Witajcie, o pomoc w naszej aktualnej sytuacji pisalam na forum kotów brytyjskich agilis cattus, jednakże uzyskałam tam informację, że jesteście w stanie pomóc nam i odpowiedzieć na nurtujące pytania. Wklejam zatem mój post i dziękuję za poświęcony czas.
Witajcie To będzie pytanie o żywienie w nawiązaniu do zaistniałej chorobowej sytuacji.
Od zeszłego poniedziałku trochę się u nas pozmieniało. Dotychczas oba nasze futra były karmione RC weterynaryjna young female po kastracji.
W poniedziałek podałam Czuczu i Hanii pierwszy raz po dosłownie 5 chrupek przysmaku na zęby sanabelle. Hani nic nie było, za to Czuczu zwymiotowała w przeciągu godziny i następnego dnia rano. Przyjęłam, że zaszkodziły jej chrupki, w kuwecie było ok. We wtorek był spokój z wymiotami, za to jakby nie jadła i nie załatwiała się, w środę zwymiotowała samymi sokami trawiennymi/żółcią. Ja we wtorek od weta wzięłam pastę wspomagającą źołądek i podawałam jej wt/śr raz dziennie, ale kiedy sytuacja była dalej niejasna, w czwartek wylądowaliśmy znów u weta. Czuczu dostała kroplówkę na wzmocnienie, poza tym paste odkłaczającą, diagnoza- zakłaczyła się. Do domu dostaliśmy 2 porcje leku na wspomożenie metabolizmu by wydaliła te kłaki i by je rozbić, mieliśmy jej podać 1 porcję jeśli nie załatwi się do 16:30, drugą ok 20 i tak się stało. Efekt? Brak kuwety, wymioty po 20 samą żółcią. Czuczu była osowiała.
Coś nam nie dawało spokoju i zamiast na kontrolę do lokalnego weta pojechaliśmy z nią w piątek paredziesiąt km dalej do kliniki. Zrobiono jej pełne badania krwi i rtg. Diagnoza ścięła nas z nóg - ciężka niewydolność nerek, wyniki mocznika i kreatyniny przekroczone co najmniej 5 razy maksymalne widełki, co najmniej bo maszyna więcej nie wykrywała. Jony też przekroczone. Potas w granicach 6, gdzie max norma ok 5.
Więc od pt do wczoraj wieczora Czuczu przebywała całodobowo w lecznicy, gdzie dostawała leki, była pod kroplówkami i na bieżąco monitorowano jej wyniki.
Na szczęście pęcherz zaczął produkować mocz, a wczoraj wyniki spadły do normy. Zrobiono jej też usg.
Potwierdzono, że była to ostra niewydolność nerek, nie przewlekła. Spowodował ją jakiś zlepek białka/komórek który dostał się do moczowodu i spowodował w 1 nerce wodonercze. Zła wiadomość jest taka, że jedna nerka nie spełnia już swojej roli bo prawie nie ma w niej kory, jest też mniejsza. Druga nerka działa i rokowania są takie, że przejmie działanie tamtej nerki, a nerka niedziałająca powoli będzie się zmniejszać i zanikać. Jeżeli coś by się działo, trzeba będzie ją usunąć. Mamy na parę dni antybiotyk. Na za tydzień, jeżeli wszystko będzie ok, jesteśmy umówieni na badania krwi i usg.
Czuczu nawadniana była kroplówkami do wczoraj, jednak w lecznicy nie chciała jeść, być może ze stresu. Nie robiła też kupy, jedynie siku.
Teraz ważne jest by w domu zaczęła jeść i się załatwiać.
Widać poprawę jej samopoczucia, myje się, nawołuje nas do głaskania, wykłada się
Wczoraj po wejściu do domu pierwsze co podeszła do misek i napiła się wody, a potem zjadła dosłownie z 2 chrupki swojej dotychczasowej karmy rc young female.
Potem podchodziła do miski, wachała tę karmę nawet jakby ją szturchała ale odchodziła nie jadła.
Jednocześnie chodzi za mną po kuchni jakby chciała dostać mokre (zawsze dostawały w ramach przysmaku), jakby była głodna.
Dziś rano też podeszła do miski i odeszła.
Ogólnie zalecenia są takie, że skoro coś się oderwało i zaczopowało moczowód powodując jej stan (ten moczowód nadal jest pogrubiony) a ta 1 pozostała nerka działa już prawidłowo, to ma jeść docelowo rc urinary (czytałam o tym jak jest słona, że ma dużo sodu, ale to będzie temat do zastanawiania się na później, póki co musi cokolwiek jeść i wydalać).
Czy to możliwe, że karma którą jadła ostatni dłuższy czas przestała jej smakować? Bo jak tłumaczyć chęć jedzenia a odchodzenie od miski?
Rano otworzyłam jej urinary wersje 'bardziej smakowita' (mam 2 w domu male op jedna standard druga właśnie ta) i wręcz się do niej rzuciła i zjadła z 6 chrupków po czym odeszła.
Chciałam jej stopniowo mieszać young female z urinary i przestawiać, ale to dopiero jak się naje swojej karmy i zaliczy kuwetę, a teraz nie wiem jak to przeprowadzić bo bardziej interesowała się urinary.
Ponadto teraz jak położe przed nią miskę z urinary nie chce jeść, ale jak z nią idę biegnie za mną jakby była głodna.
Mam iść kupić mokre- u nas mogę nabyć od ręki shebe albo gourmeta i spróbować jej to dać?
Pić pije, w kuwecie sika.
Dochodzi jeszcze 1 problem. Mamy drugą kotkę, zdrową.
Dziś zostałam z nimi w domu, mogę kontrolować jedzenie.
Dotychczas miały obie rc young female dostepne całą dobę i jadły kiedy miały ochotę. Obie mają po ok 4,5 roku.
Nomalnie pracujemy od pon do pt. W pon od 9-17 a wt-pt 7-15.
Futra muszą mieć osobne miski bo Hania rzuca się na urinary a nie powinna go jeść.
By zapewnić komfort Czuczu z dostępem do jedzenia myślałam by na czas pracy Hania stacjonowała w salonie z miskami i kuwetą a Czuczu w reszcie mieszkania tez z kuwetą i miskami z urinary.
Ale jak to rozwiązać na dłuższą metę?
Przestawią się z całodobowego dostępu na jedzenie rano ok 6:30, po pracy ok 15:30 a potem jak im podawać godzinowo?
Pomóżcie, jestem lekko dobita ostatnimi zdarzeniami, nie wiem jak to rozpracować. Ponadto martwi mnie to że mało je i nie robi kupy. I nie wiem jak obie panny rozpracować logistycznie.
Ponadto Czuczu jest przytulaśna, stęskniona, domaga się głaskania i chodzi za mną. Nie wygląda by jej coś nadal dolegało. Więc co z tym jedzeniem :/
Z góry dzięki za pomoc.