Witajcie,
dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Z góry przepraszam za bałagan i nieład w poście, ale emocje nadal bardzo trzymają..
Zuza jak zwykle poszła zrobić kupkę. Zrobiła jedną, zaraz wróciła zrobić drugą. I się zaczęło.. szła przed siebie mocno cisnąc, nogi podnosiła coraz wyżej, aż zaczęła je ciągnąć za sobą. W końcu się przewróciła, nie była w stanie nawet ruszyć łapką. Buźka otwarta, zero reakcji, i oczy jakby nieobecne.. zrobiła siku pod siebie. Brzuch nadal lekko pracował co jakiś czas, jakby chciała zrobić kupę. Zuza bezwładna zupełnie. Nawet ogonem nie ruszała. Szybko zorganizowałam silnego towarzysza i jazda do weta. Dziś wyjątkowo klinika zamknięta.. dzwonię na nr alarmowy, a tam przekierowanie do innego weta w Gorzowie, zastępczego.
Pojechaliśmy. Zuza dalej bezwładna, zero reakcji, tylko oczy czasem otwarte. Na stole zaczęła lekko poruszać głową. Pani weterynarz badała jej jakieś nerwy mocno ściskając miejsca między palcami u nóżek, powiedziała, że kot w ogóle nie reaguje, nie ma czucia. Później miejsce między palcami ścisnęła jakimiś nożycami z całej siły - raz zuza się lekko poruszyła. Szybko podała jakieś sterydy, witamine b12 (lista leków podana na dole) i inny zastrzyk. W międzyczasie panicznie zaczęłam mówić jej o Zuzi Pnn, o jej problemach z kupą, o ubogim leczeniu Alugastrinem i Lactulosą. I nagle powiedziałam, że skoro Zuza narazie się nie rusza, to może pobierze jej krew. Pełna morfologia, parametry nerkowe i jonogram. Babka w ogóle jakaś hmm.. jakby mało zorientowana. Zaczęła mi mówić, że za każdy parametr trzeba osobno zapłacić. To jej mówię, że to nie jest kwestia ceny, tylko czy ona jest w stanie zbadać jonogram? Błądziła oczami. Mówię "no fosfor, potas.." i wtedy przerwała i mówi, że jak już to tylko fosfor, bo potas jest niepotrzebny (wtf? tutaj na forum wszędzie trąbią, że często trzeba go suplementować..". No ale w trakcie rozmowy przyszło do pobrania krwi. I zaczęło się - mója przytulanka wróciła do formy
Pogryzła mi brata, wystraszyła do bladości lekarkę - krew niepobrana. I chociaż mam wyrzuty, że nie poprosiłam o zrobienie tego od razu, to jaka była moja radość widzieć ją znów na ringu
Pani powiedziała (i tu się zacznie sklejanie zapamiętanych strzępków z rozmowy), że Zuza prawdopodobnie ma jakieś zwapnienie między kręgami, które może już na zawsze uniemożliwić Zuzi normalne chodzenie. Może to być też dysk, który się przesunął, albo wielką okrężnica, co raczej sama bym narazie wykluczyła (trochę o tym czytałam
). Dostała jeszcze w bólach 50ml kroplówki (miało być 200.. nie udało się). Wenflon na moją prośbę od razu wyjęty, bo ostatnim razem trzy dni jej wyciągałam po milimetrze, odklejając plasterek.. ból za ból
. Zuza właśnie leży. W domu wyszła z transporterka o własnych siłach, ale już tych sił brakło do wskoczenia na łóżko. Położyłam ją, przestawiłą się po swjemu i słodko śpi.. Mam nadzieję, że zbiera siły do dalszej walki
U lekarza:
Temperatura: 38,2
Zastosowane leki:
Rapidexon 1 ml
Intravit B12 1,5ml
Metoclopramidum 0,4 ml
NaCl glukoza 55ml
Bardzo proszę o wszelkie wskazówki, sugestie, spostrzeżenia, rady, ewentualne podejrzenia co było przyczyną paraliżu i zachowania Zuzi. Bardzo dziękuję wam, że już tyle czasu mogę na was polegać..
A tutaj moje Kocie miłości nabierające sił..