
Buraska dokarmiałam ok 2 lat.Chodził własnymi drogami,był wielki i piekny.Tej zimy przesiadywał na moim tarasie zaglądając do domu.
Ponad tydzień temu zobaczyłam z daleka kota jaki zatacza się miedzy samochodami na ulicy -przewracał się i wyglądał tak jakby go coś potrąciło.

Kilka dni temu doczołgał sie na moje podwórko,nie dał rady juz wejść na taras,lezał w błocie,bo straszna ulewa była.Kupka nieszczęscia z wyłamana przednia łapką...zarzucał tyłem .Niemiałsiły na nic....Patrzył na mnie z takim smutkiem i bardzo chciał pomocy.Dodam,żekot był dziki,nigdy gonie głaskałam wczesniej.Kiedy wchodził na podwórko inne koty uciekały....
a teraz....po operacji usunięcia kuli,badaniach ledwo chodzi...jest chudy, słaby i bardzo chory....
Od wczoraj walczymy o jego :żyć-odejsć

Potrzebujemy mokrej karmy nerkowej na teraz i wsparcia na leczenie.Najchetniej oddałabym burasia do jakiegos doświadczonego domu.Obecnie siedzi w "kibelku"w garażu.Korzysta z kuwetki,jest grzeczny i obsługiwalny.Daje sobie zrobić kroplówki,kocha człowieka



nóżka

bazarek dla burasia i białaczek według potrzeb: viewtopic.php?f=20&t=162701