Z powodu infekcji pęcherza na pewno nie, ale zapalenia nerek, skutkującego coraz większym wycieńczeniem organizmu wskutek coraz bardziej pogarszającej się funkcji nerek? Gdyby Nesca nie dostała skutecznego antybiotyku, skończyłoby się jej śmiercią. Uratowana została dosłownie w ostatnim momencie.
Ostatnio, niestety, miałam powtórkę z całej sytuacji, tyle że z drugą kotką. Zaczęła chudnąć (co zauważyłam z opóźnieniem), nie bardzo miała apetyt i wreszcie pojawiły się wymioty. Badania krwi: kreatynina 4,2, mocznik 160. Normalnym trybem orzeknięto by PNN i zaczęto ładować w nią kroplówki. I tak aż do jej wycieńczenia i śmierci. Wystarczył posiew, który ujawnił infekcję (10^5 Staphylococcus felis), która ładnie się wyleczyła, a parametry zaczęły spadać. W tej chwili żadnych kroplówek nie podaję, Mała utyła, je aż jej się uszy trzęsą i biega po domu jak mały kociak.
Zawsze wydawało mi się, że 10^4 to już całkiem znaczące miano, ale cóż, teraz już na pewno nie dowiemy się niczego.
Aha, pamiętam też jak PcimOlki walczył z bakteriami u swojego kota i chyba udało mu się je w końcu wybić, co zaskutkowało znaczną poprawą kondycji nerek. (Ostatnio wprawdzie widziałam informację w jego wątku, że Olek nie żyje, ale nie znam szczegółów; w każdym razie przez parę lat było chyba dobrze).