Witajcie,
stoję z moim psem przed pewną ścianą, za którą jest kot... Ścianą okazuje się brak socjalizacji z kotem i brak kontrolowania psa w obecności kota od pierwszych spotkań z kotem (brak kota u kogokolwiek z kim miałam w swoim życiu do czynienia, rodzina, znajomi, szkoleniowcy itd
).
Chciałabym adoptować kota, jednakże nie wszyscy podchodzą do tego tak optymistycznie jak ja i wcale się nie dziwię. Bo niestety mój pies kotów podwórkowych nie cierpi i niestety nie jest posłuszny w ich uciekającej wiecznie obecności. Los tak chciał, że spotkał takie dwa piękne kotki kiedy stały pod moim blokiem, a ja go w szczenięctwie wypuściłam z klatki bez smyczy i za nimi pogonił, a że jest to pies z popędem łupu tak od tego momentu jak zobaczył gdzieś kota tak chciał go dorwać... Jak był mały wiadomo, że był to mały problem, ale kiedy zaczął nabierać masy, dwa razy pękły karabińczyki, czasami zerwał mi się na zabawie pod blokiem i zamiast popędzić po aport na komendę "aport", poleciał za kotem który w połowie drogi po aport gdzieś wyleciał z krzaków (na lince treningowej, ale 10 m i tak okazało się za krótkie żeby psa od razu złapać, bo aport wyrzucany jest dalej jak 10m)...
Na lato i jesień wzięłam się za psa ewidentnie, jednak te małe plusy które wypracowałam bez planowanej obecności kotów, niestety powoli biorą w łeb teraz zimą, bo czasami jestem zmuszona zamiast skorygować psa, to łapać samej przyczepność żeby się nie wywalić. Także sytuacja jest nieciekawa.
Poszukuję zatem osób, które pomogłyby mi ugryźć ten problem. Rozwiązań jest kilka.
1. Adopcja kota (który i tak musi ze mną zamieszkać, także pies nie ma wyboru musi zaakceptować fakt, że wprowadzę nowego "mojego" domownika - kota - i pies musi zejść na drugi plan w domu aby kotu nic nie zrobił. Nie chodzi mi o przyzwyczajanie ich na siłę, jestem przygotowana na rozłożenie etapu przyzwyczajana ich do siebie wieloetapowo - wielo tygodniowo.)
Tutaj pojawia się problem - nie wiem czy ktoś wyadoptował by mi kotka... bo ja piszę szczerze jak jest, że pies nie toleruje podwórkowych kotów, ale będąc u kumpeli i trzymając na rękach małego kotka pies nie zrobił nic, nawet powąchał go z moich rąk (dla bezpieczeństwa pies był w łazience i dałam mu powąchać tylko przez szczelinę w drzwiach, kumpela trzymała drzwi w razie co
), kotek który coś jadł powodował tylko małe "obruszenie" psa, czyli tylko burczenie i to była nadzieja
. Ale kiedy kotek ruszył w stronę psa (bo on się wychowywał z psami i się nie bał mojego psa), pies na niego ruszył (oczywiście pies miał siedzieć z tyłkiem i był na smyczy i nie miał szans nic kotu zrobić)...
2. Polecenie Szkoleniowca, który posiada koty i mogłabym jeździć do niego na takie szkolenie...
Z góry dziękuję za pomoc...
Agnieszka.