dostałam na maila
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3 ... l?cookie=1http://prawo.rp.pl/artykul/757918,10907 ... psach.htmlhttp://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,3496 ... zorka.htmlTarnobrzeg się chwali, że właśnie rozwiązał problem bezdomnych zwierząt. Sprawdziłem - to ewidentna prowizorka, niewielki budynek na czteroarowej działce. Co gorsza, na Podkarpaciu tylko kilkanaście gmin próbuje stosować się do prawa chroniącego bezdomne zwierzaki. Pozostałe są bezkarne
Tarnobrzeg. Kiedyś miasto wojewódzkie, dziś siedziba powiatu grodzkiego, 50 tys. mieszkańców. Ni dużo, ni mało. Afer większych nie ma, to i dziennikarze z większych ośrodków zaglądają tu z rzadka. Ostatnie większe ich zainteresowanie miejskie kroniki notują w 2010 roku, kiedy miasto sponiewierała powódź.
Dziś przyglądamy się walce w tym mieście o prawa zwierząt, a dokładnie zwierząt bezdomnych. Prezydent Tarnobrzega Norbert Mastalerz o lewicowym rodowodzie, a ostatnio sympatyzujący z PO, ogłosił właśnie, że "wbrew czarnowidztwu krytykantów rozwiązaliśmy problem bezdomnych zwierząt". To nie tak nośny temat jak zalane domostwa, ale na reakcję długo nie trzeba było czekać. Oprócz dziennikarzy tej walce przygląda się pilnie Halina Derwisz, szefowa rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. I komentuje bezwzględnie: - To prowizorka i tworzenie fikcji.
A osiem - do kopalni
W jej ocenie jedyne co udało się tak naprawdę prezydentowi Tarnobrzega to podzielić środowisko ludzi, którym dobro zwierząt leży na sercu. Skłócić członków Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Ogród Świętego Franciszka.
Tarnobrzeg nigdy nie miał schroniska dla zwierząt. Nawet po styczniu 2012 r., kiedy nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt nałożyła na gminy obowiązek posiadania takiego azylu. W ubiegłym roku gminę wyręczyło Tarnobrzeskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt Ogród św. Franciszka. Mariusz Mazur ze stowarzyszenia zaadaptował na potrzeby przytuliska pomieszczenia należące do miasta. Niewykorzystywane baraki. Zwierzęta przebywały tam w 20 pokojach. Od stycznia br. tarnobrzeska straż miejska przywiozła tam 127 psów.
Problemy zaczęły się kiedy miasto, mimo że korzystało z nieformalnego przytuliska, zawnioskowało do PGE o rozwiązanie umowy na dostawę prądu do budynków, w których mieściło się przytulisko. W Tarnobrzegu zawrzało, ale niewiele dały wysiłki członków stowarzyszenia, tworzenie list poparcia dla jego działań.
- We wtorek 19 listopada około 8.30 dostałem telefon z wydziału ochrony środowiska UM, że do godziny 9 mamy opuścić budynki, w których mieliśmy przytulisko - mówi Mariusz Mazur.
W tym czasie w przytulisku przebywało 27 psów. 11 poszło do adopcji, cztery do przytuliska w Zakrzowie, cztery zabrali do swoich domów wolontariusze. Pozostałe osiem zabrano do przytuliska, które powstało na terenie likwidowanej kopalni w Machowie. I to właśnie tym przytuliskiem pochwalił się na stronie internetowej miasta prezydent Mastalerz.
Sztuka grania na nosie
- Zawsze podkreślałem, że los bezdomnych zwierząt nie jest mi obojętny. Podjąłem działania i wspólnie z prezesem Kopalni Siarki "Machów" Robertem Niedbałowskim znaleźliśmy budynek, który dał schronienie zwierzakom. Będą w nim bezpieczne, bo jest ogrzewany i ogrodzony i nikomu nie będą przeszkadzać, bo znajduje się z dala od domostw - tłumaczy w oficjalnym stanowisku prezydent Mastalerz.
Budynek przytuliska ma 150 m kw. powierzchni, jest ogrzewany. Działka, na której stoi, ma cztery ary powierzchni. Postawiono tu kilka kojców.
- Użyczyliśmy nieruchomość nowemu stowarzyszeniu, które powstało w Tarnobrzegu. Pomogliśmy ją zaadaptować na potrzeby przytuliska. Nasza pomoc to praca fizyczna i materiały ze złomowanych instalacji i urządzeń. Po adaptacji, która ciągle jeszcze trwa, będziemy ustalać ze stowarzyszeniem zasady ponoszenia kosztów energii i wody - mówi Robert Niedbałowski, prezes i likwidator Kopalni Siarki "Machów".
Przytulisko prowadzi Agnieszka Wilamowska. Na razie jest członkinią stowarzyszenia Ogród św. Franciszka. Nie chce mówić o nowym stowarzyszeniu. Potwierdza jedynie, że jest ono w trakcie rejestracji.
- To wysyłanie komunikatu do społeczeństwa, że realizuje się ustawę o ochronie zwierząt i że walczy się z problemem bezdomności zwierząt. Prezydent Tarnobrzega gra na nosie i ludziom, którzy działają w stowarzyszeniu Ogród św. Franciszka i wszystkim innym. Według mnie rozwiązanie problemu to utworzenie schroniska zgodnie z wymogami ustawy, a tego w Tarnobrzegu nie ma - ocenia Halina Derwisz. Dodaje: - Miasto nie rozwiązało problemu i nie rozwiąże go w najbliższych latach. To ściema. Za te pieniądze, które przeznacza na ochronę zwierząt z budżetu, niewiele da się zrobić. Nie ma nawet punktu, w którym można by całodobowo zgłaszać przypadki bezdomności, a to też wymóg ustawowy - denerwuje się Halina Derwisz.
18 tys. na bezdomność
O jakie pieniądze chodzi? - Na 2014 rok do dyspozycji będzie podobna kwota jak w tym roku - mówi rzecznik prezydenta Tarnobrzega Wojciech Malicki. - Ale nie wiem dokładnie jaka - dodaje.
W br. Tarnobrzeg ma na te zadania 60 tys. zł. Myślicie, że to sporo? Liczmy więc: 38 tys. zł to koszt usług weterynaryjnych, około 4 tys. to koszt karmy. Na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami pozostaje 18 tys. I to właśnie te pieniądze ma na myśli Derwisz.
- Za to nie da się zapobiegać bezdomności - ocenia także Mariusz Mazur. Tym bardziej że miasto nie ma umowy z żadnym ze schronisk dla zwierząt. Ma jedynie umowę z hotelikiem dla zwierząt w Lisowie w Świętokrzyskiem. Tam umieszczenie psa kosztuje 2300 zł. - Pieniędzy wystarcza na siedem i pół psa w ciągu roku - mówi Mazur. Uważa, że taka umowa to wyrzucanie publicznych pieniędzy w błoto. A miasto mimo uruchomienia przytuliska w Machowie ciągle wysyła psy do Lisowa. - W czwartek pojechały tam dwa psy. Za 4600 zł. Efekt działań urzędu miasta jest taki, że podciął skrzydła stowarzyszeniu Ogród św. Franciszka, wyrzucił nas z budynków tymczasowych, a nie poprawił organizacji opieki nad zwierzętami - mówi Mazur.
Jednak rzecznik Malicki nie traci optymizmu. - Przyznaję, że my jako miasto nie prowadzimy przytuliska w Machowie, a jedynie pomogliśmy znaleźć siedzibę stowarzyszeniu. Obecnie nie ma problemu bezdomności zwierząt w Tarnobrzegu. Były katastroficzne wizje jeszcze we wrześniu, że zwierzaki będą ginąć, ale okazały się one przedwczesne. I w tym sensie rozwiązaliśmy problem bezdomności. Wyłapywane zwierzęta ciągle będą trafiać do Lisowa - zapowiada Malicki.
Nie robi na nim większego wrażenia argument, że pieniędzy wystarczy na umieszczenie tam siedmiu i pół psa rocznie. A jakie jest zapotrzebowanie Tarnobrzega na miejsca w schronisku, ilustruje wzór stworzony przez Halinę Derwisz na podstawie wieloletniej praktyki. Według niej około 7 proc. mieszkańców to właściciele psów. Z tej liczby zwierząt około 3 do 5 proc. dotyka problem bezdomności z różnych powodów. - W takim mieście jak Tarnobrzeg zapotrzebowanie na miejsca w schronisku to liczby od 120 do 150. Tego w Tarnobrzegu nie ma - mówi szefowa RSOZ.
- Działamy w kierunku stworzenia miejskiego schroniska - rzecznik Malicki ma tyle do powiedzenia, bo konkretnych efektów działań miasta po prostu nie ma.
Niech przemówią zwierzęta
- I nie ma ich w przypadku większości gmin na Podkarpaciu i w Polsce. U nas jest tylko kilkanaście gmin, które realizują zapisy ustawy. Gorzej lub lepiej, ale realizują, Piszą programy, mają schroniska lub umowy z przytuliskami. To np. Rzeszów, Przemyśl, Mielec. Tarnobrzeg zupełnie zaniedbuje swoje obowiązki - ocenia Derwisz.
Ustawa nie przewiduje jednak kontroli wykonania zapisów przez gminy. Jedynymi instytucjami, które przyglądają się działaniu samorządów, są stowarzyszenia. - Z którymi samorządy często walczą, nawet kosztem zwierząt. Tarnobrzeg jest tego przykładem - dodaje. Ubolewa nad tym, że stowarzyszenia, nawet jeżeli mają twarde dowody na to, ze gmina ignoruje swoje ustawowe obowiązki, nie mogą jej zaskarżyć do sądu administracyjnego. RSOZ wysłało kilkanaście takich skarg do rzeszowskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wszystkie jednak zostały odrzucone. - Sąd nawet się nimi nie zajął, twierdząc, że my jako stowarzyszenie nie jesteśmy uprawnieni do skarg w takich sprawach. Jeden z sędziów uzasadnił nawet słownie swoją decyzję tymi słowy, że: "a skąd on może mieć pewność, że zwierzęta chciałyby byśmy to my je reprezentowali". Ale taka argumentacja świadczy tylko o jej autorze - kończy Derwisz.
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3 ... ,id,t.htmlProjekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy o ochronie zwierz
http://legislacja.rcl.gov.pl/lista/1/projekt/38218