Czarna i bura kotka do adopcji - Radom

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto maja 10, 2016 12:21 Czarna i bura kotka do adopcji - Radom

Dzień dobry!
Na wstępie powiem, że zdaję sobie sprawę z tego, iż moje kotki nie są wyjątkowe ani pod względem wyglądu, ani pod względem historii - nie jest wzruszająca. Urodziły się i wychowały wśród osób, które je kochają i które się o nie troszczą. Są odrobaczone, zaszczepione, umieją korzystać z kuwety, jedzą karmę zarówno mokrą, jak i suchą (choć wolą tą pierwszą) oraz stanowią okaz zdrowia i "normalności". Prócz sterylizacji stanowią idealnych kandydatów do przygarnięcia. Wiem jednak, że potrzebujących kotów jest mnóstwo - sama żałuję, że nie mogę im pomóc. I wiem, że pięknych, wyjątkowych pod względem umaszczenia kotów również jest dużo - a moje są przeciętne w tej materii, choć mnie samej wydają się piękne właśnie takie, jakie są. Boję się jednak, że mimo tego, iż są zadbane, nie zostaną zauważone przez wzgląd na to, że takich jak one jest zbyt wiele.
Kocięta urodziły się 17 lutego 2016 r. Pisałam w ich sprawie post, ale wtedy jeszcze nie szukałam im domu, ponieważ były zbyt małe. Teraz natomiast najwyższa pora, by poszukać im nowego właściciela.
Tego nie trzeba czytać - część dla zainteresowanych historią
Moja kotka jest na wpół dzika. Niestety zaszła w ciążę i urodziła trzy zdrowe kocięta. Postanowiłam je wychować, ponieważ kocham te zwierzęta i zrobiłabym dla nich wszystko. Kupiłam kuwetę, żwirek, specjalne mleczka (gdy mama powoli je od siebie odstawiała), zabawki. Nie było mnie stać na transporter czy drapak. Na odrobaczenie i szczepienia zbierałam pieniążki, ponieważ chciałam zapewnić im przynajmniej tyle na dobry początek. Transporter pożyczyłam od koleżanki znajomej mamy i zabrałam maluchy do weterynarza. Mam je - że tak powiem - z głowy, ale problemem jest teraz ich mama, która nie daje się żadnym sposobem przekonać do zamknięcia się w czymś tak małym. Nie wiem już co robić, a zdaję sobie sprawę z tego, że jak najszybciej powinnam ją wysterylizować. Najprawdopodobniej ma ona stałą ruję, co jeszcze bardziej komplikuje całą sytuację. Weterynarz zaproponował "terapię" (podawanie zwiększonej dawki proszków antykoncepcyjnych, by zahamować przed zabiegiem zdolność do zajścia w ciążę), która będzie mnie kosztowała dużo pieniędzy. Tak samo zresztą jak kastracja. Więc jestem teraz w stanie bezustannego stresu i zastanawianiu się co będzie i jak rozwiąże się cała ta sytuacja. Naprawdę jest mi ciężko (głównie pod względem finansowym; brakuje mi też szczególnie transportera, który jest mi niezbędny, a na którego zakup średnio mogę sobie pozwolić - boję się, że jeśli już go kupię, to moja kocica i tak nie będzie chciała z niego korzystać), dlatego napisałam tutaj.
Koniec historii. Teraz jej główna część :wink:
Ogłoszenia zamieściłam na kilku stronach - odezwały się do mnie dwie osoby. 13-letnia dziewczynka i starsza pani, która w końcu zrezygnowała przez wzgląd na odległość, jaka nas dzieli. Jesteście więc prawdopodobnie moją ostatnią nadzieją. Piszę tutaj, bo wiem, że kochacie koty i jest w Was chęć pomagania im. :wink:
Pierwsza kotka jest czarna (po ojcu, z tego, co mi wiadomo). Jest najmniejsza i dość chuda - chyba z natury, bo dostaje jeść tyle samo, co reszta. Matka zresztą też jest drobnej postury, więc możliwe, że sylwetkę odziedziczyła właśnie po niej. :wink: Waży niewiele ponad kilogram, tak jak reszta rodzeństwa. Jest najbardziej zrównoważona pod względem charakteru. Uwielbia się bawić i jest energiczna jak każdy mały kotek, ale jednocześnie nie broni się przed ludźmi i ich pieszczotami, choć czasami niecierpliwie wyrywa się z rąk, by wrócić do zabaw z resztą kociarni. Wzorowo korzysta z kuwety - jako pierwsza załapała o co w tym wszystkim chodzi, zawsze po jedzeniu kieruje się w jej stronę i generalnie nie ma z nią w tej kwestii problemów. Ma biały krawacik. Grzecznie znosi badania weterynaryjne, ale potrzebuje w trakcie ich trwania dużo czułości i bliskości właściciela - wtula się w niego i chce, by przy niej był. Transporter jej niestraszny, tak samo jak przebywanie w nim w lecznicy i czekanie na swoją kolej. To grzeczna i chyba najfajniejsza mała kocica, jaką znam. Nie wiem, jak reaguje na inne zwierzęta/koty (do tej pory miała kontakt tylko ze swoją matką i rodzeństwem). Myślę, że sprawdziłaby się w domu z dzieckiem, ale raczej starszym, które by z nią latało po domu/podwórku i zapewniało jej codzienną dawkę energii. :wink:
Druga kotka jest bura, tak samo jak brat (który ma potencjalnego nabywcę), ale ma brzydsze umaszczenie - jego pręgi są wyraźne i piękne, ona natomiast przypomina bardziej matkę. Jest najspokojniejsza z rodzeństwa. Stanowi typ obserwatora, który patrzy na wygłupy reszty ze szczytu kanapy. Choć oczywiście do niej po jakimś czasie dołącza - ale myślę, że w dorosłym życiu będzie zdecydowanie preferowała wylegiwanie się i leniuchowanie od wyczerpujących zabaw z właścicielem. Lubi być brana na ręce, głaskana i noszona po pokoju. Raczej się nie wyrywa i czasami sama przychodzi do siedzącej osoby, by ułożyć się na jej kolanach do snu. Korzysta z kuwety i nie ma oporów przed transporterem czy czekaniem u weterynarza... Ale radzę uważać na badanie. Osoba przytrzymująca Burą powinna mieć na sobie ochronne rękawice, bo nienawidzi badań i ostatnio poważnie mnie zraniła. Miałam otwartą buzię przed całą drogę do domu - spodziewałabym się takiej agresji po każdym, ale nie po niej. :cry: Jest jednak zdrowa i przyjemnie ciężka. Cudownie nosi się ją na rękach. Przez wzgląd na jej spokój i zamiłowanie do czułości, poleciłabym ją właścicielom np. z małymi dziećmi. Nie drapie i nie jest agresywna (z pominięciem weterynarza). Domatorzy i introwertycy na pewno ją pokochają. 8)
I to tyle. Kilka kwestii organizacyjnych:
- idealnie byłoby, gdyby ktoś mógł przygarnąć je obie, ale to oczywiście nie jest żaden warunek
- równie wspaniale byłoby, gdyby ktoś miał własny transporter i mógł ją sam odebrać. W innym przypadku byłabym jednak w stanie dowieźć kociaka na terenie miasta, ewentualnie do sąsiadujących wsi
- jestem z Radomia (woj. mazowieckie). E-mail: igusia32@vp.pl, można się ze mną również kontaktować tutaj na chacie czy na PW.

Na koniec dodam, że oczywiście chciałabym je oddać w ręce kogoś, kto zapewni im kochający i bezpieczny dom. To wszystko. Dziękuję za uwagę i mam nadzieję - do zobaczenia!

Bobok

Avatar użytkownika
 
Posty: 6
Od: Śro kwi 06, 2016 19:31
Lokalizacja: Radom

Post » Śro maja 11, 2016 10:18 Re: Czarna i bura kotka do adopcji - Radom

Poszukaj w necie fundacji pro-zwierzęcych z okoli Radomia w celu załatwienia sterylizacji matki.

Ja mogę Ci załatwić darmową sterylkę ale trzeba by kotkę przytransportować do Warszawy.

Maluchy ogłaszaj na fb i innych portalach. Tutaj, tak jak wiesz, wszyscy jesteśmy zakoceni.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 105 gości