Witam,
Mam problem z moim kotem i chciałabym prosić Was o poradę, sugestie co do dalszego działania czy też o opisanie własnych doświadczeń.
Kot Kleo, lat 8, kastrat. Zdrowotnie do tej pory był bardzo ok, jakieś 3 lata temu zapalenie pęcherza (tygodniowa kuracja antybiotykiem + nospa i było ok). Jakieś 2 miesiące temu dostaliśmy pod opiekę na kilka dni małego psa, który w stosunku do Kleo nie był agresywny. Od tego wszystko się zaczęło.
Podejrzewam, że od tego czasu cierpi na FIC. Ma nawracające problemy z oddawaniem moczu, posikuje wszędzie, kropelkuje z krwią, wylizuje okolice brzucha i ujścia cewki moczowej, czasem wokalizuje. W międzyczasie odwiedził weterynarza, pierwotnie dostał antybiotyk na 10 dni, zrobiliśmy mu badanie moczu (białko, leukocyty itp.) i krwi (wszystko w normie, ob było chyba tochę podwyższone).
Doszliśmy do wniosku, że problem leży w jego psychice i za bardzo się stresuje. Zaczął jeść karmę hill's c/d urinary stress, ma już 2 obróżkę feromonową ( Sergeant's Vetscription Settledown). Średnio mu to wszystko pomaga...
Chcę przejść z hills'a c/d na RC calm (nie ma kamieni struwitowych i po c/d ma rozrzedzony kał a dalej się stresuje i myslę, że calm byłoby dobre. Co myślicie?)
Generalnie sprawa wygląda tak= 3 dni spokoju, kot czuje się ok, je i pije normalnie. Potem 2 dni zapalenia (kropelkuje z krwią itp), daje mu wtedy nospę i pyralginę. Potem znów jest jakieś 4-5 dni spokoju i znów zapalenie. Męczy to i kota i mieszkańców.
Weterynarz zaproponował w tej sytuacji wdrożenie 3 miesięcznej kuracji lekami psychotropowymi.
Co myślicie? Czy Wasze koty były kiedyś poddanej takiej kuracji?