Witam wszystkich.
opiszę losy Michałka - bo takie kotek dostał imię - Michałek - od cukierków Michałków, bo naszym zdaniem to słodki kot...
od razu zaznaczę że nie mam wpływu na sytuację, opisuję ją grzecznościowo ponieważ założycielka wątku nie ma dostępu do netu a sytuacja Michałka jest pilna-potrzebna mu koniecznie pomoc i bardzo liczymy na to, że może znajdzie się tu ktoś kto tej pomocy mu udzieli.
Michałek, od ostatniego mojego wpisu, cały czas aż do ostatniej środy spędził u osoby która kiedyś pomagała kotom, jednak obecnie , ze różnych względów już się tym nie zajmuje. Jednak dla Michałka, a raczej dla Aneti, zgodziła się zrobić wyjątek. Miał wspaniałe warunki, bardzo duży pokój, troskliwą opiekę i dał się poznać jako kochany, miły i mądry kocurek. Zupełnie niekłopotliwy, miły i uwielbiający człowieka. Kompletnie pozbawiony agresji, natomiast mający swoje zdanie i wyrażający je bardzo zdecydowanie przy codziennym czterokrotnym zakraplaniu oczek szczypiącymi kroplami - to kocie prawo i każdy dt dobrze wie że czasem musimy robić kotu wbrew robiąc mu dobrze
)
W połowie czerwca miał operację entropii - bo po badaniu u dra Garncarza okazało się że kotek oczy ma całkowicie zdrowe natomiast na skutek długotrwałego kociego kataru kotkowi wywinęły się dolne powieczki do środka.
Operację i rekonwalescencję kotek zniósł bardzo dobrze. Bardzo szybko i pięknie się zagoił, a biorąc pod uwagę że wcześniej miał wykonaną kastrację, leczenie mega kataru, trzytygodniowy pobyt w lecznicy, podawany interferon, itd. - to wszystko świadczy o tym ze jest to bardzo silny kot.
W środę kotek wyruszył do swojego upragnionego domu stałego - pani która zdecydowała się go adoptować wydawała się bardzo fajną, ciepłą osobą, wizyta przed adopcyjna oraz kilkanaście rozmów telefonicznych przed, upewniły założycielkę wątku że będzie to dobry dom dla Michałka a więc Aneti osobiście zawiozła kotka na Śląsk wraz z wypasioną wyprawką ..
Pani która miała go zaadoptować założyła wg. zaleceń siatkę na balkonie i dzwoniła przez cały czas od "przed operacji" mówiąc jak bardzo już Michałka kocha, jak bardzo na niego czeka, itp. itd.
Na miejscu Michałek prawie natychmiast poczuł się jak u siebie w domu a pani wydawała się zachwycona.
Jednak już w piątek pani zaczęła mieć wątpliwości i narzekać że kot jest zbyt dominujący, że "przespał z nią całą noc" , że nie może się bez niego ruszyć, że chodzi za nią krok w krok"... koniec końców zażądała od Aneti zabrania kota co Aneti w sobotę zrobiła.
Kotek który okazał tak cudowne, wspaniałe zaufanie nowo poznanemu człowiekowi, został za to ukarany eksmisją. Niestety możemy nad tym tylko ubolewać...
W tak zaskakującej sytuacji, po totalnym zaskoczeniu, żalu i panice powstał problem gdzie umieścić Michałka.
Do poprzedniego miejsca nie mógł już trafić ponieważ ludzie którzy mu wcześniej pomogli wyjechali na wcześniej zaplanowany długi urlop.
Po przyjeżdzie ze Śląska , w sobotę, Michałek cudem trafił więc do Państwa którzy na zasadzie gorączkowych poszukiwań w czasie podróży, wśród rodziny, znajomych i znajomych znajomych zgodzili się dać mu tymczas do czasu zrobienia ponownego testu w kierunku FelV.
Test ten został dziś zrobiony, Felv został potwierdzony a kotek w związku z tym ma czas do jutra.
W domu są dwa psy do których kotuś bardzo się drapie niszcząc Państwu drzwi, Państwo nie mają już siły trzymać Michałka ani chwili dłużej - są to zupełnie przypadkowi ludzie którzy wielkodusznie zgodzili się pomóc w krytycznej sytuacji.
Sytuacja Michałka jest następująca - jeśli nie znajdzie się nikt kto zdecyduje się dać Michałkowi tymczas to jutro kotuś zostanie wywieziony do miejsca skąd został zabrany.Zapewne będzie tam szczęśliwy jak kiedyś - to znane mu miejsce, znane mu koty i pewnie po wstępnym obwąchaniu, może prychnięciach , wszyscy przypomną sobie że na wzajem się znają.
Jednak kotuś jest nosicielem wirusa Felv a więc najprawdopodobniej będzie zarażał tamtejsze koty - na tym polega cały problem.Niestety osoby które, niemałym kosztem, wyleczyły i dały przez ten czas dom Michałkowi wyczerpały już wszystkie możliwości swoje, rodziny i znajomych co do znalezienia Michałkowi kolejnego lokum.
Kotek jest kochany, bardzo proludzki, bardzo wdzięczny i mądry.
Zobowiązujemy się pokryć koszty wyżywienia i ewentualnego leczenia czy badań Michałka ( chociaż jest już przebadany na wskroś i u dra Marcińskiego i u dra Garncarza i internistycznie - poza nosicielstwem Felv to "całkiem zdrowy" i świetnie leczący się kot.
Jesli ktoś jest w stanie udzielić Michałkowi jakiejkolwiek pomocy to serdeczna prośba o PW lub wiadomość na wątku.zdjęcia tuż po operacji:
zdjęcia zrobione wczoraj: