Mój weterynarz powiedział mi, że do leczenia cukrzycy u mojej Zuzki nie będzie się wtrącał, bo tylko ja, jako osoba, która stale przebywa z kotem, mogę dobrać jej odpowiednią dawkę insuliny metodą prób i błędów. On zadba o całą resztę - trzustkę, nerki, zęby i da receptę na insulinę, a ja muszę kotka ustabilizować. I to jest właściwe podejście. No i powiedział mi też, jak jęczałam, że trochę chyba muszę podnieść dawkę, żebym się nie bała i podniosła, jeśli jest to konieczne, bo do 1 jednostki (Zuzka brała coś koło 0,5) to jeszcze nie jest tak dużo i nie ma co się stresować
Jak to ma się do 5 jednostek to chyba nie muszę mówić.