Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia płuc

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pon kwi 29, 2024 10:37 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Na Kocią Łapę pisze:Dzisiejsza nasza kochana bieda.. https://zapodaj.net/plik-42Q7pMoJzR


A karmienie na dworze (który chyba bardzo lubi), nie byłoby mniej stresujące ? Mimo choroby nadal jest piękny :1luvu:
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5585
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon kwi 29, 2024 10:44 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

katarzyna1207 pisze:
Na Kocią Łapę pisze:Dzisiejsza nasza kochana bieda.. https://zapodaj.net/plik-42Q7pMoJzR


A karmienie na dworze (który chyba bardzo lubi), nie byłoby mniej stresujące ? Mimo choroby nadal jest piękny :1luvu:

Tak, Bena bardzo ludzi byc na dworze. Chociaz ja jako prosta baba zawsze mówię, ze na polu. Zresztą z pola do nas przyszedl, wiec jest w swoim klimacie.

Kiedys probowalismy. Dzisiaj sprobujemy. Dzieki za sugestie i ciepłe słowa :1luvu:
Zbiórka dla Benka: https://pomagam.pl/Benkowi

Na Kocią Łapę

Avatar użytkownika
 
Posty: 146
Od: Wto kwi 02, 2024 10:34

Post » Pon kwi 29, 2024 11:11 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Na Kocią Łapę pisze:Dzisiejsza nasza kochana bieda.. https://zapodaj.net/plik-42Q7pMoJzR

Jaki on śliczny <3
Lepszy chyba byłby alugastrin bezsmakowy, dawkę dobiera się do wagi kota. Trzeba poszukać dawkowania na forum bo wiele osób podawało to jako osłonę przewodu pokarmowego.

Dziewczyny, to do Was obu. Już kiedyś chyba tu pisałam, że w takich chwilach każdy zostaje sam z decyzją "co dalej". I nie ma mądrych, nie ma porad, jest tylko wsparcie i zrozumienie dla sytuacji bo praktycznie każda z nas kiedyś przechodziła takie chwile.
I oczywiste jest, że człowiek czepia się każdej możliwej, nawet najmniejszej nadziei.
Priorytetem powinien być w takich sytuacjach kot, nie my i nasze samopoczucie. Kot, on jest najważniejszy, jego dobro i komfort.

Nieustannie trzymam kciuki.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 4663
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Pon kwi 29, 2024 11:19 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

FuterNiemyty pisze:Przepraszam, zle wyszlo.
Absolutnie nie chodzi o ocenianie. Mam uraz po dobijaniu sie od weta do weta w poszukiwaniu wsparcia, kogos, kto z boku potrafi ocenic, ze zrobilo sie wszystko, co mozliwe.
Choroba paskudna i ciezko trwac. Dobrze, ze udalo sie Wam znalezc sensownych wetow, na ktorych mozna liczyc.
Kciuki mocne caly czas.

Dziewczyny ja rozumiem intencje i czasem mam tak, że jak widzę, usłyszę że gdzieś , coś, ktoś poleca to bym zaraz tam jechała, albo zamawiała nowe specyfiki. Jednak po mału sobie uświadamiamy że już nic, poza przedłużaniem cierpienia się nie da. Kilka lat temu zmarł mój ojciec. Miał 80 lat i nieuleczalny nowotwór oraz inne choroby. Kiedy dowiedział się jakie ma opcję odmówił leczenia. Musiałam to przyjąć, dorosły człowiek miał prawo decydować o sobie. Przeżył we względnej formie jeszcze 5 miesięcy. Kiedy w ostatniej fazie po zasłabnięciu trafił do szpitala, wszczęli swoje procedury, kroplówki, przetaczanie krwi i inne zabiegi przedłużające mu agonię. Po 2tygodniach pobytu w szpitalu powiedział mi że chce umrzeć. Odpuścili mu, zmarł po 5 dniach. Przepraszam że to pisze, ale takie doświadczenia mają wpływ na późniejsze decyzję. Dziś zdecydowaliśmy z mężem że Tosi odpuszczamy, ostatnia kroplówka. Płakaliśmy jak dzieci, ale chcemy w ten sposób podziękować jej za te prawie 17 lat, ona zaczęła od nas uciekać, jak zaglądamy do jej namiotku, odchodzi w kat i odwraca się plecami. Do tego właśnie nie chciałam dopuścić, ale już koniec. Weterynarz szanuje naszą decyzję, prosiła tylko by ją informować. Dziś Tosia dostała jeszcze kroplówkę, jeśli się ożywi, to może wrócimy do nich raz na jakiś czas, jeszcze furtkę zostawiamy otwarta, ale oswajamy się z tą myślą ...

tosiatosia1

 
Posty: 394
Od: Czw sie 25, 2011 12:59

Post » Pon kwi 29, 2024 11:21 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Co do Benia, to śliczne wygląda, zdrowo. Może macie jeszcze szansę na przełom, bardzo Wam tego życzę, on ma u Was swój koci raj, za wcześnie jeszcze na ten za Tęczowym Mostem.

tosiatosia1

 
Posty: 394
Od: Czw sie 25, 2011 12:59

Post » Pon kwi 29, 2024 12:22 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Katarzynka01 pisze:
Na Kocią Łapę pisze:Dzisiejsza nasza kochana bieda.. https://zapodaj.net/plik-42Q7pMoJzR

Jaki on śliczny <3
Lepszy chyba byłby alugastrin bezsmakowy, dawkę dobiera się do wagi kota. Trzeba poszukać dawkowania na forum bo wiele osób podawało to jako osłonę przewodu pokarmowego.

Dziewczyny, to do Was obu. Już kiedyś chyba tu pisałam, że w takich chwilach każdy zostaje sam z decyzją "co dalej". I nie ma mądrych, nie ma porad, jest tylko wsparcie i zrozumienie dla sytuacji bo praktycznie każda z nas kiedyś przechodziła takie chwile.
I oczywiste jest, że człowiek czepia się każdej możliwej, nawet najmniejszej nadziei.
Priorytetem powinien być w takich sytuacjach kot, nie my i nasze samopoczucie. Kot, on jest najważniejszy, jego dobro i komfort.

Nieustannie trzymam kciuki.


Bede jeszcze szukac bezsmakowego, ale przy tym bardzo nie protestował.
Dziekuje za kciuki. Oczywiscie Bena najwazniejsza. Absolutnie nie bede przedluzac Jego cierpienia. Póki chce wychodzić na zewnatrz i podejmować dzialanie, poki udaje sie przemycac jedzenie - walczymy dalej.

tosiatosia1 pisze:Dziewczyny ja rozumiem intencje i czasem mam tak, że jak widzę, usłyszę że gdzieś , coś, ktoś poleca to bym zaraz tam jechała, albo zamawiała nowe specyfiki. Jednak po mału sobie uświadamiamy że już nic, poza przedłużaniem cierpienia się nie da. Kilka lat temu zmarł mój ojciec. Miał 80 lat i nieuleczalny nowotwór oraz inne choroby. Kiedy dowiedział się jakie ma opcję odmówił leczenia. Musiałam to przyjąć, dorosły człowiek miał prawo decydować o sobie. Przeżył we względnej formie jeszcze 5 miesięcy. Kiedy w ostatniej fazie po zasłabnięciu trafił do szpitala, wszczęli swoje procedury, kroplówki, przetaczanie krwi i inne zabiegi przedłużające mu agonię. Po 2tygodniach pobytu w szpitalu powiedział mi że chce umrzeć. Odpuścili mu, zmarł po 5 dniach. Przepraszam że to pisze, ale takie doświadczenia mają wpływ na późniejsze decyzję. Dziś zdecydowaliśmy z mężem że Tosi odpuszczamy, ostatnia kroplówka. Płakaliśmy jak dzieci, ale chcemy w ten sposób podziękować jej za te prawie 17 lat, ona zaczęła od nas uciekać, jak zaglądamy do jej namiotku, odchodzi w kat i odwraca się plecami. Do tego właśnie nie chciałam dopuścić, ale już koniec. Weterynarz szanuje naszą decyzję, prosiła tylko by ją informować. Dziś Tosia dostała jeszcze kroplówkę, jeśli się ożywi, to może wrócimy do nich raz na jakiś czas, jeszcze furtkę zostawiamy otwarta, ale oswajamy się z tą myślą ...


Bardzo współczuję. W tym wszystkim bardzo ważne jest to, że macie siebie z mężem. Jest to straszne jak patrzysz jak On również cierpi, ale możecie wspólnie podjąć decyzje. Trzymam mocno kciuki, żeby Tosia poczula sie lepiej. Ten kociak zna Was i nadal Wam ufa. Po prostu źle sie czuje i chce schowac sie w kat, jak czasem my gdy mamy tak bardzo dosc.

Udalo się Beni przemycic 2 strzykawki i wyłapywacz. Miał odruch wymiotny, ale nie wymiotuje. Tym trzeba sie cieszyc.

To prawda, że kociaki mają tu raj, chociaż i z tym roznie bywa. Kiedys bylo duzo spokojniej w tej okolicy. Teraz jednak duzo bardziej się stresujemy wypuszczajac je na zewnatrz, ale to juz tak musi zostac. Nie zamkniemy wszystkich. Fizycznie jest to niemozliwe i dla ich psychiki tez to nie wchodzi w gre. Zime ze wstretna pogoda i roznymi przygodami z kotami na zewnatrz źle zniosły. One mają wkodowane bycie na wpół wolnozyjacymi zwierzakami i nie potrafilabym im tego zabrac.
Na zewnątrz sa z kolei na stale dwie kotki. Mama i córka. Przeniosly sie od sasiada, ktory zburzyl im szope, w której pomieszkiwaly. Trzymaja sie z daleka od naszych, ale nie wchodza w zadne zwady. Mają swoj domek i nie maja zamiaru sie udomowic. Mama zostala całkiem dzika nadal, po 15 latach jak ją znamy. Jej córa daje sie poglaskac. Podać leki. Czesto kręcą sie wokol nich co rusz nowe przechodzace kocury, choc sa wysterylizowane. Ale daja sobie z nimi rade. Kazdego z tych kocurow staramy sie tez kastrowac. Mamy kupiona klatke lapke. Kennel. Na ilosc osob, ktore przebywaja w okolicy nikt inny sie nimi nie interesuje. Ciesze sie, ze chociaz jestesmy tu my i jakos pomagamy im przetrwac. Kotki w zimie maja zawsze odmrozona wode, posilki 3 razy dziennie, solidny domek zawsze suchy i czysty i całodobowy monitoring. Szkoda, ze inne zwierzaki nie maja opieki na jaka zasluguja. Jest to przytłaczające.
Zbiórka dla Benka: https://pomagam.pl/Benkowi

Na Kocią Łapę

Avatar użytkownika
 
Posty: 146
Od: Wto kwi 02, 2024 10:34

Post » Pon kwi 29, 2024 15:41 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Nie umiem Was pocieszyć
Zaglądam
Każdy podejmuje własne decyzje
Ja bym postępowała jak pisałam wcześniej
Zrobienie przy kocie jak najwiecej samemu
Kroplówki dużo dają ale jak pisałam jak najmniej stresu
W domu , małe ilości w takim stanie
I dużo daje dieta z lekami
Karmienie w razie co strzykawka
Nie myślcie ze się wymądrzam tylko tak można coś osiągnąć
Wiem aż za dobrze jak jesteście zdołowane , zmęczone i zrozpaczone
dużo kotów leczyłam i jestem wyczerpana
Z groszy jakie mam dlatego podpowiadam aby było taniej
Staruszka strzykawka karmiłam przeszło rok , różnie co 3-4 godziny a jak nie mogłam to nie dałam
Czasami sam zjadł ale to mało i tez nie mogło stać bo już nie dobre
Trzykropka karmiłam smoczkiem dwa lata
I inne koty tez
Czasami kot obsługiwany nie da dobie nic zrobić
A miałam dziki do którego nie mogłam podejść cała rodzinkę z matka na czele , w pokoju
I dopiero jak mi dorosłe zaczęły uciekać , kicia jedna przyszła do innych pomieszczeń wpuściłam ja
Tu było łatwiej mi ja złapać
Miała kilka chorób i nerki
Doszliśmy do porozumienia
Ona pod drzwi na dwór a ja jak weźmiesz leki kroplówki to pójdziesz
I wychodziła miała miejscówki dwie
Na noc zgarniałam
Musi być do jedzenia podawany wylapywacz fosforu lepszy
A dawanie karmy co kot zje i czekanie na poprawę nic nie daje
Poszły wyniki do góry bardzo
Na prawdę nie chce was martwić i nie dziwie się waszemu zmęczeniu
Jestem chora ,jeszcze chyba ze 4 dni przed odejściem staruszka znów zawadziłam chora noga i gwiazdy
Nie mogłam go nakarmić , usiąść a on zdziwiony ze nie ma kolanek
Wzięłam mała miskę w kąt na szafkę i go tam włożyłam żeby karmić
On zdziwko ale nie dałam rady się schylać
Nawet jak zszedł na podłogę to go raz wzięłam oboma rękami za sierść aby go podnieść , nie mogłam się schylać
Tylko np on to do końca chciał jeść
Karmiony strzykawka z ręki
Lepiej czasami koty jedzą z jakiegoś ręcznika
Np jakieś małe kawałki karmy typu pasztet kroiłam nożem i na ręczniku
Trzymam za Was i kociunie kciuki

anka1515

 
Posty: 4129
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pon kwi 29, 2024 17:14 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Beno cudny, ten kolorek :201461

Widzicie swoje futerka i podejmujecie najlepsze dla nich decyzje, to najwazniejsze.

FuterNiemyty

 
Posty: 3745
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Pon kwi 29, 2024 17:44 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

anka1515 pisze:Nie umiem Was pocieszyć
Zaglądam
Każdy podejmuje własne decyzje
Ja bym postępowała jak pisałam wcześniej
Zrobienie przy kocie jak najwiecej samemu
Kroplówki dużo dają ale jak pisałam jak najmniej stresu
W domu , małe ilości w takim stanie
I dużo daje dieta z lekami
Karmienie w razie co strzykawka
Nie myślcie ze się wymądrzam tylko tak można coś osiągnąć
Wiem aż za dobrze jak jesteście zdołowane , zmęczone i zrozpaczone
dużo kotów leczyłam i jestem wyczerpana
Z groszy jakie mam dlatego podpowiadam aby było taniej
Staruszka strzykawka karmiłam przeszło rok , różnie co 3-4 godziny a jak nie mogłam to nie dałam
Czasami sam zjadł ale to mało i tez nie mogło stać bo już nie dobre
Trzykropka karmiłam smoczkiem dwa lata
I inne koty tez
Czasami kot obsługiwany nie da dobie nic zrobić
A miałam dziki do którego nie mogłam podejść cała rodzinkę z matka na czele , w pokoju
I dopiero jak mi dorosłe zaczęły uciekać , kicia jedna przyszła do innych pomieszczeń wpuściłam ja
Tu było łatwiej mi ja złapać
Miała kilka chorób i nerki
Doszliśmy do porozumienia
Ona pod drzwi na dwór a ja jak weźmiesz leki kroplówki to pójdziesz
I wychodziła miała miejscówki dwie
Na noc zgarniałam
Musi być do jedzenia podawany wylapywacz fosforu lepszy
A dawanie karmy co kot zje i czekanie na poprawę nic nie daje
Poszły wyniki do góry bardzo
Na prawdę nie chce was martwić i nie dziwie się waszemu zmęczeniu
Jestem chora ,jeszcze chyba ze 4 dni przed odejściem staruszka znów zawadziłam chora noga i gwiazdy
Nie mogłam go nakarmić , usiąść a on zdziwiony ze nie ma kolanek
Wzięłam mała miskę w kąt na szafkę i go tam włożyłam żeby karmić
On zdziwko ale nie dałam rady się schylać
Nawet jak zszedł na podłogę to go raz wzięłam oboma rękami za sierść aby go podnieść , nie mogłam się schylać
Tylko np on to do końca chciał jeść
Karmiony strzykawka z ręki
Lepiej czasami koty jedzą z jakiegoś ręcznika
Np jakieś małe kawałki karmy typu pasztet kroiłam nożem i na ręczniku
Trzymam za Was i kociunie kciuki

Dziękuję Aniu. Bardzo jest to pocieszajace, ze wszystkie rozumiecie, bo przez to przechodzilyscie. Ale tez jest to przykre, ze musiałyscie. Jak do tej pory czulam się totalnie wyalienowana, a tak widze, ze sa osoby podobne do mnie z podejsciem do tych kociakow. To bardzo pokrzepiajace. Dziekuje za wszelkie porady.

Z tym karmieniem "z recznika" to faktycznie przez chwile dawalo rade. Na samym początku diagnozy. Benek nie chcial jeść i podsuwalismy mu chrupki gdziekolwiek byl. Zazwyczaj na poscieli. I tak wszystko pachnialo renalowym Royalem, ale skonczylo sie i juz nie tknie nawet tych chrupek. Z mokra w ogole nie wchodzi w gre. Dzisiaj nawet ledwo wode lizna. Podchodził i odchodzil. Mamy obok jeziorko i z niego wiecej sie napil. Wiec poznosilam miski z jeziorkową wodą.

Dzisiaj smutny Binka. Siedzi po kątach. Daleko od nas. Z zamknietymi oczami. Jakby na czuwaniu. Przy podnoszeniu wydaje dzwiek jakby cos Go bolalo, wiec staramy sie Go nie tykać. Jama zaczopowana slina. Troche przed jedzeniem Mu podaje wody, zeby sie nie zadlawil. Jemy dzisiaj Royala liquid o ile cos wchodzi. I tak mija kolejny dzien.

FuterNiemyty pisze:Beno cudny, ten kolorek :201461

Widzicie swoje futerka i podejmujecie najlepsze dla nich decyzje, to najwazniejsze.


Benek dziekuje. Futerko ma wyjatkowe, choc ostatnio czesto niemyte.. Takie liche nasze stworzenie.
Zbiórka dla Benka: https://pomagam.pl/Benkowi

Na Kocią Łapę

Avatar użytkownika
 
Posty: 146
Od: Wto kwi 02, 2024 10:34

Post » Wto kwi 30, 2024 2:56 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Na wieczór podaliśmy na probe Benowi Zylkene. Wydawało nam sie, ze przed snem jakby troche odpuscil. Nie warczał gdy sie go dotykalo. Poszlismy padnieci szybko spac.

W nocy przebudziłam sie i Benek obok mnie, sam z siebie mruczał (!) Nie wiem czy coś mu się śniło czy troche mu odpuściło, ale sam fakt ponownego mruczenia Benka jak miod na moje uszu i serducho. Teraz skorzystajac z okazji, ze nikt z nas nie spi dostal 2 strzykawki. Co prawda bylo warczenia troche i tupania łapkami, a potem schowal sie pod łóżko ale w niedlugim czasie wyszedl. Wskoczyl mi na kolana i mruczymy :1luvu:

Moze sie trochę uspokoil, a moze to ten alugastrin :mrgreen:
W kazdym razie brakowało nam tego i musialam podzielić sie z Wami tym optymistycznym akcentem.

:201413
Zbiórka dla Benka: https://pomagam.pl/Benkowi

Na Kocią Łapę

Avatar użytkownika
 
Posty: 146
Od: Wto kwi 02, 2024 10:34

Post » Wto kwi 30, 2024 4:29 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

To fajnie ,ze trochę wyluzował

anka1515

 
Posty: 4129
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Wto kwi 30, 2024 11:12 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

anka1515 pisze:To fajnie ,ze trochę wyluzował

:1luvu:

Nie zapeszając muszę powiedzieć, że Beni wychillautowany :201468 znacznie. Zaczal mi warczec dopiero przy drugiej strzykawce z papą. A to już coś! Tez jest mniej osliniony i bardziej odprezony, co widać na zalaczonym obrazku.

https://zapodaj.net/plik-EyTTZaQmyn

Moze mu ten Zylken podkradne..
Zbiórka dla Benka: https://pomagam.pl/Benkowi

Na Kocią Łapę

Avatar użytkownika
 
Posty: 146
Od: Wto kwi 02, 2024 10:34

Post » Wto kwi 30, 2024 11:56 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

U nas tak. Tosia minutę po wyjściu wczoraj z gabinetu weterynarza stwierdziła że to jeszcze nie ten moment by się poddać. Nie wiem czy zrozumiała że my odpuszczamy czy co to było, ale z pół żywego kotka, stała się żywo reagującym kotkiem. W domu prowadziła do misek, mruczała i była towarzyska. To nie był efekt kroplówki, no po 5 min to nie mogło się tak poprawić, no więc co się stało......? Nieważne, ważne że Tosia czuję się lepiej i nadal walczymy. Dziś też była kroplówką, jutro przerwa. Karmię strzykawka, ale zjada po 10 ml co jakiś czas, dobre i to. Po każdej papce pół na pół gourmeet z karmą nerkowa, przechodzimy stopniowo, dostaje łyżeczkę tego mleczka z Royala, liże z apetytem i domaga się więcej, ale dajemy ostrożnie. Dziś ma pr,yjsc to mleczko dla nerkowcow, oby też smakowało. Bardzo bym chciała by taki stan się utrzylal jak najdłużej.

tosiatosia1

 
Posty: 394
Od: Czw sie 25, 2011 12:59

Post » Wto kwi 30, 2024 12:07 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

tosiatosia1 pisze:U nas tak. Tosia minutę po wyjściu wczoraj z gabinetu weterynarza stwierdziła że to jeszcze nie ten moment by się poddać. Nie wiem czy zrozumiała że my odpuszczamy czy co to było, ale z pół żywego kotka, stała się żywo reagującym kotkiem. W domu prowadziła do misek, mruczała i była towarzyska. To nie był efekt kroplówki, no po 5 min to nie mogło się tak poprawić, no więc co się stało......? Nieważne, ważne że Tosia czuję się lepiej i nadal walczymy. Dziś też była kroplówką, jutro przerwa. Karmię strzykawka, ale zjada po 10 ml co jakiś czas, dobre i to. Po każdej papce pół na pół gourmeet z karmą nerkowa, przechodzimy stopniowo, dostaje łyżeczkę tego mleczka z Royala, liże z apetytem i domaga się więcej, ale dajemy ostrożnie. Dziś ma pr,yjsc to mleczko dla nerkowcow, oby też smakowało. Bardzo bym chciała by taki stan się utrzylal jak najdłużej.

:1luvu: :1luvu: :1luvu:

Jak sie ciesze!

Widocznie nasze oba kitki stwierdzily, ze trzeba nas podnieść na duchu, bo nic z tego nie będzie.

Nie wiem czy dobrze sugeruje ale dawalabym Jej to mleczko bez opamietania jak ma ochote go jeść. Mysle, ze teraz masa jest najwazniejsza. Chyba, ze sie myle. Dziewczyny, jak myślicie?
Zbiórka dla Benka: https://pomagam.pl/Benkowi

Na Kocią Łapę

Avatar użytkownika
 
Posty: 146
Od: Wto kwi 02, 2024 10:34

Post » Wto kwi 30, 2024 14:54 Re: Benek, diagnoza PNN, po 6 latach od ciężkiego zapalenia

Dziewczyny przypomnę - dajecie wylapywacz fosforu ?
Śliczne kotusie trzymajcie się dzielnie ! I walczcie !
Dla siebie i opiekunów !
Słoneczko coraz ładniej świeci
I od nas kciuki i łapki są

anka1515

 
Posty: 4129
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości