Kilka tygodni temu moi kociolubni sąsiedzi wrócili ze spaceru z maleńkim biedactwem. W czasie wizyty u weterynarza, pani doktor powiedziała, że tak zapchlonego kociaka to jeszcze w życiu nie widziała, setki czarnych kropek skakały po białym furerku.

Ale sił witalnych mu nie brakowało, darł się domagając się pieszczot i jedzenia.
Dzisiaj Fredek nie przypomina już tamtej sierotki nic a nic.

Nie daje spokojnie żyć sąsiadom i terroryzuje ich kilkuletnią kotkę.

Ale jak się ma dwa miesiące, to standard, prawda?
Jak reklamują go opiekunowie - Fredek ma 2 miesiace i rośnie jak na drożdżach bo ma wilczy apetyt (je prawie wszystko). Jest odrobaczony, zdrowy i kuwetuje. Jest niesamowicie proludzki. Lubi się bawic sam lub z czlowiekiem. Ma niespożytą energię, biega i robi różne akrobacje.
Oczywiście, szuka domu.
A tak wygląda Fredek wylegujący się na kanapie
