Witam wszystkich.
Ten wątek dotyczy kotki mojej mamy, czuję się więc wywołana do tablicy i chciałabym parę rzeczy wyjaśnić i sprostować. Wątek, oczywiście, przejrzałam dawno temu, bo sporadycznie na forum od kilku lat zaglądam. Mimo to nie chciałam się wypowiadać. Jednak wobec tego, że pewne sprawy w związku z postawionymi mi nieprawdziwymi zarzutami wymagają wyjaśnień, a Kitka jest kotem w wielkiej potrzebie, postanowiłam się odezwać.
Iwona została przeze mnie poproszona o zamieszczenie tego ogłoszenia. Nadal nie widzę potrzeby upubliczniania szczegółowych informacji zdrowotnych o opiekunce kotki, zwłaszcza zaś o rodzaju choroby, a tym bardziej o koneksjach rodzinnych, bo są one zupełnie nieistotne. Jednakże stan zdrowia opiekunki jest tragiczny, a kotka absolutnie nie może przebywać w takich warunkach.
Wydarzenie na fb jest zaktualizowane:
https://www.facebook.com/events/128553620955765/ i nie ma w nim ani słowa o powiązaniach rodzinnych, ani o chorobie opiekunki, bo decyzje o ich zamieszczeniu mogą podejmować wyłącznie osoby z rodziny. Między innymi dlatego, żeby uniknąć niesłusznych oskarżeń ze strony osób, które nie mają zielonego pojęcia o wielu sprawach; jak się okazuje po lekturze wpisów w tym wątku, moje obawy były jak najbardziej uzasadnione.
Fakty:
*Kitka bardzo pilnie potrzebuje DS, a nawet DT, bo absolutnie nie może dłużej mieszkać tam, gdzie mieszka. Opiekunka już nie wie o jej istnieniu i sama wymaga intensywnej opieki. Opiekunka ma znikomą rodzinę, jej choroba absorbuje wszystkie te osoby.
*Jeden z członków rodziny jest alergikiem uczulonym na mnóstwo różnych alergenów, m.in. na kocią sierść – wyjątkowo silny odczyn, więc mieszkanie z kotem pod jednym dachem, zwłaszcza w małym mieszkaniu, jest wykluczone.
*Nasz dom to permanentny DS dla kilku chomików z interwencji, czasami DT lub szpital czy ośrodek rehabilitacyjny oraz centrum przesiadkowe dla innych. Trafiają do nas niechciane, chore, ranne „odrzuty sklepowe”, znajdy trawnikowe, śmietnikowe czy kinderniespodzianki. Nie ma więc żadnej możliwości, by jakikolwiek kot w naszym domu zamieszkał. Siłą rzeczy chomiki nie są zwierzętami, które mogą bezstresowo egzystować z kotami i nawet gdyby w naszym domu nie było alergika na kocią sierść, to ze względu na chomiki obecność kota (co by nie powiedzieć, zawodowego mordercy), a również i psa, nawet najbardziej spokojnego i przyjaznego, jest absolutnie wykluczona, gdyż nasze chomiki nie mają swoich M zupełnie odizolowanych od świata, a wybiegi są bezpieczne dla nich, ale niezabezpieczone przed agresorami.
*Z powyższego wynika, jaki mamy stosunek do zwierząt, zwłaszcza tych w potrzebie, nikt z nas nie jest domniemanym potworem i wobec tego jakiekolwiek insynuacje typu „co ona temu kotu zrobiła?” są przykre i absolutnie bezpodstawne. Naprawdę kochamy zwierzaki, a że możemy mieć tylko małe i nie alergizujące, to inna sprawa.
*Kitka nie lubi ludzi, to ponoć „kot jednego człowieka” i tak opiekunka została przez DT poinformowana. Potwierdziło się. Gdy ktokolwiek inny wchodził do domu, mógł zobaczyć koniec ogona. Teraz już i nawet ogonka nie widać; że kot żyje (ale co to za życie ), od kilku tygodni wiemy, bo znika jedzenie i woda, a zapełnia się kuweta. Nie widując kotki nie mamy żadnej możliwości sprawdzenia kociego stanu zdrowia.
*W związku z powyższym kotka stroni od innych ludzi. Nie znam się na kotach zupełnie, ale kontakt z wieloma miewam, generalnie koty tak jak i inne zwierzęta nas lubią, ale takiego nietowarzyskiego kota dotąd nie spotkałam; nawet znane mi koty po poważnych przejściach są zupełnie inne. Ale, jak mówię, ja nie znam się na kotach. Minę ze zdjęcia Kitka ma zawsze, w DT miała taką (raz ją widziałam tam przez 5 sekund), taka mimika i nikt nie ma na nią wpływu, ani też nikt kotce niczego złego nie zrobił. Ale na wszystko jej się nie pozwala. Z drugiej strony można by pewnie tłumaczyć jej zachowanie tym, że wg niej obcy ludzie wchodzą do domu kotki i zachowują się jak u siebie, na dodatek głośno mówią (opiekunka ma problemy ze słuchem od dawna) i wszystko przestawiają. Tak czy siak na sympatie i antypatie zarówno w świecie ludzkim jak i zwierzęcym trudno jest mieć wpływ.
*Zdjęcia. Nie ma zdjęć. Nie da się zrobić zdjęcia komuś, kogo nie widać. Przez kilka lat udało mi się zrobić zdjęcia tylko raz. Nie ma więc żadnej możliwości pokazania kotki w „jakiejś sytuacji”, bo ona przesiaduje czy też śpi wyłącznie za (lub w, tego nie wiemy) jednym tapczanem i kanapą. Nawet w oknie jej nie widuję. W DT też widywałam co najwyżej tylko kawałek ogona, bo Kitka zawsze chowała się przed wszystkimi, a na dźwięk dzwonka do drzwi znikała w czasoprzestrzeni. Udało mi się przez 5 zobaczyć ją w całości raz, a jako że nie miałam daleko, jakieś 500 metrów, to byłam tam kilka razy, bezskutecznie. Gdy jechałam po kotkę, nie zostałam uprzedzona, że DT musi strachliwego kota zapakować w transporter, zanim zadzwonię do drzwi (nadal reaguje tak samo – klucz w zamek, kot znika) i łapanie zwierza przez fachowców trwało naprawdę długo.
*W umowie adopcyjnej, znanej wszystkim, bo modyfikacje wprowadza się na potrzeby gatunku, jest zapis o możliwości oddania kota do DT, gdy się coś stanie. Choroba, zwłaszcza tak poważna i nieuleczalna, jest, moim zdaniem, takim argumentem. DT odmówił, bo „reklamacje przyjmuje w ciągu 2 tygodni”. DT był poinformowany o chorobie opiekunki dawno temu, ale przez kilka miesięcy nie wykazał najmniejszego zainteresowania losem dawnej podopiecznej ani żadnej innej inicjatywy. Nadmieniam, że umowa adopcyjna była podpisana z jedną z fundacji.
*Na pewno ja mogę się Kitce źle kojarzyć, bo ktoś musiał kotkę kilka razy złapać, zapakować do transportera, wynieść z domu i zawieźć do weta na szczepienia, sterylkę, do kontroli. Z łapaniem był problem, bo uciekała i trzeba było naprawdę zdrowo się namęczyć, ale na rękach była w miarę spokojna. Za to u weta istny szał.
*Choć absolutnie nie jestem kociarą, to zupełnie nie jestem przekonana do tego, czy Kitce, jak tego chce Iwona, potrzebne jest kocie towarzystwo. Zupełnie ignorowała podczas pobytu na DT inne koty, nawet i własną siostrę, kotkę o zupełnie innym charakterze, bardzo towarzyską. Natomiast na pewno kotka potrzebuje doświadczonego opiekuna, nawet bardzo doświadczonego.
*Kwestia rozrywek. Kitka się z jednej strony kosmicznie się nudzi, z drugiej – zupełnie nie bawi się ani kocimi, ani innymi zabawkami, a ma ich mnóstwo. Sporadycznie ruszy się w kierunku piłeczki, kulki czy myszaka, ale bardzo sporadycznie. W młodości bawiła się przez jakiś czas diodowymi kuleczkami w labiryncie, sporadycznie ruszyła się za jakąś zabawką. Nie interesują jej kartony, tunele.
Niezależnie od wszystkiego Kitka jest uroczą kotką i bardzo prosi o pomoc w szukaniu domku.