Witajcie, potrzebuję pomocy.
Mam kocura z PNN, który od dłuższego czasu ciągle ma katar i kicha jak najęty. Nie jest to na 100% koci katar, do tej pory zwalałam to na słabą odporność (ciągle siedzi w oknie na parapecie) albo wręcz na alergię (przeszło mu po kilku zyrtekach, ocz. za zgodą weterynarza - ale na kilka dni). Dostawał od czasu do czasu rutinoscorbin (przemycić mu to w jedzeniu to istna katorga) i znów na kilka dni była poprawa.
Od około trzech tygodni mam w domu małego, zdrowego kociaka. Od jego pojawienia się Dziubelowe kichania jeszcze bardziej się nasiliły, a do tego zaczęło mu ropnieć oko. W pewnym momencie aż spuchł mu pyszczek - na "kościach policzkowych" pod oczami.
Weterynarz stwierdził, że prawdopodobnie któryś z moich pozostałych kotów mu przyłożył albo faktycznie Dziubek cierpi na jakąś nadwrażliwość (alergię). Kot dostał dwa zastrzyki z jakiegoś najdelikatniejszego z możliwych sterydów i odrobinę mu się poprawiło, ale znowu po trzech dniach ma nawrót - katar, kichanie i tym razem przezroczyste łzy.
Nie wiem już co robić, może komuś z was zdarzył się podobny problem? Pomóżcie proszę.