomina norwega. Pręgowana buraska o długiej sierści i ogonie jak kita. Wygląda na młodą. Nie jest agresywna, preferuje ucieczkę a nie atak, ale przyparta do muru może skoczyć (raz próbowałam dotknąć ją w klatce). Normalnie jednak sprzątam u niej, zmieniam miseczki, kuwetkę, a ona obserwuje wciśnięta w tył klatki. Na swobodę nie bardzo się nadaje. Jej długi włos wymaga pielęgnacji, ma kołtuny na brzuchu.
Dla niej ideałem byłby domek, który popracowałby nad jej oswojeniem. Oswojona napewno znalazłaby domek, bo jest po prostu urocza, niemal rasowa z wyglądu. U nas trudno o oswojenie, jesteśmy w pracy 8 godzin, a czas ten dzielimy między wiele kotów, sprzątanie, zabiegi weterynaryjne, dla Sebi zostaje minimum czasu. Aha, z kotami mała żyje dobrze. Ona zresztą jak pisałam nie należy do agresywnych. Tylko przerażona.
Chętnej do oswojenia osobie pożyczymy klatkę wystawową (na początek, bo wypuszczona luzem w mieszkaniu zacznie się chować i będzie tak jak w kociarni, latami tak może żyć).
A oto Sebi:
http://img104.imageshack.us/img104/5273/sebier6.jpg
http://img105.imageshack.us/img105/1272/sebi2uz0.jpg