KOSZMAR W KLINICE

Informacje i opinie o lekarzach weterynarii, klinikach i gabinetach.

Moderator: Moderatorzy

Post » Nie kwi 26, 2015 15:49 Re: KOSZMAR W KLINICE

Dlugo mnie tu nie bylo....Medea, dziekuje za cieple slowa. Co u Was? Jak koteczka, czy byla kolejna operacja? A Tobie udalo sie znalezc prace? Napisz prosze kilka slow i wymiziaj Kote ode mnie.

ewa888

 
Posty: 20
Od: Pt paź 31, 2014 10:57

Post » Czw maja 14, 2015 10:30 Re: KOSZMAR W KLINICE

ewa888
Ja też długo tu nie zaglądałam. Kota w zeszłą środę miała ostatnią operację - wyjęcie gwoździ z tylnej łapy. W przedniej płytka zostaje na stałe. Jutro czeka nas tylko zdjęcie szwów i koniec:) Kota biega i skacze. Oczywiście muszę na nią uważać, bo już niestety do końca życia będą słabsze te łapki i podatne na złamania
(w niektórych miejscach zrosty są bardzo cieniutkie).
Czasami jak Kota szybko biegnie, to da się zauważyć, że jakoś dziwnie się te łapki układają (jakby minimalnie kulała). Ale najważniejsze jest, że żyje i jest
w miarę sprawna. Mamy już piękną siatkę na całym balkonie, więc Kota prawie cały dzień na nim przesiaduje i obserwuje życie osiedla.
Pracy jeszcze nie znalazłam. Niestety. Cały czas szukam. Coś w końcu sensownego się znajdzie. Kota tak się przyzwyczaiła, że jestem z nią w domu, że nie wiem, co to będzie jak wrócę do pracy;)
W końcu mam czas, żeby złożyć skargę, bo całą dokumentację już mam. Staram się ją jakoś sensownie poukładać. Zobaczymy czy będzie jakiś efekt. Dam znać o wynikach sprawy.
A co tam u Ciebie?
Pozdrawiamy z Kotą:)

medeaa3

Avatar użytkownika
 
Posty: 16
Od: Sob lut 28, 2015 17:14

Post » Wto sie 25, 2015 23:22 Re: KOSZMAR W KLINICE

Tiaa, koniec pouczającej lektury. Szczęśliwy koniec dla Koty, to najważniejsze. Ale pozostaje taki jakiś absmaczek, szczególnie po tym, jak obie Panie nafukały na Rudalię, która - nie chcąc pogłębiać bólu Opiekunki Koty - grzecznie się wycofała. Bo tak naprawdę możnaby usunąć Wasze nicki, imię kotki i adresy klinik i cała ta historia zamienia się w poradnik pod tytułem "Co będzie, jeśli siatek nie będzie". Można i trzeba się wspierać, po to mamy fora, ale trzeba czasem zdobyć się na to, by uderzyć się w piersi. Bo tak naprawdę w tej całej historii największą przegraną jest Kota. Tylko Ona wie, ile przeszła cierpienia. I nie rzucajcie się tym razem na mnie, że pouczam. Nie pouczam, bo nie wierzę w efekt pouczania. Tysiące kotów polecą jeszcze z okien, z czego setki umrą w męce. Tysiące opiekunów będzie płakać, choć tylko od nich zależy, czy tak ma być. Wiem, że Medeaa3 ma już siatki, pewnie Jej interlokutorki też. Macie pewność, że wszyscy forumowicze zabezpieczyli swoje koty? No właśnie...

kot ze wsi

 
Posty: 34
Od: Czw lip 10, 2014 23:41

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości