saintpaulia pisze:Nie wiedziałam, że są takie zabiegi. Oby mu się wszystko ładnie odbudowało. Tylko utrzymanie go w ryzach w okresie po zagojeniu ranki nie będzie łatwe. Powodzenia.
Na szczęście są
Będzie to trudne, tym bardziej, że ja w zasadzie jestem w ciągłej histerii, że z nogą coś jest nie w porządku i się niefizjologicznie wygina. Po prostu koszmar. Mam nadzieję, że uda się nam to jakoś przeżyć. Ja wiem, że są gorsze choroby, że dobrze, że tak się skończyło, że żyje i ma wszystkie łapy. Ale nie umiem sobie z tym poradzić. Boję się go podnosić i cokolwiek z nim robić, żeby łapa się nie rozpadła
Dorobella, z pomocą udzielaną dzikim zwierzętom, sprawa nie jest prosta, ponieważ nawet mając bardzo dobre chęci, można zaszkodzić. Co więcej, błędy, za które płacą zwierzaki zdarzają się nie tylko ludziom, którzy znajdują i ratują
"znaleziska", ale i ośrodkom rehabilitacji. Dziś podsłuchałam na korytarzu rozmowę, że w ośrodku (takim dużym, dla różnych gatunków), próbowali odchować małe jeże na krowim mleku, ale się nie udało
Od tej pory używają koziego. To się pytam, a nie można było sprawdzić tego w książce ? Nawet jeśli to było dawno temu, jakaś literatura chyba była.
W większości na szkoleniu były ośrodki wielogatunkowe i zajmujące się ptakami. Pan opowiadał o bocianie odchowanym przez ludzi, który jak się wydawało odnalazł się wśród bocianów i został wypuszczony. Okazało się jednak, że zamieszkał pobliskim gospodarstwie. Ludzi też uważał za bociany i uparcie chciał przegonić ich za swojego terytorium, a szczególnie uwziął się na dzieci. Ośrodek nie miał co odebrać, bo został zabity. Bocian czarny okazał się ptakiem o nieco większym rozumku
bo przeleciał 200 km i stwierdził, że jest głodny. Więc wylądował przy jakimś domu i żebrał o pożywienie
Inny ośrodek opowiadał o oswojonym dziku i sarnie ... Zwierzaki były świetnie utrzymane i zaopiekowane ... tylko nie mogły już wrócić do środowiska, a w ośrodku nie ma dla nich miejsca
Z jeżami na szczęście nie ma takich problemów - mają naturę samotniczą i prawie wcale się nie oswajają
W ogóle "opowieści dziwnej treści" było trochę, ale nie wiem czy Was interesują, więc tylko opowiem o grubodziobie
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grubodzi%C3%B3b_zwyczajny. Miał wyszarpaną całą pierś i stwierdzono, że nie da rady i trzeba go odprawić za TM. Ale chłopiec, który go przyniósł bardzo płakał, więc Pan prowadzący ośrodek, pomyślał sobie ..."no dobra i tak muszę łazić do woliery z jedzeniem, więc niech tam sobie siedzi". I Grubol siedział ... i żerował ...i siedział ... aż któregoś dnia okazało się, że lata jak Messerschmitt
Pamiątką po wyszarpanej piersi są tylko nieco krzyżujące się piórka.
... no dobra to jeszcze o bocianie wolontariuszu
Pan odchowuje młode bociany w gniazdach, bo to najbardziej naturalne. Pewnego dnia okazało się, że dorosły bocian próbuje karmić młode bocianiątka. Połowa maluchów go zaakceptowała, połowa próbowała go "zabić". Ale pokonał wszelkie bariery - odkarmił osobniki grzeczne i buntowników
I jeszcze PS dodam. Ostatnio mieliśmy serię katastrof zapoczątkowaną przez Ozia, zakończoną śmiercią naszego wiekowego TV. Skutkiem tych zdarzeń M zgodził się na nietoperze
Jeśli uda się spełnić warunki, być może w przyszłości rozszerzymy zakres