Mój Kotek odszedł...

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Wto lut 25, 2014 21:52 Mój Kotek odszedł...

Cześć Wszystkim,

Jeśli piszę w złym dziale, to proszę o przeniesienie. Dzięki.

A piszę, bo... w czwartek odszedł mój kochany koteczek, najmilsze i najkochańsze stworzenie na świecie.

Zaczęło się od zapalenia dróg moczowych. Kotek chorował przez 2 tygodnie i odszedł...

Jest mi strasznie ciężko, ciągle o nim myślę.
Nie chcę się zarzekać, że już nigdy nie zdecyduję się na innego kota, ale na razie nie widzę takiej możliwości.
Mój Filuś po prostu był wyjątkowy. Miał dopiero 5 lat...

:(

Dawno, dawno nie byłam na tym forum, ale pomyślałam, że może będzie trochę łatwiej jakoś przejść przez to wszystko.

Pozdrawiam.

daggie

 
Posty: 1253
Od: Sob cze 19, 2010 15:16
Lokalizacja: Kraków/Częstochowa

Post » Śro lut 26, 2014 9:57 Re: Mój Kotek odszedł...

Ja swoja Balbinke pożegnałam w sobotę-tez nerki :(
Ból dzielony jest połową bólu-dżwigajmy to we dwie. Nie pocieszam-współodczuwam. Mam taką samą pustke w sercu.
Przytulam ciepło .

Ser-niczek

 
Posty: 881
Od: Sob kwi 27, 2013 14:35
Lokalizacja: Chotomów

Post » Śro lut 26, 2014 10:19 Re: Mój Kotek odszedł...

daggie, Ser-niczku, bardzo mi przykro, współczuję Wam. :(
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34251
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Śro lut 26, 2014 10:25 Re: Mój Kotek odszedł...

Za Filusia [']

Każdy kot jest wyjątkowy. Każdy jest inny. Każdy wspaniały.

Nie zarzekaj się. Przeżyj swój ból, stratę. Teraz musi boleć.

Ale kiedyś inny mruczący przyjaciel może pomóc ukoić to, co po bólu zostanie. Tą szaloną pustkę. Nigdy żaden inny kot nie zajmie miejsca Filusia, to tak nie działa. Część swojego serca oddałaś Filusiowi na zawsze i ta część będzie czekać na Wasze spotkanie za TM. Ale też na pewno masz dość miejsca w sercu, żeby inne równie kochane stworzenie (choć całkiem inne i przekonasz się, że Twoja miłość do kolejnego kota też będzie całkiem inna) to inne miejsce zajęło i towarzyszyło Ci przez kolejne 10, 15 czy 20 lat.
Przytulam ciepło.
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice

Post » Śro lut 26, 2014 14:33 Re: Mój Kotek odszedł...

Czas nie leczy ran ale uczy jak z nimi żyć. Trzymaj się dzielnie. Za rok będzie łatwiej z tym żyć.

malami56

 
Posty: 11
Od: Wto paź 18, 2011 16:07

Post » Śro lut 26, 2014 21:08 Re: Mój Kotek odszedł...

Dziękuję Wam za odpowiedzi.

Serniczku... rozumiem, bardzo mi przykro. :(

Wiecie co, najgorsze jest to poczucie bezsilności, że ludzie, którzy mieli pomóc, do których zaniosło się zwierzątko szukając ratunku - zawiedli...
A przecież kot trafił do weterynarza, nie do szewca - do kogoś, kto kończył studia, ma dyplomy, powinien mieć wiedzę...

Pierwszy weterynarz zdiagnozował u Filusia zapalenie dróg moczowych, podał mu antybiotyk, po tygodniu leczenia antybiotykiem kotek dostał Furosemid... Moja mama przeczytała ulotkę tego leku, pytała nawet, czy kotek nie potrzebuje dodatkowego nawodnienia, lekarz zaprzeczył...
Drugi weterynarz (mama była zaniepokojona stanem Filusia) stwierdził, że nic mu nie jest i kazał zostawić go w spokoju - zrobił mu cewnikowanie i nie podał żadnego antybiotyku...
Trzeci weterynarz - dzień po drugim - nie mógł już nic zrobić. Kotek odszedł wieczorem, nie zdążyłam się z nim pożegnać, bo gdy wróciłam do rodzinnego miasta, było już za późno.

Jest mi tak strasznie ciężko.
Weci byli z polecenia, absolutnie nie pierwsi-lepsi z ulicy, polecani nawet tutaj, na forum - i innych stronach w necie.

No i jak tak można??? Przecież to lekarze, do cholery! :(
Zawiedli kompletnie. A ja czuję, że zawiodłam mojego kochanego Filunia ;(

daggie

 
Posty: 1253
Od: Sob cze 19, 2010 15:16
Lokalizacja: Kraków/Częstochowa

Post » Czw lut 27, 2014 5:58 Re: Mój Kotek odszedł...

Bo czasami lekarze są konowałami ...

Współczuję i rozumiem.
Życzę dużo siły.

bea3

 
Posty: 4144
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw lut 27, 2014 10:40 Re: Mój Kotek odszedł...

daggie

świetnie rozumiem Twoje rozżalenie. Napisałem bardzo długiego posta, ale skasowałem go. Prędzej czy później w tym temacie założę osobny wątek, bo to, że nie znajdujemy u weterynarzy oczekiwanej pomocy mnie bardzo gryzie.

Trzymaj się i pamiętaj że Ty zrobiłaś dla swojego Filusia wszystko, co mogłaś. Swoich ograniczeń nie przeskoczymy.
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice

Post » Czw lut 27, 2014 14:08 Re: Mój Kotek odszedł...

Współczuję [*]

Yagutka

 
Posty: 1849
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 27, 2014 20:10 Re: Mój Kotek odszedł...

Współczuję, rozumiem, tulę.

bea3

 
Posty: 4144
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości