Mam dużo kotów pod opieką, ale jakoś sobie radzę.Domowe zdrowe ( odpukać!!!). Gucia (ruda) miała kompleksowe badania, taki profil geriatryczny, bo skończyła już dziesięć lat. Wetka mówiła, że dawno nie widziała tak dobrych wyników.Nerki, wątroba, tarczyca, wszystko OK.Miała też badany poziom fruktozaminy, bo to dość otyła kotka, różnie być mogło. Miała tylko przytkane gruczoły okołoodbytowe, ale zostały wyczyszczone.Na szczęście jeden kłopot z głowy.
Huciane stado ogarnięte, dwie kotki z nowego stada niedługo będą wypuszczone, wydawałoby się, że jest fajnie.Nic z tego.Wciąż dowiaduję się o nowych kotach, o dramatach.Wczoraj dowiedziałam się, że komuś podrzucono cztery trzymiesięczne kociczki, fundacja odmówiła pomocy, więc mnie o nią poproszono.Co ja mogę zrobić?
Dołuje mnie to bardzo.Po raz któryś piszę, że problemem nie są koty dzikie, ale domowe, a właściwie ich opiekunowie.To się nigdy nie skończy.