Cześć wszystkim,
wygląda, że wkrótce dołączę z moją Parafką do Waszego grona. Krótki opis kotka:
- 6 lat
- 5 kg- niby nie tak dużo, ale jest grubawa niestety
- po sterylizacji
- styl życia: kanapowiec śpiąco- przytulający
drugi, aktywniejszy kot ją czasem pogoni, to sobie trochę hasają po mieszkaniu.
- sposób żywienia: próbowaliśmy BARFa. Niestety, oba koty uparcie wyjadały mięska, omijając suplementy. Zostawała suplementowa papka, co mijało się z celem. Walczyłam pół roku, oszukując, dając mniej i więcej, w ambitnej wersji (suszona krew wołowa itd
obecnie karmione są suchą Taste of the Wild.
Ma podejrzenie cukrzycy, weterynarz najpierw zalecił usuwanie kamienia nazębnego, co odbylo się wczoraj pod narkozą. Przy okazji pobrano jej krew, wynik na czczo to aż 237 (norma do 130). Teoretycznie jest mini szansa że przed wyjściem znalazła gdzieś kilka chrupków i je podjadła, ale to chyba moje myślenie życzeniowe. I teraz, zalecenia weta: kupić siatkę do pobierania moczu, zbadać mocz, przestawić na Royal Canin dla cukrzyków, podawać insulinę (jeśli diagnoza się potwierdzi).
Moje obserwacje:
- można powiedzieć, że kot jest ospały- ale ma taki charakter od lat
- sierść ładna
- nie pije dużo, wręcz muszę ją nakłaniać
- nie chudnie
- jest pogodnym kotkiem, ciągle się łaszącym.
Zalecenia z forum:
- przestawić na mokrą karmę- i tu pytanie, jaką? Animonda? Wyjdzie to przy dwóch kotach pewnie sporo drożej. Nie wiem, co na to nasz budżet, bo za 4 tygodnie pojawi się na świecie nasza córeczka
no i chciałabym próbować te moje koty jakos odchudzić...
- badać poziom cukru z ucha- matko, boję się. Mam glukometr, bo mam cukrzycę ciążową. Trzeba trafić w tą żyłkę w uchu, prosto w nią? Czy to kota boli?
- badanie moczu z kuwety- boję się, że będzie z tym kłopot. Koty są dwa, chodzą do dwóch kuwet na krzyż, ja mam ciążę zagrożoną i mam sporo leżeć, mąż wraca wieczorem i słania się ze zmęczenia... Nie zrozumcie mnie źle, jak trzeba, to dla Parafinka wszystko. Ale właśnie nie wiem, co naprawdę trzeba...
- przestawić na BARF- myślałam już o tym, żeby zamiast tych suplementów (które dawno odsprzedałam) kupić easyBARF. Ale tak: jako ciężarna nie powinnam babrać się w surowym mięsie, jako karmiąca (a planuję przez rok) też nie. Boję się toksoplazmozy z surowego mięsa w domu z niemowlakiem.
Ale faktem jest, że koty nigdy nie były tak aktywne i nie wyglądały tak zdrowo, jak wtedy na tym moim kulawym BARFie.
Parafinek prosi was o pomoc. Co mam robić, żeby nie zaszkodzić mojej kociej siostrze, ale i innym domownikom?