» Pt maja 01, 2015 14:48
Re: wierzę w jeże Eowina ma swój własny ogród!
Tym bardziej, że to nie jest prosta sprawa. Opieka nad jeżem wiąże się z różnymi aspektami. Jeż nie rozumie, że chcemy mu pomóc. Czasami w obronie ugryzie. Większość nie chce współpracować przy opatrywaniu ran, smarowaniu specyfikami. Takiego jeża trzeba doglądać, sprawdzać ile zjada, czy wszystko dobrze. To nie jest zwierzaczek na chwilkę. Trzeba być świadomym, że jeż nie powie dziękuję. Można się od jeża czymś zarazić. Pomijam wydatki finansowe, nieprzespane noce.
Jeża można porównać do kota, dawki leków , środków na odrobaczenie są dla zwierząt wagowo większych. Jedzenie, jeże jedzą dużo. Dieta musi być zbilansowana. Czasami trzeba podać zastrzyki (podskórne, domięśniowe), zrobić kroplówkę.
I przede wszystkim trzeba reagować szybko, zanim śmierć takiego jeża wypożyczy na wieczność. Jeż w ogrodzie może zachorować, zarazić się pasożytem, wirusem. Jeśli pomoc nie przyjdzie szybko- umrze.
Mały kojec nie będzie dobry, to musi być zabezpieczony ogród, albo jego część, z domkami, najlepiej dwoma. Karmnikiem.
Fenrir wczoraj wrócił na wolność. Mam nadzieję, że nie będzie miał już nigdy objawów neurologicznych. Spadł do 933 gramy, przewracał się na boki, nie jadł. Wczoraj ważył 1057 g. Mam nadzieję, że jego Anioł Stróż nie śpi i go pilnuje. Raz uratowałam mu życie jak ważył 555 gram, w styczniu. Skóra i kości. Drugi raz teraz. Mam tylko nadzieję, ze jeśli biedak umrze, to niech umiera śmiercią nagłą, żeby nie czuł bólu, głodu, nie cierpiał.
Robocopowi zdjęłam szwy, co nie było łatwe, bo jeża trzeba otworzyć. Jeden szew był np. na brzuchu. Wyjęłam rurkę i mamy trzy rany do leczenia. Plus leczenie świerzbowca. O 4 rano myślałam, że sąsiedzi przylecą, tak walił. On chce jeść więcej, a ja nie mogę mu dać. Wydzielam mu jedzenie. Zastanawiam się nad pływaniem. Jutro sprawdzę.
Zadzwonię do A. i zapytam jakie ma uwagi, może coś jej przyjdzie do głowy.
Znalezienie odpowiedzialnych ludzi nie będzie takie proste.
Prosty przykład jeże zwijają się w kulki. Ja smaruję dwa razy dziennie ranę na brzuchu Robocopa. Muszę go otworzyć, przemyć ranę i posmarować ją, uważając, żeby mnie nie użarł.
Tetrisowi odrastają kolce. Niestety nie ma dla niego miejsca, a mógłby chłopak w jakimś kojcu czekać, aż mu odrosną.