Komórki macierzyste?

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pon maja 19, 2014 11:44 Re: Komórki macierzyste?

Sis pisze:(...)

U ludzi sprawdza się zgodność tkankową przed przeszczepem zewnętrznym. U kotów też?(...)

Poniżej cytat z artykułu, którego współtwórcą jest dr Marek Cegielski, ktory w maju 2011 roku otrzymał stopień naukowy doktora habilitowanego za pracę pt.: „ Charakterystyka komórek porożogennych mezenchymy rosnącego poroża jelenia szlachetnego (Cervus elaphus) oraz próba ich wykorzystania w regeneracji chrząstki i kości u królików).
Obecnie zatrudniony na stanowisku adiunkta w Katedrze i Zakładzie Histologii i Embriologii Uniwerystetu Medycznego we Wrocławiu, jest również wiceprezesem spółki Stem Cells Spin S.A.
http://stemcellsspin.com.pl/tworcy,2241

"Podobnie jak mezenchymalne komórki macierzyste szpiku kostnego, komórki porożogenne nie mają na swojej powierzchni antygenów zgodności tkankowej MHC klasy II i wykazują słabą ekspresję antygenu MHC klasy I. Dzięki temu, po wprowadzeniu ich do obcego gatunku nie wywołują reakcji zapalnej (29). Dodatkowo za tolerancję immunologiczną mogą odpowiadać wydzielane przez nie czynniki przeciwzapalne, takie jak TGFβ1, które hamują odpowiedź immunologiczną (30). Z własnych doświadczeń klinicznych wiadomo, że podanie komórek ksenogenicznych koniom nie wywołuje klinicznie ani ultrasonograficznie odpowiedzi immunologicznej, a w okresie
5 lat od podania nie zaobserwowano żadnych zmian o charakterze nowotworzenia u badanych zwierząt."

Ponadto już wiem, że te rzekome badania są de facto programem stażowym (Tekla+, Stolica staży) finansowanym ze środków unijnych.
Czekam na opinie dwóch wetów, które być może wskażą mi kierunek dalszego działania.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon maja 19, 2014 12:02 Re: Komórki macierzyste?

Ja z kolei dowiedziałam się tylko, że druga kotka będzie miała jednak powtórkę badań za miesiąc (2 miesiące po podaniu).
Na razie czuje się świetnie - właściciele mają wrażenie, że samopoczucie bardzo jej się poprawiło, chętniej się bawi (ale - zaznaczam - jest to na razie tylko wrażenie). Na pewno nie było żadnych negatywnych reakcji po podaniu komórek.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 19, 2014 12:10 Re: Komórki macierzyste?

Ale zdaje się, że Laki i kotka o której piszesz dostały komórki macierzyste w innej lecznicy niż Centrum Zdrowia Zwierząt? Bo ja rozmawiałam z lekarką z tej właśnie lecznicy, o dwóch "przypadkach", które (podobno) zostały opisane w artykule (naukowym, czekającym na recenzję...).
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon maja 19, 2014 12:13 Re: Komórki macierzyste?

Tak, w innej lecznicy.
I my podawaliśmy komórki od obcego dawcy.
Centrum Zdrowia Zwierząt podaje komórki własne, czyli wiąże się to z narkozą do pobrania tkanek.
Na to na pewno bym się nie zdecydowała w naszym przypadku - Laki się po prosu nie kwalifikuje do żadnej narkozy.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 11, 2014 0:34 Re: Komórki macierzyste?

No, to najpierw o pieniądzach: jeżeli ktoś uważa, że należy płacić wyłącznie za usługę/towar zarejestrowany, to spieszę donieść, że koszt rejestracji leku/terapii do niskich nie należy a co za tym idzie z pewnością cena zarejestrowanego leku/terapii będzie wyższa, niz nierejestrowanego. Płacicie za niezarejestrowane w Polsce azodyle i ornipurale i co? Zrezygnujecie, czy będziecie ratować swoje zwierzęta? Dalej o pieniądzach: jedyna metoda na uwolnienie się od kosztów leczenia kota to oddać tego żywego a sobie kupić torbę z "Hello Kitty!" Teraz o "nabijaniu kabzy": lekarz, który podawał komórki obu kotom 19.04. 2014 wyjaśnił, że każde zwierzę, które otrzymało od niego komórki, następne podania (jeżeli okażą się konieczne) otrzymuje bezpłatnie - opłata za pierwsze podanie to swoisty "dożywotni abonament". Teraz o sponsorowaniu badań: wolę zapłacić za podanie komórek i przyłożyć rękę (i portfel) do badań nad terapią ratującą zwierzęta niż dać na głodne dzieci. Dlaczego? To jasne: z żadnego kociaka, szczeniaka, nawet prosiaka nie wyrósł polityk. A z kilkorga dzieci - i owszem! I musiały być bardzo głodne, skoro teraz tyle żrą za nasze... A teraz o owej drugiej kotce: otrzymała komórki w 19-stym (liczę od diagnozy) miesiącu kroplówkowania i walki z mocznicą. Od początku walki ładnie zjechały wskaźniki nerkowe (początkowo kr.6,3, moczn.182)i długo dawały się kontrolować na znośnym poziomie(kr. ok. 2,8-3-3,2 i moczn. ok.145-110-97-92-105) Na miesiąc przed podaniem wskaźniki nerkowe zaczęły rosnąć. Kotka została zbadana po miesiącu od podania komórek, wskaźniki STANĘŁY. Teraz jest 22-gi miesiąc walki i znów jest pogorszenie. Może podanie odbyło się zbyt późno?.. Otrzymała od razu, jak o tej metodzie usłyszeliśmy i zdobyliśmy maksimum dostępnych informacji.Teraz kroplówka jest 2xdz.po 100ml, lespewet, 1/4 atenololu na serce, solvertyl na osłonę ukł traw. i osławiony święty azodyl. A jutro drugie podanie - co możemy jeszcze zrobić? Przeszczep nerki??? Namaszczenie chorych????

kot ze wsi

 
Posty: 34
Od: Czw lip 10, 2014 23:41

Post » Śro wrz 10, 2014 16:00 Re: Komórki macierzyste?

Jak się miewa kotka?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt wrz 12, 2014 14:59 Re: Komórki macierzyste?

Koteczka odeszła dzisiejszej nocy :( [']

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 12, 2014 16:24 Re: Komórki macierzyste?

[']
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto paź 07, 2014 0:36 Re: Komórki macierzyste?

Dziękuję za "świeczki" dla Lalucha-Malucha. Lalka umarła w wieku 12 lat, dokładnie dwa lata i cztery dni od diagnozy stwierdzającej mocznicę. Już mocznicę, nie jakieś tam "podwyższenie parametrów nerkowych". Przejrzeliśmy dokładnie wszystkie wyniki badań, odnajdując wynik badania wykonanego na rok przed mocznicą: przekroczenie górnej normy kreatyniny o 0,3 i przypomnieliśmy sobie ówczesny komentarz lekarza "Nie jest tak źle". Ktoś się dziwi, że to uśpiło czujność? Dzisiaj wiem, że nie ma czegoś takiego, jak "nie tak źle". Rok po tym badaniu kreatynina była już na poziomie 6,3. Udało się holować Lalkę przez 24 miesiące i na prawie 22 miesiące zbić wyniki o ponad połowę... Jasne, że wyrzucam sobie, że nie zaczęliśmy rok wcześniej! Ale skoro "nie jest tak źle..." Wywalczyliśmy dwa wspólne lata z naprawdę dobrym samopoczuciem kota - na palcach jednej ręki pijanego stolarza można policzyć dni, kiedy Lalka wymiotowała. Częste wymioty - czterokrotne - pojawiły się w niedzielę na 5 dni przed śmiercią. Za radą naszej Pani Doktor natychmiast zaczęliśmy podawać solvertyl do każdej kroplówki, czyli dwa razy na dobę - pomogło znakomicie. Wiedzieliśmy już, że to "ostatnia prosta" i chodziło tylko o komfort kotki. Poprosiliśmy Panią Doktor o przygotowanie w klinice premedykacji, którą będziemy mogli podać Lalce u nas w domu, by usnęła na własnym spanku, bezpieczna i spokojna, zanim zawieziemy ją na ostatni zabieg. Nie chcieliśmy, nie mogliśmy pozwolić, by umierała w cierpieniu. "Śmiertelny rosołek" miał sobie czekać, aż będzie potrzebny. Nie był. Ostatniego dnia kicia miała świetny humor, apetyt, bawiła się. Nocą zasnęła rozluźniona, spała na boku - wyraźnie bez bólu. Pamiętam tę noc: kończę robotę koło drugiej, wyłączam biurkowego potwora, robię "obchód": tu Burkina w objęciach Pani Filipuchy, tam Pluszek, małżeństwo Bachoreta i Cupelek też razem, Lalka na poduszkach, ktoś gdzieś... nawet psy powyłączane. Spokój, bezruch, cisza niemal namacalna. A rano rozpoczął się pierwszy dzień życia bez pięknej, charakternej, bitnej i dumnej maleńkiej kotki. A teraz co do komórek: stwierdzam bez cienia wątpliwości, że każdorazowe podanie (miała ich trzy - sam doktor wyrażał już niepokój, bo to najwięcej, ile w krótkiej historii tej terapii zwierzęciu podano) wyraźnie poprawiało stan i samopoczucie Lalki, z tym, że pierwsze podanie na najdłużej (około 6 tygodni), każde następne działało (w sposób możliwy do zaobserwowania) już krócej. Podaliśmy komórki natychmiast, gdy dowiedzieliśmy się o takiej terapii, kotka była już kroplówkowana 19 miesięcy. MOŻE gdybyśmy wcześniej odkryli Doktora?.. Ale żaden lekarz nie pisnął nam o komórkach. Niewiedza? Brak wiary? Chrzanię brak wiary - byliśmy gotowi na każdą, najbardziej niewiarygodną terapię, jeżeli by tylko miała pomóc Lalce. Co myślę dzisiaj? Otóż kolejne nasze dwa koty mają "nieznaczne podwyższenie" parametrów nerkowych, jeden z nich to brat bliźniak Lalucha-Malucha, wielka pierdoła imieniem Macia (prawidłowa wymowa: Maaacia...). Zdecydowaliśmy ustawić je na dietę nerkową, "przepłukać" raz na dwa dni przez miesiąc, zrobić badanie krwi 2 tygodnie po odstawieniu kroplówek i ZOBACZYĆ, CZY COŚ DRGNĘŁO?.. Jeżeli nie osiągniemy normy, podamy komórki macierzyste. Może się okazać, że w schorzeniach nerek dłuższa poprawa następuje po podaniu we wczesnej fazie uszkodzenia narządu? Tak, jak pisała OKI, to wciąż eksperyment. A ja wolę finansować ten eksperyment, niż dawać na głodne dzieci. Ale o tym już było... Odezwę się ma forum, jak będę mieć o czym pisać. Ukłony.

kot ze wsi

 
Posty: 34
Od: Czw lip 10, 2014 23:41

Post » Wto paź 07, 2014 0:42 Re: Komórki macierzyste?

A, jeszcze jedno! Yagutka w starym poście pisze o ciągnięciu kotów do Warszawy. Nie trzeba. Doktor Kemilew wysyła komórki do odbiorców na cały kraj. Trzeba tylko w klinice u siebie założyć wenflon i podać dożylnie zawartość przesyłki.

kot ze wsi

 
Posty: 34
Od: Czw lip 10, 2014 23:41

Post » Wto paź 07, 2014 5:17 Re: Komórki macierzyste?

kot ze wsi pisze:A, jeszcze jedno! Yagutka w starym poście pisze o ciągnięciu kotów do Warszawy. Nie trzeba. Doktor Kemilew wysyła komórki do odbiorców na cały kraj. Trzeba tylko w klinice u siebie założyć wenflon i podać dożylnie zawartość przesyłki.


Dzięki za informację!
A możesz mi podać namiary na tę lecznicę?

Yagutka

 
Posty: 1849
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2014 23:54 Re: Komórki macierzyste?

Doktor Jerzy Kemilew upoważnił mnie do podania tutaj numeru telefonu: 503 57 57 76. Skontaktuj się z Doktorem, opowiedz o swoich kotach, powiedz, gdzie mieszkasz i myślę, że On poinformuje Cię w jaki sposób możesz odebrać i - ewentualnie - u jakiego lekarza podać komórki. Najlepiej pytać u źródła. Wymęcz zatem "źródło" szczegółowo, byś dobrze zrozumiała na czym to wszystko polega, jak działa (lub na co nie działa) i za co płacisz. My mamy przekonanie do tej terapii, choć żyjąc dzień po dniu z Lalką zdaliśmy sobie sprawę, że dla tego kota była to terapia wspomagająca wobec zasadniczej: kroplówek podskórnych, lespewetu, azodylu i osłony układu trawiennego. Dzisiaj, po wielu rozmowach z lekarzami, gratuluję sobie takiej jej śmierci. Wszyscy na podstawie mojego szczegółowego opisu zachowania kota i stanu ciała post mortem uznali, że odeszła z tego świata w niespotykanie dla tej choroby łagodny sposób. To, jak sądzę, ogromnie ważne. Jaki był w tym wszystkim udział komórek? NIKT mi nie powie. Wiem jednak, że obserwowana przez nas poprawa po podaniu była faktem. Nie należymy do hurraoptymistów, nauczyliśmy się dystansu i nie lubimy oszukiwać samych siebie, ale chyba każdy odróżni kota siedzącego jak kamień w pozycji Volkswagena Garbusa od rozbawionego, rozluźnionego, z głupią miną i błyskiem w oku. Lalka była leczona bardzo systematycznie przez dwa lata. I przez 99% tego czasu była szczęśliwa. Gdyby ktoś mi powiedział, że pomoże okadzanie - okadzalibyśmy. Taniec brzucha? Byłby taniec. I dalej prawdą byłoby, że nie wiem, co w jakim procencie przynosiło Laluchowi ulgę. Ważne, że ulga była. Jest też i ważny wniosek: nie lekceważyć najmniejszego przekroczenia norm! Nie wierzyć w żadne "jeszcze nie jest tak źle". Chore nerki k i e d y ś zabiją kota, ale rzecz w tym, by do tej chwili pożył nie tylko jak najdłużej, ale w jak największym komforcie. A co do samej śmierci? Cóż, w końcu wszyscy jesteśmy trupami na przepustce.

kot ze wsi

 
Posty: 34
Od: Czw lip 10, 2014 23:41

Post » Śro paź 08, 2014 7:20 Re: Komórki macierzyste?

Dzięki :)

Podpytam się też swojej wetki w tym temacie.

Maciek jest już leczony 1,5 roku i na pewno na zewnątrz nie widać, żeby był chorym kotem, bo samopoczucie ma raczej takie jak przed chorobą.

Yagutka

 
Posty: 1849
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 29, 2014 19:56 Re: Komórki macierzyste?

Czy słyszał ktoś może o leczeniu tą metodą kotów z białaczką zakaźną? A dokładniej kotów z podejrzeniem martwego szpiku kostnego. Dzwoniłam dziś do kliniki w Opolu, ale jakoś się nie mogłam dogadać z panem doktorem. Nie chciałabym też stresować kota, ciągając go na być może niepotrzebną wizytę 200 km. Niestety nie udało mi się również uzyskać informacji na temat kosztów ewentualnego leczenia. Domyślam się, że tanie to nie jest, ale chciałabym wiedzieć, czy to kwoty rzędu kilku czy kilkunastu tysięcy złotych. Będę wdzięczna za jakieś informacje.

Jasmine86

 
Posty: 2
Od: Pt gru 12, 2014 20:30

Post » Pon gru 29, 2014 20:39 Re: Komórki macierzyste?

Koszty są (powinny być) raczej rzędu kilku tysięcy.
Z tego, co wiem, to przy białaczce wirusowej nie ma sensu podawanie komórek.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: JamesPeerb i 42 gości