Jaki jest stan, hmmm, chudnie, sierść wygląda okropnie, jest smutna, nie je ale pije, sika, na razie morfologia w porzadku, hematokryt obniżony, podaję jej kwas foliowy cały czas. Jest cały czas przepłukiwana, mimo to idzie do góry kreatynina cały czas. Gdybym jej nie karmiła strzykawką to po prostu by umarła z głodu zapewne. Już schudła kolejne 250g przez miesiąc. A tak naprawdę nie je sama od tygodnie mniej więcej, wcześniej była na antybiotyku i jadła. Zabieg nigdy nie jest bezpieczny, a szczególnie w takmi stanie. Ale prawda jest taka, że mam do wyboru albo podawać jej antybiotyk z przerwami czyli jeżeli zacznie jeść to odstawić, a potem znowu podawac, jak przestanie i tak w kółko i tak prawdę więcej zrobić nie mogę poza klasycznym podtrzymywaniem ale jak mówię niewiele to daje, bo skoro kreatynina idzie do góry to znaczy , że nerki powoli przestają działać. Albo idę na zabieg z nadzieją, że to pomoże i ryzykuję, że wszystko szybciej się potoczy ale też może jej poprawię komfort nieco życia. Bałagan w pysku, z tego co czytałam tez wpływa negatywnie na organizm i nerki też.
Niestety zdaję sobie sprawę, że i tak zmierza wszystko do nieuchronnego końca.
Ja i tak póżno się zorientowałam, że cos jest nie tak, za póżno.....