Właśnie zebrałam z piwnicy na osiedlu ciałko bezdomnego czarnego kocurka.
A poszłam tylko posprzątać po kotach i dołożyć karmy,bo dawno nie byłam.
Mieszkał tam gdzie piękny Rudy,którego stamtąd miałam (FIV+,zabrany przez pnn)i gdzie moja piękna Trikolorka.
Tyle ludzi tamtędy przechodziło do swoich piwnic,jeden pan codziennie dokarmia tam "swoją" bezdomną kotkę.
A On umierał sam,na zimnym betonie,bez pomocy. Ile? Tego się nie dowiem.
Znów serce mi pękło.
Żegnaj Czarny Kocurku [*]
Ten rok mnie wykończy,ile jeszcze śmierci zniosę na raz...Boże,błagam o przerwę. Wysiadam
.