akasheni pisze:Książka doszła (już w czwartek), przeczytana, pójdzie zapewne w ręce koleżanek po fachu.
Uśmiałam się serdecznie i zapewniam, że wszystkie te anegdotki są baaardzo życiowe
Ja aby dorobić na dojazdy i utrzymanie na studiach - dziennych załapałam się do pracy w "nocnym" i po studiach też jakoś tam zostałam (lepsza pensja wyższa od najniższej aniżeli bezrobocie

). Ehhh, życie... Pozdrawiam!
cieszę się, że książka przyczyniła się do uśmiechu

.
i zgadzam się całkowicie z podejściem. poznałam ludzi, gdzie mąż pracuje do 18stej, po pracy często jeszcze jeździ na montaże sprzętu żeby dorobić, więc nie ma go w domu cały dzień. a dodatkowo załapał jakieś zajęcie w weekendy. to wszystko, żeby utrzymać rodzinę. a żona stwierdziła, ze do pracy nie idzie bo jej się nie opłaca, za to co jej proponują (zaznaczę, że najprawdopodobniej w domu mogłaby z dzieckiem zostać babcia, więc nie chodzi o kwestię - jej pensja = pensja opiekunki). no ale cóż, ludzie są różni.
wszystkiego dobrego Ci życzę

. pieniążki przelałam już na konto wrocławskich kotów. dziękujemy
