Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw lip 14, 2016 19:46 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Alija pisze:Taka nietypowa cisza tutaj :( Czy wszystko w porządku?

Nie do końca.Lubię forum, jest tu wiele osób, które znam osobiście, albo tylko wirtualnie i które bardzo lubię.Forum to też kopalnia wiedzy, uczę się nieustająco.Jest to też dla mnie coś w rodzaju dziennika, piszę o różnych rzeczach i zawsze mogę sprawdzić daty, informacje o kotach, bo pamięć mnie już zawodzi :oops: Nie ukrywam, że od zawsze mogłam liczyć na wsparcie, moralne i finansowe, oba bardzo cenne dla mnie i za co nieustająco dziękuję :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: Bardzo trudno jest prosić o pomoc, trochę zazdroszczę tym, którzy nie muszą.Tym bardziej wdzięczna jestem, że pomoc otrzymuję w sposób nie uwłaczający mojej godności, aczkolwiek owej godności już u mnie niewiele :oops: Trochę jednak jej pozostało i ciężko znoszę zarzuty, że wszystko robię źle.Nie przesadzam, tak jest.
"I have a dream..." , przepraszam, że posłużę się cytatem wielkiego Człowieka. Moje marzenie to mieć cztery swoje koty, mieć w domu czysto, zapomnieć o wątkach na kociarni,ewentualnie robić bazarki na Powszechną Sterylizację, której ogromnie kibicuję i nie ogłaszać kotów, nie prowadzić rozmów z potencjalnymi domkami.Mam teraz mało adopcyjne koty, trudny sezon na adopcje, a ja nie potrafię robić dobrych zdjęć, z ogłoszeniami też mi idzie kiepsko.Trudno, jakoś muszę się z tym pogodzić.Dowiedziałam się też, że niektórych forumowiczów bardzo denerwuje to, że w ogóle piszę, że prowadzę wątki, szczególnie, że nie ma w nich dramatów.Nie wiem tylko dlaczego je czytają? Nie, nie strzelam focha, nie napiszę, że proszę zabrać ode mnie tymczasy i przejąć opiekę nad bezdomniakami, ale chyba muszę wiele spraw przemyśleć i nauczyć się asertywności.Tego nie umiem.No i muszę odpocząć.
Bardzo, ale to bardzo dziękuję wszystkim, którzy kibicują moim kotom, dziękuję za bezinteresowną pomoc :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55014
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw lip 14, 2016 21:21 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Na tle tych wszystkích dramatów takie wątki są jak lek na skołatane nerwy. Jestem pewna, że wielu myśli podobnie. A pozostałymi nie należy się przejmować. Níe ma tu agresji, kłótni, złośliwości. Jestem krótko na forum, ale często mnie to przytłacza.
Proszę nie przestawać pisać :1luvu:

Alija

 
Posty: 2190
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 15, 2016 8:29 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Może ktoś wychodzi z założenia, ze im więcej dramatu i skrajnych sytuacji - tym wątek poczytniejszy i "prawdziwszy" :wink:
A u Ewar- koty zgodne, kochane, wypieszczone, futra na błysk :mrgreen:
Zresztą- nieszczęścia też były, i niech należą do przeszłości.
Ja rozumiem Twoje zmęczenie Ewo, 10 kotów w domu, w tym dwa malce i opieka nad kotami bezdomnymi, i to na dodatek perfekcyjna może upuścić sił, nie jesteśmy z żelaza...
Zaczynam poranne czytanie miau.pl od Twoich wątków; potem szukam kilku innych, których "myśl przewodnia" zgadza się w jakiś sposób z moim podejściem do życia i poglądami, a Osoby, które je prowadzą zyskały moje zaufanie. Omijam tzw. szerokim łukiem wątki kłótliwe; szkoda na nie czasu.

I podobnie jak Alija proszę - nie przestawaj pisać :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2398
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 15, 2016 10:46 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Ewar, rzadko piszę ale stale czytam i tak jak waanka zawsze zaczynam od Twoich wątków :)
Nie ma w nich histerii nawet jak coś się złego dzieje, nie ma złośliwości, kłótni czy wymądrzania się i pouczania innych. Pięknie i z nieudawanymi uczuciami piszesz o swoich podopiecznych. W dodatku to, że piszesz systematycznie jak dla mnie jest wielką zaletą, bo nie muszą zgadywać czy u Was wszystko OK, czy nie.
Twoje "dzienniki" czyta się z przyjemnością, do takich wątków chce się zaglądać, kibicować kotom i ludziom, trzymać kciuki.
Wiem, że dużo na siebie bierzesz, że jest Ci ciężko, ale wciąż masz w sobie moc pozytywnej energii. I może tego właśnie zazdroszczą Ci osoby, które same nie potrafią skupić wokół siebie życzliwych sobie osób.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10613
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Sob lip 16, 2016 19:24 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Amika6 pisze:Ewar, rzadko piszę ale stale czytam i tak jak waanka zawsze zaczynam od Twoich wątków :)
Nie ma w nich histerii nawet jak coś się złego dzieje, nie ma złośliwości, kłótni czy wymądrzania się i pouczania innych. Pięknie i z nieudawanymi uczuciami piszesz o swoich podopiecznych. W dodatku to, że piszesz systematycznie jak dla mnie jest wielką zaletą, bo nie muszą zgadywać czy u Was wszystko OK, czy nie.
Twoje "dzienniki" czyta się z przyjemnością, do takich wątków chce się zaglądać, kibicować kotom i ludziom, trzymać kciuki.
Wiem, że dużo na siebie bierzesz, że jest Ci ciężko, ale wciąż masz w sobie moc pozytywnej energii. I może tego właśnie zazdroszczą Ci osoby, które same nie potrafią skupić wokół siebie życzliwych sobie osób.

mogę sie tylko podpisac.
Ewar, nie da sie zadowolic wszystkich, i nie trzeba. Nie bierz sobie do serca niemilych uwag. Szkoda energii.
Nikt tak jak Ty nie pisze rzeczowo i uczciwie o podopiecznych. Klasa.

jotpeg

 
Posty: 668
Od: Śro paź 28, 2009 18:24

Post » Sob lip 16, 2016 21:10 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Przykro i smutno bez wieści o Bartusiu, Jagusi, Agatce z maluchami, Gabrysiu i reszcie ferajny... :(

Alija

 
Posty: 2190
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 18, 2016 10:51 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Hejterów wszędzie pełno, ale czy trzeba się tym przejmować? Luzik, ewar, luzik. Jeśli krytykują, to muszą to być: bezczynne, otyłe gbury bez wyobraźni, couch potatoes albo (bezmyślne) dziecko. To chyba żart! Czytam i lubię czytać Twoje wątki, bo jestem pełna podziwu dla takiej wytrwałości i miłości dla kotów, codziennego trudu, mimo... no, jak widać, mimo wszystko.
Mam kilka wypieszczonych kotów w domu oraz wspieram ('organizacyjnie') koty u rodziców i na działce, ale jest to dla mnie szczyt tego, ile mogę kotom dać - jeśli chodzi o wysiłek i koszty, więcej nie dam rady, więcej nie chce mi się! Bo chcę robić też inne rzeczy, żyć sobie leniwie i wygodnie. A ewar: opiekuje się i w domu, i poza nim, i szyje, i bazarkuje, i jeździ pod tę hutę (wcale nie samochodem), ciągle musi wytężać siły - jest tak bezinteresowną, dobrą osobą. Krytyka ewar? Naprawdę?! Eeee. Żart jakiś. Niech się krytykanci wezmą za jakiś wolontariat, a nie gadają trzy po trzy.

Zilvana

 
Posty: 364
Od: Nie sty 20, 2013 17:33
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon lip 18, 2016 11:28 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Ja też nie wiem co się TUTAJ DZIEJE???? :strach:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2398
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 18, 2016 13:42 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Zilvana pisze: A ewar: opiekuje się i w domu, i poza nim, i szyje, i bazarkuje, i jeździ pod tę hutę (wcale nie samochodem), ciągle musi wytężać siły.


Tak, i więcej niż wymieniłaś, bo stara się pomóc i starszym osobom, i ich domowym kotom, i bezdomnym kotom, martwi się o wszystkich dookoła. Czasem nie można pomóc tak, jak by się chciało. Jak choćby z Geronimo, którym oprócz Ewy nikt się nie przejmuje mimo Jej próśb do miejscowych organizacji. Albo z Bartusiem, który biegnie za rowerem, gdy odjeżdża. Łatwo czytać, a trudniej być, widzieć i nie móc czasem nic zrobić. Oprócz zmęczenia fizycznego jest bezsilność i ciągłe zmartwienia, nerwy...
Mam nadzieję, że Ewa trochę odpocznie i szybko zatęskni za forum. Za tą częścią forum, dla której warto tu bywać :)

Arcana

 
Posty: 5668
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 15 >>

Post » Pon lip 18, 2016 13:54 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Takiej Osobie należy się pomoc z każdej strony....
Jestem na tym forum - z powodu kilku takich Osób;
Ewa :1luvu: jest pierwszą z nich...

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2398
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 18, 2016 18:09 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Właśnie, właśnie, drogie przedmówczynie.
A ewar życzę dużo zdrowia i szczęścia oraz rekordowej wygranej w totka!!!! :)

Zilvana

 
Posty: 364
Od: Nie sty 20, 2013 17:33
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Wto lip 19, 2016 22:52 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Ewa, po prostu pisz. Piszesz wylacznie o swoich podopiecznych. Poza tym tu na kociarni jest przeciez spokojnie, nie zabierasz nikomu miejsca na Kotach w e-szczycie :), wiec nie przejmuj sie i po prostu pisz!
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Śro lip 20, 2016 6:46 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

No właśnie - nawet do Tolusia/Toru żadnego słowa... :?:

Zupełnie tak, jakby padł komputer ewar :roll:
Ale jeśli to czytasz- czekamy! :|

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2398
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 21, 2016 8:05 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Bardzo dziękuję za miłe słowa :1luvu: Nie obraziłam się i nie strzeliłam focha, bo to nie w moim zwyczaju.Chciałam odpocząć, bo ostatnio za dużo na mnie się zwaliło.Nie mogłam nie dbać o koty, jedyne co mogłam zredukować to pisanie na forum.Koty zdrowe, ja jakoś żyję, powoli staram się odzyskać równowagę psychiczną.
Bartuś jest kochanym kotkiem i faktycznie biegnie za moim rowerem, co jest okropne.Tak jak wcześniej Hannibal.Może i jemu uda się znaleźć domek.
Geronimo został złapany.Nareszcie.Siostra pomogła mi, trzymała transporterek i razem ze mną pojechała do lecznicy.Ona nie jest taka twarda jak ja i bardzo przeżyła to, że kot płakał całą drogę.Musiała wziąć tabletkę, bo rozbolała ją głowa.Przekonała się bowiem sama, że tak naprawdę żadnej z miejscowych fundacji na kocie nie zależy. Geronimo biegł do mnie miaucząc, z nadzieją na mizianki i dobre jedzonko, a ja go zawiodłam :( Tak jednak trzeba było.Duży kot, z pazurami jak szpilki nie chciał wejść do transporterka, a jednak mnie nawet nie drasnął.Mam tylko nadzieję, że wycięte dredy i stronghold na kark trochę mu ulży.Geronimo bowiem miał też pchły.Moje bezdomniaki ich nie mają, nie dopuściłabym do tego.W miejscu, gdzie bytuje Geronimo jest mnóstwo kotów, bezdomnych oczywiście.Rude, bure i łaciate.Czy są wysterylizowane? Pojęcia nie mam.W przyszłym tygodniu znowu musimy jechać do Tarnobrzega, zobaczymy, czy Geronimo się pojawi.Jedzenie tym razem weźmiemy.Szczotkę i nożyczki również.A co dalej?
Raz jeszcze dziękuję za wsparcie :1luvu:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55014
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw lip 21, 2016 8:34 Re: Huciane koty cz.IV.Bartuś szuka wychodzącego domku.

Czy jest możliwe, aby na takiej drodze zdarzył się wypadek? :wink: To moja droga pod hutę, jeżdżę około południa, ruch jest jak na zdjęciu, szeroka ścieżka rowerowa..itd.
Obrazek
A jednak młody kierowca wyjeżdżający z bramy dostawczakiem omal mnie nie staranował.Jechałam wolniutko, skręciłam na jezdnię i tylko dlatego kilka centymetrów dzieliło mnie od samochodu.Bardzo mnie ów młody człowiek przepraszał, mam tylko nadzieję, że dało mu to do myślenia i będzie patrzył w OBIE strony.
Z tej bramy wyjeżdżał
Obrazek
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55014
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: persik_ns i 151 gości