Są pierwsze normalne telefony z tych wyróżnionych ogłoszeń.
Było zapytanie o Soho, mieszkanie w bloku, zabezpieczone okna, dom pożegnał czternastoletniego kota, ale dom nie wyobraża sobie domu bez kota.
Pan ma dzwonić w czwartek, żeby się umówić na wizytę zapoznawczą, zobaczymy czy zadzwoni.
Wstępnie brzmi dobrze, tyle, że musiałabym je rozdzielić, no straszna to dla mnie myśl jest, nie mogę tego przetrawić, no i byłaby "pojedyncza" w domu.
Z drugiej strony, jeżeli dom będzie ok., to nie chciałabym odbierać tego Młodej, ja juz sama nie wiem....
One naprawdę potrzebują normalnego domu, robię co mogę, ale nie przeskoczę samej siebie, nie wytłumaczę Pruszynowi, żeby się podzielił chwilowo przestrzenią, w pracowni mogą jeszcze być dopóki jest w miarę ciepło, ze dwa miesiące, ale rosną i większość czasu siedzą same, co też mnie cholernie boli i co nie jest dla nich dobre.
Oswajają się tylko z moją obecnością, czarna, która nie dawała się dotknąć i jak po przyniesieniu zwiała z kontenerka w łazience to łapałyśmy ją przez rękawice, teraz sama włazi na kolana i mogę jej robić "pierdzioszki" w brzuszek, ale znika jak przychodzi ktoś inny.
Dygresja...Patrzę na Krowaśnego Krowencjusza, dlaczego on najczęściej śpi na grzbiecie z kołami do góry rozwalony na samym środku pokoju, cztery łapy w cztery strony ? Wypukły dywanikNa dobry dom dla dwupaku mogę długo czekać a one będą siedziały tam same i dziczały.
Wiem, że nie mam super warunków, mało czasu i w ogóle w rozjazdach, ale alternatywą dla nich naprawdę było schronisko.
Wtedy dwu i pół miesięczne, pół dzikie, syczące, zarobaczone, nieszczepione pośród ponad setki innych w schronisku. Teraz przynajmniej są odkarmione, zdrowe, zaszczepione, oswojone na tyle, na ile mi się udało. Ale siedzą same.
Dylemat mam straszny i tak źle i tak niedobrze....
Dzwonił jeszcze jeden telefon, Pan był zainteresowany którąkolwiek, do domu z młodym małym yorkiem. Tez ma zadzwonić jak ustalą rodzinnie termin wizyty u mnie.
Czy zadzwoni.... kto wie.
Gdyby tak poszły razem, choć osobno, żeby jedna nie została i nie teskniła, albo zeby któryś dom okazał się dobry i o gołebim sercu i wziął obie.....
Się wyżaliłam tu, bo jak nie tu to gdzie ?
Kto zrozumie moje dylematy