Witajcie
Od mojego powrotu do domu minęły niecałe trzy tygodnie. Co najważniejsze - Zuza jak nowa
Jej stan na pewno spowodowany był odwodnieniem - nikt z domowników po pierwsze nie do końca wie, jak dogodzić Zuzi (bo je tylko z płaskiego talerzyka i tylko świeże, bo pije tylko ze szklanki z uchem postawionej na środku stołu w salonie, itd..) a po drugie, nie ma na to zwyczajnie czasu, bo bywa tylko kilka godzin dziennie w mieszkaniu.
Zuzia już zachowuje się normalnie, zamówiłam jej karmę Animondę Carny dla Seniorów, kicia zjada jakieś 180gram dziennie. Pije wodę ze swojej szklanki. Załatwia się do kuwetki. Nawet mnie zaczęła ponownie akceptować
W szafce leżą witaminy, pasty odkłaczające, tabletki róznego rodzaju, kroplówki - nic nie można jej podać. Buntuje się do tego stopnia, że od przeraźliwej agresji, poprzez szał, wpada w chwilowy stan nienawiści, w efekcie czego jakiś czas siedzi schowana, przerażona i obrażona. Od mojego powrotu zaczęłam ją ważyć i przytyła 200g - obecnie waży 4200. Genowefa, torba, która mi pokazałaś, była już testowana - bezskutecznie. Nawet u weterynarza próbowali jej tak pobrać krew - w kilku nie dali rady. Nic nie pomogło, żadne torby, rękawy, zwężane klatki, tylko narkoza "wstrzelona" w kota. Boję się o nią strasznie, ale jaki jest sens męczyć ponad 23letniego kocura? Wiem, że ma PNN, wypada jej sierść garściami, ma problemy z robieniem kupki - ale wizyty u weterynarza, ciągły stres w domu ją po prostu dobiją. Kilku weterynarzy mówiło mi, że Zuza ma biegunki, kiedy zostawia kropki w całym mieszkaniu i mimo napinania się, żadna kupa nie chce wyjść. Zaryzykowałam, kupiłam parafinę i podaję jej raz na 3, 4 dni pól łyżeczki do karmy (to jedyny "dodatek" leczniczy który Zuza zje..). Okazało się, że to nie była biegunka, tylko zatwardzenie, a problemu narazie tfu tfu nie ma, bo kotek robi kupkę co dzień. A męczyła się bardzo długi czas! W tym wieku ma prawo jej "coś" dolegać, ale widok jej zadowolonej i najedzonej jest nieoceniony