Moderator: Moderatorzy
genowefa pisze:Jak tam żyjecie?
Co do moczu, to ja zawsze próbuję z tym żwirkiem: KatKor. Zamykam kota z tym żwirkiem w łazience. Zdarza się oczywiście, że zrobi za mało, albo nawali też qupala i trzeba powtarzać akcję. Żwirek jest wielokrotnego użytku.
Dostaliśmy też nowy preparat Pronefra. Widzę, że wpisy na forum są o tym od początku roku, ale jakoś tak na Białobrzeskiej dopiero teraz to mają
Co do skuteczności na razie nie mogę się wypowiadać, bo dopiero zaczynamy, ale bardzo smakuje to kotom (wszystkie by chciały). Pierwszą zaletą jest więc to, że nie trzeba wymyślać jakiś podstępów, aby koty to jadły. Ktoś tutaj napisał, że to żadna rewelacja bo działa tak samo ipakitine plus jeszcze jakieś tam preparaty razem wzięte. Ale to chyba jest zaleta, że zamiast wciskać kotu kilka preparatów dajesz jeden. Poza tym dawanie ipakitine nie jest usłane różami, jeżeli kot wyczuwa na kilometr, że chyba coś mu dosypano do karmy
genowefa pisze:Poza tym chyba jednak pójdziemy w stronę barf. Nie piszę, że przejdziemy na to, bo przy tej ilości kotów, którą mam w domu nie wyobrażam sobie tego. Przebijanie się przez tą barfną stronkę to droga przez mękę i na temat żywienia nerkowych kotów nie dokopałam się na razie do niczego konkretnego (w sensie oprócz teorii). Zresztą wielokrotnie w na tym forum jest podkreślane, że jesteś z żywieniem nerkowego kota zdana sama na siebie, bo wszystko zależy od konkretnego kota i jego wyników.
Ja w tej chwili mam Ziutka, który już ma bardzo podwyższony fosfor pomimo, że krea i mocznik jeszcze nie są tragiczne i dwa koty w górnej normie, ale z fosforem jeszcze ok. Tak więc zamierzam ograniczyć fosfor w diecie do minimum, co jest trudne, bo jak wiadomo koty jedzą mięso, a mięso ma dużo fosforu.
Jak coś wymyślę, to dam znać.
kot ze wsi pisze:Wiesz, Marcelibu, tak sobie myślę, że jeżeli Lizak jest tak agresywny u lekarza, to może spróbować z wizytami domowymi? Nie wszystko można podczas wizyty domowej "załatwić", ale całkiem sporo - można. Narkoza do badania jest groźna, bo "wyjeżdża" z kota przez nerki, ale metaboliczne produkty STRESU, jaki kot przeżywa, TEŻ walą w nerki. Obowiązuje tu zatem (tak, jak wszędzie...) prastara zasada Wielkiego Mędrca: Jak się nie wykręcisz, d...pa zawsze z tyłu... Wizyty domowe są z reguły droższe niż przyjęcie w lecznicy, ale gdyby Lizak dał ze sobą coś więcej zrobić w domu - jest sens płacić i oszczędzić kota.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości