Kilkuletnia kotka z połamaną łapką
Napisane: Czw gru 08, 2016 19:44
Jakiś czas temu dowiedziałam się o stadzie kotów żyjących i rozmnażających się na przyszpitalnym osiedlu w małej miejscowości Radecznica w woj. lubelskim.
Koty są przeganiane i bite, gospodarz osiedla odgraża się,że je wytruje.
Dotarłam do jedynej osoby, która te koty dokarmia i postanowiłyśmy razem jakoś im pomóc.
Na początek zabrałam do weterynarza starszą, ok. 5 letnią kotkę ze złamaną łapką i jej ok. 10 miesięcznego, przerażonego syna.
Złamanie łapy jest stare i jest efektem uderzenia łopatą, które miało kotkę zabić... Na szczęście uciekła, a łapa zrosła się i kicia lekko utyka, ale nieźle sobie radzi. Wydawało mi się,że taką kotkę można będzie wypuścić po wysterylizowaniu w jakimś przyjaznym gospodarstwie, ale okazuje się kicia świetnie czuje się w domu; w stronę drzwi nawet nie spojrzy, rozkoszuje się ciepełkiem i pełną miseczką. No i brakiem zagrożenia ze strony człowieka.
Szukam więc domu dla kotki po przejściach. Jutro zostanie wysterylizowana, za dziesięć dni muszę ją gdzieś zabrać, ale nie mam dla niej miejsca.
Kocurek jest wycofany, boi się ludzi, leży spłaszczony lecz nie wykazuje agresji. Został już wykastrowany.
Nie potrafię wstawiać tutaj zdjęć, może ktoś mi podpowie, jak to się robi?
Koty są przeganiane i bite, gospodarz osiedla odgraża się,że je wytruje.
Dotarłam do jedynej osoby, która te koty dokarmia i postanowiłyśmy razem jakoś im pomóc.
Na początek zabrałam do weterynarza starszą, ok. 5 letnią kotkę ze złamaną łapką i jej ok. 10 miesięcznego, przerażonego syna.
Złamanie łapy jest stare i jest efektem uderzenia łopatą, które miało kotkę zabić... Na szczęście uciekła, a łapa zrosła się i kicia lekko utyka, ale nieźle sobie radzi. Wydawało mi się,że taką kotkę można będzie wypuścić po wysterylizowaniu w jakimś przyjaznym gospodarstwie, ale okazuje się kicia świetnie czuje się w domu; w stronę drzwi nawet nie spojrzy, rozkoszuje się ciepełkiem i pełną miseczką. No i brakiem zagrożenia ze strony człowieka.
Szukam więc domu dla kotki po przejściach. Jutro zostanie wysterylizowana, za dziesięć dni muszę ją gdzieś zabrać, ale nie mam dla niej miejsca.
Kocurek jest wycofany, boi się ludzi, leży spłaszczony lecz nie wykazuje agresji. Został już wykastrowany.
Nie potrafię wstawiać tutaj zdjęć, może ktoś mi podpowie, jak to się robi?