Dawno nas tu nie było, ale też było mnóstwo pracy...
Z naszych trzech nieśmiałych tymczasów został tylko jeden- Baharat...Najbardziej odporny na naukę i socjalizację...
Ale spokojnie, ja mam czas, i cierpliwość (już chyba tylko do kotów ;p), codziennie jak kocurek sobie leży, to delikatnie podchodzę
i go głaskam, czasem parę razy dziennie. Nie zrywa się już w panice, zdarzyło mu się nawet dwa czy trzy razy zamruczeć....
Ale to by było na tyle z postępów, bo jak nie leży to oprócz podawania smakołyków, to nie pozwala się do siebie zbliżyć...
Sasza (tricolorka) trafiła do domu, gdzie był już prawie jej rówieśnik Jimmy, i po dwóch tygodnia dostrajania się, koty wyglądają jakby żyć bez siebie nie mogły,
a i nasza Sasza zrobiła się bardziej chętna na pieszczoty z człowiekami
tutaj ewidentnie zadziałała zasada małego stada
Masza zaś trafiła do domu gdzie ma jedną starszą kocią koleżankę, a drugą w swoim wieku, do tego piesek, i dziewczyna poczuła się jak ryba w wodzie, co prawda był tydzień siedzenia za szafą, ale po tym od razu pozwalała się głaskać i zaczęła się zakumplowywać z kocim towarzystwem
Innymi słowy, muszę nieskromnie powiedzieć,że sukces wychowawczy, a Baharat jeszcze będzie takim kocurem, że każdy będzie go chciał ;p
pozdrawiamy ja, Baharat i pozostałe tymczasy, które nieśmiałe na szczęście nie są