Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon sty 02, 2017 14:43 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

pirulasińska pisze:Niech Nowy Rok będzie lepszy od poprzedniego, niech tymczasy znajdą wymarzone domki i nikt nie choruje, jak też wytrwałości i powodzenia we wszelkich przedsięwzięciach :ok:

Reniu, dziękuję za pomoc :1luvu: :1luvu: :1luvu:

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto sty 03, 2017 12:39 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Dzisiaj pokonałam rowerem sporo kilometrów, na szczęście zdążyłam przed śnieżycą.Huciane były w komplecie, Sowa biegła galopem, musiała być głodna.Dzisiaj były kocie przysmaki, czyli nerki i śmietana.Mądra Misia od razu idzie pod pojemnik i siada na styropianie, nie marzną jej nóżki.Płochliwa Jadzia siedzi na śniegu, nic na to nie poradzę.Koty bardzo boją się psów, nawet Misia w panice uciekła na widok spokojniutkiej malutkiej suni na smyczy, która ze swoją panią szła do pobliskiego bankomatu.Ale to dobrze, że są takie ostrożne.
Kotki ze śmietnika nie widziałam, ale zostawiłam jej parówki i szynkę, może później przyjdzie.Idą mrozy, trochę się o nią boję.Teren obok śmietnika ogrodzony, nie mogę tam wejść, muszę liczyć na to, że sama wyjdzie.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 04, 2017 14:09 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Okropnie ciężko było dzisiaj jechać :evil: Wszędzie śnieżna breja, ślisko, paskudnie.W dodatku tylko Jadzia przybiegła, a i to po dłuższej chwili wołania i dzwonienia dzwonkiem.Nakarmiłam też czarną kicię ze śmietnika.Ona miauczy, ociera się o pojemniki, jakoś "rujkowo" się zachowuje.Dzisiaj dałam jej resztki wędlin, ale dołożyłam słoninę i trochę suchej karmy.Powinna jeść kocie jedzenie, ale ona woli ludzkie.Kotka biega po parkingu, boję się, aby jakiś samochód jej nie potrącił.
Tylko takie zdjęcie udało mi się zrobić
Obrazek

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw sty 05, 2017 14:39 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Oglądam w telewizji relacje z tego, co dzieje się w Polsce, jak fatalna jest pogoda i stwierdzam, że u nas nie jest aż tak źle.Niemniej jednak jest koszmarnie zimno i wieje silny wiatr. Sowy znowu nie było, dwa razy tam podjeżdżałam.Pod huta była tylko Misia, a i tak musiałam na nią dłuższą chwilę czekać.Była tak głodna, że łapką przysunęła sobie miskę, nie mogła się doczekać jedzenia.Miałam ciepłe, surowe mięso i sporo tłuszczu, słoninę, smalec i masło.Położyłam tłuszcz obok chrupek, to takie coś, co nie powinno tak szybko zamarznąć.Biedne te kociny :(
W śmietniku zostawiłam jedzenie dla czarnej kotki.Znowu trochę ludzkiego, bo ona to lubi najbardziej.Siostra ma z jednego okna widok na ów śmietnik i wypatruje tej kotki, ale dzisiaj jej nie widziała.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 06, 2017 13:38 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Straszny ziąb dzisiaj, miło nie było na rowerze, ale jak mus to mus, prawda? Sowy nie było znowu :placz: :placz: :placz: Widziałam ślady łapek, zostawiłam więc trochę suchej karmy i podjechałam pod hutę.Tam czekała Misia, nałożyłam jej jedzonka i wróciłam do Sowy. Sucha karma była wyjedzona do ostatniego ziarenka przez sroki :evil: Stałam tam dość długo, wołałam, dzwoniłam dzwonkiem, ale kotka nie przyszła.Jutro podjadę później, bo dzisiaj byłam dość wcześnie.
Kotki ze śmietnika nie było, wczorajsze jedzenie nie ruszone.Spotkałam za to dwa koty czekające na posiłek pod klatką.Jeden to ów cudny, gruby marmur, a drugie łaciate, płochliwe bardzo, płci nieznanej.Nakarmiłam i odjechałam.
Obrazek Obrazek Obrazek

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 06, 2017 17:40 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

To łaciate też wygląda na zadbane :)

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2397
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 06, 2017 19:18 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Na pewno nie są chude i chyba dostają tam regularnie jeść.Myślę, że to koty z piwnic tzw. starych bloków.Łaciate, czy raczej buro-białe jest dość płochliwe, marmur tak bardzo się nie boi.Niedaleko tego miejsca widziałam kiedyś cudnego rudego kocura.Też piwniczny.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 07, 2017 6:20 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Na termometrze minus 20 stopni :( Moje bezdomniaczki przeżyły już wiele zim, Sowa przynajmniej 10, a Misia i Jadzia 5, ale z roku na rok są coraz starsze i martwię się o nie.Trzymajcie kciuki, aby Sowa dzisiaj przyszła, nie może tak długo nie jeść.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 07, 2017 9:07 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Za Sówkę :ok:
Niech przyjdzie :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2397
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 07, 2017 10:17 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

W takich chwilach to tak się zastanawiam, czy nie można by... tak w ogóle... tych kilku kotów (jak Sowa) wyłapać i zabrać stamtąd, ewarku drogi, żebyś już nie musiała tam jeździć, i żeby one nie były na wolności? Nie ma ich tak dużo, może wreszcie skończyłby się ten koszmar z tym dalekim jeżdżeniem... Wiem, że one żyją na wolności, itd. ale może dałyby radę w domach... No w każdym razie jazda w takich temperaturach to okropność.

Zilvana

 
Posty: 364
Od: Nie sty 20, 2013 17:33
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob sty 07, 2017 10:28 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Sowa absolutnie nie nadaje się do złapania.Ona tylko do mnie podchodzi bliziutko, ufa mi, ale dotknąć się nie da, od razu atakuje.Czarnuszki są bardziej oswojone, zwłaszcza Misia, ale nie mają tam źle.A ja i tak muszę jeździć.Dzisiaj jeszcze dodatkowo do nowego stada, bo p.Joanna nie może.Wczoraj nie była, koty nie mogą tyle nie jeść zwłaszcza w taki ziąb.Mimo wszystko wolę już mróz niż ulewę, dam radę.
waanka pisze:Za Sówkę :ok:
Niech przyjdzie :ok:

Oby.Martwię się bardzo.
Lubię te koty, są moje, czuję się za nie odpowiedzialna.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 07, 2017 12:51 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Kciuki pomogły, dziękuję :1luvu: Była Sowa i obie czarnuszki :dance: :dance2: :dance: Sówcia czekała na mnie na kawałku betonu, ale przynajmniej w słońcu.Dostała dużo surowego mięsa, jeszcze cieplutkiego, w tym tłuste skórki drobiowe, trochę wołowiny, smakowało jej bardzo.Do tego była sucha karma, słonina, smalec i masło.Ona lubi tłuszcz.Misia i Jadzia też się najadły, Jadzi bardzo smakowała mokra Smilla, ale mięso też wsuwała.Tak się cieszę, koty nie będą głodne.
Podjechałam pod nowe stado, ale możliwe, że było za wcześnie i żaden kot się nie pojawił.Ślady na śniegu widziałam, ale raczej wczorajsze.Nie wiem, czy p.Joanna jutro pojedzie, mówiła też, że od poniedziałku pójdzie na L-4, bo jest trochę przeziębiona.
Kotki ze śmietnika znów nie było, siostra też jej nie widziała.Grubego marmura i buro-białego nie widziałam, miski były sprzątnięte, ale one chyba są karmione.
Oby już było cieplej, wtedy można próbować łapać małą czarną, w ogóle takie mrozy komplikują wszystko.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sty 08, 2017 8:59 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Wciąż bardzo zimno :( Na termometrze minus 18 stopni, ale w południe powinno się nieco ocieplić.Bardzo nie chce mi się wsiadać na rower i pedałować kilka kilometrów.Teraz mam więcej miejsc do objechania, ale o koty zadbać trzeba.Dzisiaj mam gotowanego kurczaka w rosole, moim kotom średnio smakuje, wolą surowe mięso, ewentualnie mokrą karmę z puszki.Dostaną też.Z kolei kicia ze śmietnika i marmur od razu zabierają się za gotowane mięso, tak są przyzwyczajone.Oby dzisiaj był dobry dzień i koty zjawiły się w komplecie.Wtedy od razu jest mi cieplej :mrgreen:

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sty 08, 2017 14:28 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Wróciłam już jakiś czas temu i bardziej zmarzłam w kościele niż jadąc pod hutę :wink: Fakt, miałam na sobie tyle warstw, że ciężko mi było się poruszać.To jest jednak kilka kilometrów, żartów nie ma.Podjechałam najpierw do nowego stada zobaczyć, czy jedzenie z wczoraj było zjedzone.Było, ale być może przez ptaki, trochę zamarzniętej mokrej karmy zostało.Była jednak ta śliczna czarno-biała kicia, głodna bardzo więc dostała jeść.Ona jest jak piłka, tłuściutka, prześliczna.Trochę się bała, ale głód był silniejszy niż strach.Zresztą one mnie trochę zna.
Obrazek Obrazek
Sowy nie było, ale Misia i Jadzia zjawiły się natychmiast.One nie lubią gotowanego mięsa, jadły chętnie surowe, a potem mokrą Smillę i suchego Royala.Dostałam trochę to im daję.Kici ze śmietnika nie było, marmura też nie, ale widziałam wystawione miski, więc koty dostały jeść.I to by było na tyle.Teraz ja muszę siebie nakarmić.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon sty 09, 2017 7:02 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.

Mróz troszkę zelżał, na szczęście, co nie znaczy, że jest fajnie.Niechby już była wiosna, zielono, przyjemnie.Wczoraj zawiozłam ptakom reklamówkę suchego, pokruszonego chleba.Wiem, że to niezbyt dobre jedzenie, ale lepsze niż nic.Zresztą zawsze znika, bo już kilka razy woziłam.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 71 gości