Witam wszystkich.
Pod koniec roku zaczął sie spełniać mój najczarniejszy scenariusz, jedna z największych traum ostatnich lat - u moich młodych kotów wyszły początki pnn
Osiem lat temu walczyliśmy dwa lata o naszego ukochanego samoyeda- również z pnn, odszedł w wieku 12 lat. Rok temu pnn stwierdzono u mojej 11 letniej suni, a w grudniu u Lusi (2,5 roku) i najprawdopodobniej u Guzika (9 mies). Nerki są moją traumą, po śmierci samoyeda modliłam się, żeby już nigdy nas ponownie nie dotknęły
Zacznę od początku. Lusia trafiła do nas jako kociak, podrzucona na wsi do warsztatu samochodowego, wyrwana z łap hycla ze złą sławą, miała być u mnie tylko na DT. Została. Miała wtedy ok. 3 mies. Kot niewychodzący, jedynie w wakacje spacerujący po zabezpieczonej działce. Kot wychowany z psami i przez psy.
Od początku karmiona była wydawało mi się- dobrymi- karmami -PON, Moonlight Dinner, Thrive, Applaws, głównie jednak suchy PON, puszki podjadała niezbyt chętnie, ale jadła.
Stopniowo jednak coraz bardziej przekonywała się do surowego mięsa, rezygnując z karmy mokrej. Stanęło na tym, że jadła mięso i suchego Applawsa.
Lusia jest dość wysoką, smukłą kotką, nigdy nie miała nadwagi, wręcz zawsze wydawała mi się za chuda (waży 3,9 kg). Nigdy nie kradła naszego jedzenia, nie dostawała żadnego nie kociego jedzenia. Sterylizowana w wieku ok 8 mies.
W grudniu, przy okazji badań krwi Guzika zbadalam też Lusię. Lusia nigdy wcześniej nie chorowała, nie było problemów z pęcherzem, siusianiem po kątach itp.
wyszło co poniżej:
Biegiem do dr.Neski na usg. Niestety nerki mają bardzo pozacierane struktury, lekarz określiła je jako wadę/skłonność genetyczną. Wykonaliśmy też badanie moczu ze stos.białka/kreatyniny:
Dr. Neska zaleciła zmianę diety na nerkową, kroplówki podskórne 100 ml 2 x w tygodniu, 1 ml tranu Mollers i pastę zakwaszającą.
W miniony weekend powtórzyliśmy krew:
Lusia je tylko suche Gardzi każdą możliwą formą puszki, testowałam chyba wszystkie dostępne formy mokrej karmy nerkowej. Poliże ewentualnie z płaskiego spodeczka troszkę i odchodzi obrażona. Suche chętnie by chrupała, ale to przecież błędne koło - karmić suchym i poić strzykawką/kroplówką
Z tym piciem to też jest masakra - pije b. mało a w dodatku nie za dobrze zagęszcza mocz. Jest fontanna, kubek na parapecie w sypialni, stał też gar z zamoczonymi swierkowymi gałązkami, obsypany dookoła kocimiętką - nic, trzy łyki i starczy. Wczoraj zrobiłam wampirzy kompot- z krwi rozmrożonych serduszek i wody. Kot oszalał bo poczuł mięso! Tańczyła dookoła miski, wąchała z niedowierzaniem że mięsem pachnie a mięsa nie ma ale wypiła może kilka łyków.
Chciałabym ją przestawić na barfa, bo wiem że suchą karmą ją zabiję a do mokrej się nie przekona. Jestem jednak absolutnie zielona w tym temacie i dluga jeszcze droga przede mną.
Przypadek drugi - Guzik.
Guzik i jego trójka rodzeństwa trafiła do mnie w maju 2015 jako 3-4 tyg. kocięta, wyrzucone na wsi w kartonie. Wykarmiłam maluchy butelką, dogrzewałam je, masowałam brzuszki, zapisywałam każdą kupkę i prowadziłam sumienną tabelkę przyrostu masy ciała każdego maluszka. Strasznie pokochałam te moje kocie sierotki i choć było nas w pewnym momencie 10 dusz w domu, płakałam przy każdej adopcji.
Guzik został z nami. Był najmniejszy z czwórki, z dziwnie wysokim czółkiem. Nazywany był pieszczotliwie dałnikiem
Maluch ładnie się rozwijał, przybierał na masie, cudownie dogadał się z Lusią, która tak na prawdę po 2 dniach zaadoptowała cały miot i matkowała kociętom jak tylko umiała najlepiej.
Guzik od małego był żarłoczny- zjadał swoje, innych i jeszcze niedopite mleko z butelek. Tak mu zostało. Waży 4,5 kg choć nadal jest drobniutki.
W grudniu skończył 8 mies, więc wykonaliśmy mu badanie krwi celem przygotowania do kastracji:
Lekarza zaniepokoił niski poziom neutrofili, mi zaświeciły się już bliskie prawej krawędzi nerki. Przez dwa tygodnie dostawał BetaGlukan i powtórzyliśmy badanie:
Kreatynina i mocznik już na granicy! Neutrofile jeszcze gorzej.
Przeszedł na renala, dostawał też tran, zaczęłam zalewać mu mokrą karmę wodą. Dr. neska zaleciła badanie moczu:
dostaliśmy zalecenie zakwaszania moczu i podejrzenie problemów z nerkami, w ostatni weekend powtórzyliśmy krew z rozszerzeniem sdma oraz rozmazem, aby znaleźć przyczynę tych spadających neutrofili:
Rozumiem, że dostalismy już wyrok - nerki wysłałam wczoraj dr. Nesce wyniki Lusi i Guzika do konsultacji, jeszcze nie wiem co zaleci, pewnie będziemy robić usg.
Lusia i Guzik pochodzą z tej samej wsi, podejrzewam, że mogą być ze sobą spokrewnione, skoro u Lusi nerki mają podłoże genetyczne, to może u Guzika również…
Niestety nie wiem, co wyszło w rozmazie, nic mi to nie mówi Stricte o spadającym poziomie neutrofili też nie potrafię nic konkretnego znaleźć
Nie wiem, czy mamy się bardzo martwić, czy nie jest to nic strasznego. Co ewentualnie można jeszcze zbadać, żeby postawić jakąś diagnozę. Zaden lekarz nie odpowiedział mi jednoznacznie co z kastracją.
Testy koty miały robione, wyszły ujemne.
Kochani, tak się już zaplątałam w tym swoim kolaboracie, że już nie wiem o co chciałam zapytać Bardzo długo zbierałam się, żeby przedstawić Wam swoje koty, choć żałuję, że padło na ten wątek
Czy ktoś orientuje się o czym mogą świadczyć te neutrofile? I może ktoś jeszcze jakieś refleksje na temat moich kotów ma - czy robię coś źle, coś powinnam zmienić?
Tyle rzeczy chciałabym jeszcze napisać, ale na chwilę obecną muszę kończyć - psie weteranki ciągną mnie na spacer
Pozdrawiam wszystkich i będę bardzo wdzięczna za rady!