Pimpuś - psiak z torowiskaDom, a raczej wspomnienie po nim przy kolei obwodowej. Ludzie i zwierzęta. Bieda i alkohol. Alkohol i bieda. Emerytki karmicielki z okolicy od kilku lat pomagają, jak umieją. Pozabierały kociaki i szczeniaki, z naszą pomocą znalazły im domy i zmusiły do sterylizacji kotów i suni. Wykastrować psiaka - nie zdążyły udało się. Te panie same ledwo wiążą koniec z końcem, ale organizują ubrania duże i małe, zimą jakieś kołdry i koce, zabawki i coś dobrego dla dzieci, trochę karmy dla zwierzaków. I od kilku lat jakoś szło…. Ale ostatnio tragedia - p.Ela w poniedziałek 02.01.2012, zanosząc kolejną paczkę z ubraniami zobaczyła psiaka ze zmiażdżoną łapką i już gnijącym ogonem… A, pani, bo pewnie pociąg przetrącił, bo to głupie, lata wszędzie… A ogon, to już dawno, wyliże się…
Nie było na co czekać ani nad czym się zastanawiać, psiak od razu trafił do lecznicy. Ani łapki, ani ogona nie udało się uratować, toczyła się walka o życie, psiakowi groziło ogólne zakażenie, wg lekarzy łapka zmiażdżona został przed kilkunastoma dniami, ogon - to historia starsza. Gnijące tkanki sklejone z sierścią, ropa… Więc natychmiastowa operacja - amputacja łapki w barku i amputacja ogona u nasady, „łatanie” ubytków skóry - długa i obciążająca dla wynędzniałego i silnie odwodnionego organizmu - bo psiak był źle karmiony przez „opiekunów” a często skazany na to, co sam sobie znajdzie, przez całe życie niedojadał, a przez ostatnie tygodnie, z ranną łapką i ogonkiem, z bólem i gorączką, prawie wcale nie jadł i nie pił…. Puszyste futerko maskuje wychudzone ciałko, ale jak musi być lekki, jeśli szczupła i drobna Ela bez trudu doniosła go do lecznicy……
Kilka dni był w lecznicy, ale to nie wystarczyło na wygojenie się poamputacyjnych ran…. Czeka go jeszcze kastracja, bo operacji nie można już było przedłużać. Nie ma gdzie wrócić - TAM nikt nie zadba o prawidłowe wygojenie się ran, o bezpieczeństwo niepełnosprawnego Pimpusia…
Na razie opiekuje się nim jedna z pań z Radogoszcza, piesek pomieszkuje w pralni w piwnicy - ale jest problem, nie chce być sam, szczeka, sąsiedzi już zwracali uwagę…. A wziąć go do domu - nie mamy gdzie…
Psiak jest bardzo miły i grzeczny, kocha wszystkie stworzenia, mimo wielkich cierpień radością reaguje na widok człowieka, jest młody - ma niespełna 4 lata… Jest łagodny i przyjacielski, mieszkał z dziećmi, innym psem i dwoma kotami… Nie jest duży - ledwie sięga do kolana... I będzie śliczny.
Szukamy dla niego domu tymczasowego, który da mu czas na pełne wyzdrowienie. Szukamy domu stałego, który wie, że pies bez łapki nie wymaga jakiejś trudnej dodatkowej opieki. I szukamy pomocy finansowej - bo na amputację łapki i ogonka p.Ela zdobyła pieniądze, ale jeszcze hospitalizacja, opatrunki, dobra karma, by szybko odzyskał siły, potem kastracja….
.
Źle i smutno mi to pisać, znów prosić o Waszą pomoc…
Ale psiaka szkoda..
Taki pogodny, wesoły, kochany, z ogromnym apetytem na życie i nareszcie z pełnym brzuszkiem. Mógłby mieszkać nie tylko w domu, w bezpiecznym ogródku tez byłyby pewnie szczęśliwy
Szukamy domu
Pimpuś Trójłapek - styczeń 2012 - dom, a raczej ruina przy kolei obwodowej. Ludzie i zwierzęta. Bieda i alkohol. I psia tragedia - zmiażdżona łapka i już gnijący ogon… Psiak trafił do lecznicy, ani łapki, ani ogona nie udało się uratować.
Dziś - Pimpek bez przedniej lapy i ogona, bardzo towarzyski, grzeczny, ulubieniec osiedla - wita się z każdym dzieckiem, zwierzakiem i człowiekiem, nie gryzie - czasem „dziamocze”, ma wyśmienitą pamięć, pięknie nauczył się chodzić na smyczy, pilnuje się na spacerach, na
wolanie przychodzi. Uwielbia szaleć na powietrzu - szybko chodzi, bo na trzech łapkach tak mu łatwiej utrzymać równowagę. W domu nie szczeka, śpi i spokojnie się zachowuje, koty nim rządzą - grzecznie czeka w kolejce do miski. Szukamy dla niego mądrych i troskliwych opiekunów, chętnie domu z ogródkiem, i z innymi zwierzakami. Ma ok.4 lat, jest wykastrowany, zaczepiony, odrobaczony, ma książęczkę zdrowia.
elastaniszewska@buziaczek.pl 783 688 909