Dyżur z dzisiaj:
Wszędzie czysto, tylko trochę piasku, kupy ładne, poza plackiem w kuwecie koło Ptysia. Ogólne rozprężenie.
U Miska kupa przed .....
, wypuściłam go na trochę, niestety spiął się z Mru - obaj maja podrapane nosy. On nie lubi, jak chłopaki są u niego, dopóki byli na ogólnym było ok, a potem zgrzyt.
Marcel za to gania Tolusia
U Kami mokre zjedzone, suchego trochę, kupa sucha bardzo. Nie chciała dziś wyjść
ale już nie syczy i patrzy spokojnie.
W szpitaliku radość na widok człowieka u młodzieży
w kuwetach ładne komplety. Wymieniłam kuwetę u Białaska, bo miał strasznie upaskudzoną - moczy się w virkonie w łazience. Chciałam ich już wypuścić chociaż na szpitalik, ale potem jednak zostały w klatkach - naszykowałam tylko nową, dużą kuwetę -przyda się następnym razem.
Nowy Franki schizuje niestety, nic nie zjadł, buczy i syczy jak się człowiek do niego zbliża, a szczególnie jak się wyciąga rękę w jego kierunku:(
Udało mi się go chwilkę pogłaskać delikatnie po główce, troszkę się uspokoił wtedy. Włączyłam mu zylkene biało-niebieską do jedzonka, ale nie wiem, czy coś zje, bo nie tknął niczego podczas mojego dyżuru. W kuwecie ładny komplet na szczęście.
Wymieniłam jeden kocyk na ogólnym i wyprałam od razu z tym, co w pralce było. Namierzyłam też siuśki stare w kuchni, w granatowej misce - tam, gdzie worki na śmieci - wywaliłam wszystko, co było osikane.
A tak sobie chłopaki leżeli w południowym słońcu: