Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pt lut 03, 2017 20:23 Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

Witam,

Chyba pierwszy raz muszę prosić o poradę, mimo dobrego lekarza.

Mam kotkę, ok. 10 lat. Z "odzysku", dostaliśmy ją w 2010 roku na dokocenie. Niestety, kot urodzony jako dziki i bardzo bojący się ludzi, a my zgodziliśmy się na jego przyjęcie. Niestety, bo to oznaczało, że kot był nie do zabrania do weta (próba złapania kończyła się dzikim tańcem, po którym uciekała, i nie dawało się jej zabrać). Podsumowując - kot od 6 lat nie był u weta (raz był wet, po pogoni "po ścianach" powiedział, że koty nie brać do weta, bo zejdzie na serce - tak trudno było coś sensownego zrobić).

Także niestety - przeoczyliśmy objawy charakterystyczne dla początku mocznicy. Dziś z perspektywy miesięcy je widzę - zwrotki "kwasowe", dość duże łaknienie na wodę (choć sikała niewiele, co jest jakby przeciw typowym objawom).

Skracając się, by przejść do obecnego stanu: koło dwóch miesięcy temu zaczęły się problemy z jedzeniem. Coraz słabiej, coraz słabiej... no ale wcześniej bywało do czasu zmiany karmy. Zresztą po zmianie na mokre (wcześniej jadła suchego Royala) w grudniu ruszyło się z jedzeniem.

Potem wyszedł jej (hmm, ze 3 tyg temu?) wrzód z boku pyszczka. Zaczęliśmy przemywać wodą utlenioną na zmianę z Octeniseptem. W międzyczasie mocno wrócił apetyt (potrafiła zmłócić półtorej porcji) i wszystko wyglądało na prostowanie się.
Niestety, we wtorek jeszcze jadła normalnie i w ogóle bajka kot. W środę zaczęła być bardziej osowiała i mniej jeść. W czwartek niemal zupełnie nic nie zjadła i nie wypiła. Więc wczoraj w czwartek obejrzałem pyszczek bliżej (i podotykałem palcem), no i wyszedł duży (suchy) strup z drugiej strony i dwa strupy z miękką częścią pośrodku pod pyszczkiem. Jeden "pachnący" jakby moczem właśnie. Kotę (osłabioną) udało się zabrać do weta. Tam dopatrzono się dużego wrzodu.

Dziś po kroplówce pobrano krew i mocz. W morfologii wyszły znacznie podniesione limfocyty (pewnie z uwagi na wrzód, 51.4 tys/ul)i zachwiane w dół czerwone krwinki (erytrocyty 2.93mln/ul, hemoglobina 5.9g/dl, hematokryt 19.4%). Na biochemii minimalnie podniesiony AspAT, ale kreatynina 2.83 i mocznik aż 280mg/dl. Pani doktor sugerowała, że kotka ma max kilka miesięcy życia z uwagi na zaawansowaną mocznicę, i być może ma rację - dopuszczam taką możliwość.

Chciałbym jednak choć sprawdzić, czy nie uda się kociulki przywrócić do radości (bo nie interesuje mnie utrzymanie kota cierpiącego, jak pewnie nikogo z nas) - mimo że przez te 6 lat trzymała się w bezpiecznej odległości - było widać, że kocha i była kochana.

Z panią doktor ustaliłem następujące podejście:
1. Przez weekend wypłukać kotę kroplówkami, zobaczyć czy uda się opanować jakoś w miarę rozsądnie parametry, i np. w poniedziałek sprawdzić raz jeszcze krew/mocz badaniem.
2. Pani doktor ma porozmawiać z anestezjologiem, czy da się dobrać tak anestetyki, żeby wykonać operację wyczyszczenia pyszczka (wrzodów i zębów).
3. Niestety, przy takich parametrach metronizadol zdaje się odpada. Pytanie, czy to będzie duży problem? Czy coś można jeszcze (pani doktor mówiła, że będzie tylko jeden antybiotyk możliwy do zastosowania w takim przypadku, ale nazwy nie znam i nie pamiętam :( )
4. Jeśli odpowiedź na punkt 2 i 3 będzie pozytywny i możliwa będzie udana operacja, to chciałbym aby spełnił się ciąg: zbicie poziomu mocznika -> operacja i wyczyszczenie pyszczka -> próba stabilizacji mocznika na dłuższy okres.

Pytanie, czy po pierwsze taki plan ma szansę się powieść, i po drugie, może ktoś ma jakieś sugestie lub pomysły do zasugerowania u weta? Tam jest grupa kilku wetów różnej specjalności, i mogą mieć rację, że to pora dać odejść koteczce, ale myślę, że trzy dni nawadniania i oczyszczania nie będą dla koty aż tak szkodliwe i bolesne jak ew. przedwczesna decyzja.

Za wszelkie informacje i sugestie z góry dziękuję.

Pozdrawiam, Adam

gloom

 
Posty: 13
Od: Wto sty 29, 2008 22:30
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob lut 04, 2017 15:47 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

Czy kotka w domu jest nieobsługiwalna, czy tylko z zabraniem do weta jest problem?
Przy odpowiednim doborze narkozy porządek w pyszczku jest możliwy.
Czy zbadano kotce elektrolity? Jaki ma wapń i fosfor? To wskazuje na stopień zaawansowania choroby, a nie tylko mocznik i kreatynina. Od tego też zależy dobór leku zbijającego fosfor z pokarmu, bez czego mocznik nie spadnie i wrzody dalej będą się robić.
Kota się nie płucze, tylko nawadnia. U Waszej kotki wyniki i odwodnienie mogło być skutkiem niejedzenia.
Taką dzikuskę można leczyć do momentu, póki sama je. Chyba że Wam się daje obsługiwać, a wetowi nie.
Mam podobną niedotykalską kicię, u weta tylko w narkozie można z nią coś zrobić, w domu sama musi jeść, nie wiem, co będzie, kiedy zdarzy się jej poważna choroba, na razie zęby udało się jej wyleczyć. (viewtopic.php?f=1&t=121595&start=450#p11160224)
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob lut 04, 2017 17:15 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

mziel52 pisze:Czy kotka w domu jest nieobsługiwalna, czy tylko z zabraniem do weta jest problem?


W zasadzie typowa dziczka - dawała się głaskać, czasem po brzuszku, ale cokolwiek więcej było problemem. Jeść - jadła sama cały czas, tydzień temu nawet potrafiła zjeść półtorej porcji. Złapać udało się pierwszy raz w środę (czyli kiedy zaczął się problem).

Przy odpowiednim doborze narkozy porządek w pyszczku jest możliwy.
Czy zbadano kotce elektrolity? Jaki ma wapń i fosfor? To wskazuje na stopień zaawansowania choroby, a nie tylko mocznik i kreatynina. Od tego też zależy dobór leku zbijającego fosfor z pokarmu, bez czego mocznik nie spadnie i wrzody dalej będą się robić.


Stąd pomysł, po części mój na podstawie lektury wątków tutaj, po części z konsultacji z lekarzem, żeby najpierw spróbować nawodnić kotkę i wprowadzić antybiotyk na wrzody oraz spróbować zbić mocznik z krwi, i dajemy czas, by ocenić, czy cokolwiek będzie się działo. Jeśli siądzie mocznik, to można będzie myśleć o operacji pyszczka. We wtorek będzie zrobiony pełen komplet badań - krew z kierunkiem na jony, USG, mocz. Pierwsze podejście do badania (tak naprawdę tylko krwi, lekarze nie wiedzieli czego ewentualnie szukają) było dość trudne z powodu odwodnienia, no i nie było wiadomo czy jest jakiś problem (było rozpoznanie w kierunku tarczycy, czyli na T4).

Kota się nie płucze, tylko nawadnia. U Waszej kotki wyniki i odwodnienie mogło być skutkiem niejedzenia.
Taką dzikuskę można leczyć do momentu, póki sama je. Chyba że Wam się daje obsługiwać, a wetowi nie.


Powiem tak - zgadzam się że nawadnia, ale w tym przypadku też i płucze - z mocznika. Koteczka co najmniej w czwartek (być może i w środę - pracujemy oboje z żoną) była osowiała i mało skubiąca jedzenie. Wysoce prawdopodobne, że to oznacza też zbyt mało płynu, i że stężenie jest aż takie bo i krew za gęsta w stosunku do tego co zwykle.
Co do jedzenia - dziś byłem u koteczki na pół godziny głasków. Na początku wycofana, wyszła potem zaczepiając mnie baranem w twarz. Przedtem od twarzy stroniła (jakbym miał ją zjeść). Zaryzykuję twierdzenie, że przełamała się i chyba teraz pozwoli na dużo więcej. Zaryzykuję twierdzenie, że poza zestawem smacznego i ulubionego jej jedzenia, będę umiał ją jakby co nakarmić delikatnie.

Mam podobną niedotykalską kicię, u weta tylko w narkozie można z nią coś zrobić, w domu sama musi jeść, nie wiem, co będzie, kiedy zdarzy się jej poważna choroba, na razie zęby udało się jej wyleczyć. (viewtopic.php?f=1&t=121595&start=450#p11160224)


To i tak dużo. U mnie nawet próby w zabawie podniesienia kota w domu kończyły się max po kilku sekundach ucieczką. Dziś zaskoczyła mnie niemal do łez tym swoim baranem. Na razie, póki nie cierpi, będę patrzeć, może uda się ją ustabilizować do operacji. Stąd priorytety o jakich pisałem (zbić parametry i przy okazji dać antybiotyki, jeśli pomoże to oczyścić wrzód i spróbować go zaleczyć trzymając mocznik nisko, a potem spróbować kupić jej ile się uda życia).

Oczywiście, wiem, że w każdym z tych punktów bardziej prawdopodobne jest, że coś nie wyjdzie, ale warto planować. Pierwszy krok na początek.

Dziękuję za wsparcie, wiem że rokowania lekarzy są słabe, ale póki nie jest bardzo źle, warto próbować.

Pozdrawiam, Adam

gloom

 
Posty: 13
Od: Wto sty 29, 2008 22:30
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob lut 04, 2017 17:20 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

Uważajcie z kroplówkami. kotka ma poważną anemię.
Jak wyszły badania moczu?
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3143
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob lut 04, 2017 17:36 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

fili pisze:Uważajcie z kroplówkami. kotka ma poważną anemię.
Jak wyszły badania moczu?


Duże badania dopiero będą (kompletne). Wczoraj dopiero w ogólnych badaniach dowiedzieliśmy się co się dzieje. Lekarze próbują nawodnić ją by w ogóle dało się zbadać (jest na 99% niedostatecznie nawodniona).
Wstępne badanie było w ciemno i lekarze raczej szukali w kierunku tarczycy. Zakładam, że jak troszkę ustabilizują kotkę, to zrobią dalsze badanie, kompletne (USG, mocz, krew w kierunku jonów).
Co do anemii - zgoda, pytanie jak bardzo jest to krytyczne teraz, poza tym kota wydaje się być odwodniona i z tego punktu widzenia teraz to chyba jeszcze nie jest aż tak istotne. Ale zapytam jak zobaczę lekarzy czy to uwzględnili - mam nadzieję że po prostu to nie wyszło nam w dyskusji, bo np. kroplówki były od badania krwi pod nerkowca (nie pamiętam nazwy środka, ale pojawiał się tutaj na forum w powiązaniu z kroplówkami).

Generalnie wetka prowadząca wygląda na to że wie, jak sobie dać radę. Boję się tylko, że ogólnie kotka jest już zużyta przez brak wcześniejszych wizyt u weta :( Jedyne, co pociesza i powoduje jakiekolwiek nadzieje, to naprawdę świetna forma jeszcze kilka dni temu.

Pozdrawiam, Adam

gloom

 
Posty: 13
Od: Wto sty 29, 2008 22:30
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob lut 04, 2017 17:51 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

Jeśli nadżerki w pyszczku są skutkiem mocznika, to antybiotyk może niewiele dać, a źle oddziałać na nerki.
Skoro jesteście w zasadzie z Warszawy, radziłabym skonsultować kotkę, a przynajmniej jej wyniki, z dr Neską, specjalistką od nerek.
http://specvet.pl/zespol/
Tam na wizyty trochę się czeka, więc warto zamówić już. Na miejscu od razu usg i wszystkie inne potrzebne badania robi sama dr Neska, co oszczędza czasu, a kotu stresu. A przy tym fachowe ustawienie kota, a nie metodą prób i błędów.
W ostateczności, gdyby kicia stwarzała problemy, można zabrać same wyniki.
Warto też wcześniej złapać mocz i oddać wetowi do badania, bo bez tego diagnostyka nerek również jest niepełna. Można kupić u wetów albo w necie żwirek do łapania moczu, co znacznie ułatwia całą operację.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob lut 04, 2017 18:18 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

mziel52 pisze:Jeśli nadżerki w pyszczku są skutkiem mocznika, to antybiotyk może niewiele dać, a źle oddziałać na nerki.


Nadżerki są na pyszczku, ale nie w środku, tylko od zewnątrz - od boków ale przede wszystkim od dołu pyszczka. Jest niestety spora szansa że to skutek mocznika - ropa ma zapach kojarzący się nieco z moczem.
Co do antybiotyku - z powodu nerek ograniczony jest zakres antybiotyków, więc lekarze pilnują tego, by nie obciążały nerek.

Skoro jesteście w zasadzie z Warszawy, radziłabym skonsultować kotkę, a przynajmniej jej wyniki, z dr Neską, specjalistką od nerek.
http://specvet.pl/zespol/
Tam na wizyty trochę się czeka, więc warto zamówić już. Na miejscu od razu usg i wszystkie inne potrzebne badania robi sama dr Neska, co oszczędza czasu, a kotu stresu. A przy tym fachowe ustawienie kota, a nie metodą prób i błędów.
W ostateczności, gdyby kicia stwarzała problemy, można zabrać same wyniki.
Warto też wcześniej złapać mocz i oddać wetowi do badania, bo bez tego diagnostyka nerek również jest niepełna. Można kupić u wetów albo w necie żwirek do łapania moczu, co znacznie ułatwia całą operację.


Kota jest w tej chwili u weta w szpitaliku - tam ma lepszą opiekę, zwłaszcza że u mnie w domu jest drugi (większy, silniejszy) kot, który wykorzystałby jej słabość.
Pytanie, co to znaczy "trochę się czeka", bo przez ten wrzód który się paprze mam wrażenie, że i tak jest za późno. Poza tym moja wetka wydaje się znać na rzeczy dość dobrze. Może lepszym pomysłem byłaby próba konsultacji telefonicznej między dwoma wetami? Myślę jednak, że do momentu drugich (pełnych już) badań, lepiej nie przenosić ponownie koteczki, zbyt duży stres i nie chcę też poddawać w wątpliwość wiedzy mojej wetki - myślę, że się zna dość dobrze na tym, co robi. Natomiast pomysł skonsultowania danych - chyba jest bardzo ok.
Moi weci też są dobrze wyposażeni (mają np. specjalistę od USG i aparat) więc ich badania będą też na pewno ok. Z moczem z braku fizycznego dostępu do koty będzie trudno, ale znów - wiem, że będzie badany i z kierunkiem, więc mam wiarę w wyniki.

Dzięki za sugestię, idę pisać dalej maila do SpecWetów o ew. konsultację.

Pozdrawiam, Adam

gloom

 
Posty: 13
Od: Wto sty 29, 2008 22:30
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon lut 06, 2017 10:40 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

Koteczka odeszła dziś w nocy. Dziękuję za wszystkie sugestie.

Pozdrawiam, Adam

gloom

 
Posty: 13
Od: Wto sty 29, 2008 22:30
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon lut 06, 2017 20:41 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

Bardzo mi przykro, że koteczce nie udało się pomóc:(
Jeśli mogę zapytać to czy wiadomo coś więcej na temat pochodzenia tych wrzodów? Nie spotkałam się w opisach niewydolności nerek z takimi ranami.
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3143
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon lut 06, 2017 21:44 Re: Kot nerkowy (prawdopodobnie PNN) + wrzód pyszczka

Koteczka była niełapalna, i przypuszczam że nałożyły się problem w pyszczku (zepsuty ząb, być może jakieś skaleczenie przez większego kota lub gdzieś uwięzła odrobina jedzenia) i kiedy nastąpiło złożenie z podniesionym mocznikiem, po prostu wszystko nagle i szybko rozłożyło koteczkę. Tak czy owak, pierwotny problem był pewnie drobny, i przez to przeoczony (przy wycofanym kocie trudno wyczuć, co się działo).

gloom

 
Posty: 13
Od: Wto sty 29, 2008 22:30
Lokalizacja: Pruszków




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości