Witam,
bardzo współczuję, bo wiem jakie to uczucie. Może nasze doświadczenia Wam jakoś pomogą, choć nie mamy ich zbyt wiele bo dopiero od 3 tygodni zmagamy się z tym samym kłopotem.
W nas również wizyta u weta wynikała ze zmniejszonego apetytu kotki. U nas przed nawadnianiem mocznik 160; kreatynina 3,9. Po 2 dobach intensywnego płukania w szpitalu (ciągły wlew płynu wieloelektrolitowego) kreatynina bez zmian, mocznik 130. Ponieważ kicia była skrajnie zestresowana postanowiliśmy po prostu wziąć ją do domu i dać jej się odstresować. Przez 2 doby prawie nie spała, drżała, każdy głośniejszy dźwięk powodował atak paniki.
Aktualnie kicia jest w domu w doskonałej formie, bawi się, biega, poluje - jedyny kłopot to, że z apetytem jest tak sobie, ale opracowaliśmy klika trików, które pomagają, choć tak czy inaczej artykuły, w których jest napisane, że opieka nad kotem nerkowym to jedynie 10-20 minut czasu na dobę więcej niż nad zdrowym kotem można włożyć między bajki. To ciężka praca, ale jeśli jest się zdeterminowanym, powinno się udać. Ja jestem i praktycznie poświęcam na to każdą wolną minutę czasu.
Na pewno trzeba szukać karmy, która zasmakuje futrzakowi - u nas chętnie sucha karma Royal Canin Renal (zawsze jadła karmę tej firmy, tylko że dla kotów kłaczących się, więc może jest do niej przyzwyczajona) oraz mokra Animonda dla nerkowców o smaku świnki
Warto kupować małe opakowania, bo szkoda kasy na duże i próbować, aż coś znajdziecie. Im bardziej karma aromatyczna tym lepiej. Nie wiem na ile to prawda, ale podobno kotom nerkowym wszystko pachnie mocznikiem i dlatego nie chcą jeść. Nie wiem, moja kicia milczy na ten temat. Animonda ma też ten plus, że jest dość tania, co biorąc pod uwagę resztę asortymentu, którego wymaga kot nerkowy może być istotne.
U nas dosłownie cuda zdziałał olej odżywczy dla kotów - Nutribound. Po 1 dobie stosowania kicia częściowo odzyskała apetyt. Inna sprawa, drugie lek sam w sobie jest dość kaloryczny i nawet jej smakuje (co nie znaczy, że nie muszę jej tego do dzioba wlewać strzykawką
). Podaję jej jakieś 12 ml na dobę w kilku dawkach, resztę zapotrzebowania kalorycznego zjada w pożywieniu. Kłopot z tym olejem jest taki, że dość trudno go dostać oraz że jest meeeeega drogi - 125 ml kosztuje 45 zł (cena z Gdańska, ale w necie podobnie, jak dodać koszty przesyłki). Buteleczka wystarcza na 7-9 dni.
Poza tym koniecznie trzeba podawać kotu leku wychwytujące fosfor (my jemy Renalvet - ma fajną formułę kapsułek, z których wyciska się taką maź do pyszczka, łatwo to idzie, kicia za bardzo przy tym nie marudzi). Z publikacji naukowych, z którym się zapoznałam po diagnozie mojej kici wynika, że istotny wpływ na czas przeżycia ma przede wszystkim ograniczanie fosforu w diecie, ograniczanie białka ma znaczenie drugorzędowe - poza tym kot musi jeść białko, bo inaczej po prostu nie wystarczy mu sił do przetrwania. W niedoborach białka w diecie zacznie rozkładać swoje mięśnie i efekt będzie tym gorszy.
Bezwzględnie do odstawienia jest mleko (największa tragedia dla naszego kota i dla mnie, bo pcha mi się do mojej kawy z mlekiem) oraz ryby, z resztą można sobie poczytać o diecie dla ludzi z niewydolnością nerek - co jest dla nich zakazane, jest również zakazane dla futrzaków.
Nasza kicia teraz je głównie przez zabawę - rzadko jada z miski, ale chętnie z ręki czy poluje na chrupki, które rzucam jej na łóżko czy na podłogę. No i tak chrupka za chrupką, począwszy od 5 rano (z przerwą na wyjście do pracy) do północy się karmimy. Poszukaj jakiegokolwiek sposobu, żeby Twój kot jadł. Ja w desperacji zaczęłam wypuszczać kicię na korytarz i tam stawiał chrupki, kiedy nie patrzyła. Ona potem je znajduje i zjada, chyba sądząc, że je sobie upolowała. Wraca do mieszkania dumna z siebie ....
Daj znać jak ma się Twój kotek, prawda jest taka, że to choroba śmiertelna, ale znam koty, które żyły z nią od kilku miesięcy do kilku lat. Moja kicia na moim systemie karmienia odzyskała siły, już nawet znów biega kłusem po mieszkaniu i wskakuje na kanapę, bawi się, mruczy, myje. Trzeba pilnować, żeby kotek dużo pił, ja sobie zapisuję czego i ile oraz o której godzinie mój kotek zjadł i wypił, ile razy była w kuwecie itp. Mam nadzieję, że tym sposobem uda mi się szybko wychwycić, że się pogarsza.
A przede wszystkim - trzeba kochać i przytulać, koty nerkowe są bardzo zestresowane, potrzebują więcej czułości. Odkąd moja kicia wróciła ze szpitala budzi mnie kilka razy w nocy i domaga się głaskania. W sumie, jak z niemowlakiem. Dom wywrócony do góry nogami, ale są efekty. Każdy dzień w dobrej formie, każda garść zjedzonej karmy to zwycięstwo.
Jakie wyniki w ogóle ma Twój kot, bo we wpisie jest tylko mowa o tym, że tragiczne.
Życzy powodzenia i trzymamy kciuki!