Przepraszam za tak nagłe zniknięcie. Bejbuszka niestety odeszła. Ja dalej się nie pozbierałam. Z dnia na dzień, akurat kiedy wyjechałam w delegację, nie zdążyłam się pożegnać, pogłaskałam ją, kiedy spała i powiedziałam, ze wrócę do niej za 6,5 dnia. Wróciłam na jej grób...
Mama cudownie się nią zajmowała, przyjeżdżał weterynarz, dostawała kroplówki, zastrzyki, ale nie mogę uwierzyć, ze wszystko stało się w ciagu mniej niż miesiąca.
Każdy kolejny dzień jest gorszy. Pierwszy raz w życiu nie mam kota, ale tym razem nie wyobrażam sobie innego, muszę dać sobie czas na żałobę. To była najcudowniejsza koteczka, moja towarzyszka i przyjaciółka.
Dziękuję za wszystkie porady.
Edit: karma i leki - już nieaktualne.