Powoli zaczynam wierzyć, że 13-tka jest pechowa
Podjechałam pod hutę, ale wzięłam jakoś niewiele karmy, w każdym razie mniej niż zwykle, bez zapasów.Sowy nie było, ale postanowiłam podjechać drugi raz jak już nakarmię Jadzię.Dzwonię dzwonkiem, a tu zza winkla wygląda coś czarne i widzę żółte oczy
Zjawiło się dawno już niewidziane czarne z żółtymi oczami.Głodne bardzo, bało się, ale głód zwyciężył strach.Jadzia też przyszła, ale z drugiej strony, dostała jedzenie na trawie.
Żółtookie było tak głodne, że dałam mu cały zapas surowego mięsa jaki miałam dla Sowy i kotów w śmietniku.Sowa pojawiła się, dostała tylko mokrą karmę, ale smakowało jej.
Podjechałam pod śmietnik, a tam pusto, nie ma miseczek, karmy, nic zupełnie.Dorota się zdenerwowała, bo zostawiła spory zapas.Sprawdziłyśmy obie, jedzenie wraz z miseczkami zostało wrzucone do kontenera
Dorota podejrzewa sprzątaczkę, ma z nią porozmawiać.Tak być nie może, karma kosztuje przecież, a koty będą głodne.Znam swoją siostrę, jest pedantką i wiem, że jedzenie było w czyściutkich miseczkach, wokół też posprzątane, żadnych śmieci czy pojemników po margarynie.Śmieci ludziom nie przeszkadzają, zużyte pampersy, spleśniały chleb..itp, ale kocia karma owszem.Zobaczymy, co będzie dalej.Oczywiście nałożyłyśmy kotom jedzenie od nowa.