Gibutkowa pisze:Ja odnoszę wrazenie że oswajanie na zasadzie "z braku laku" nie jest do końca "pełnym" oswojeniem, tylko takim z przymusu, co sprawia, że często nie dociekamy przyczyn braku relacji kota z człowiekiem.
Meridenn - napisz trochę wiecej o waszych relacjach, na co koty pozwalają, na co nie, jak reagują na próby kontaktu i jak te próby konkretnie wyglądają.
Mam w tej chwili dwa kocurki, które są oswajane. Jeden jest na etapie "dam się na chwilę wziać na rączki, ale za kilka sekund spierniczę jak króliczek w podskokach", a drugi trochę dalej "no dobra, jak leżę koło innego kota to możesz mnie trochę pogłaskać"

Ale obydwa powoli z dnia na dzień robią postępy. Według mnie kluczem do sukcesu jest nienachalna inicjatywa, trochę poudawanie kota (np. ostatnio z tym mniej oswojonym tykaliśmy się nosami, udawałam, że go wącham

był zainteresowany tym co robię i zaczął mnie naśladować). Obserwuj relacje między kotami i spróbuj je naśladować. Jak podajesz rękę do wachania nigdy od góry, tylko dołem, otwartą dłonią, w ogóle przed próbą głaskania trzeba dać się obwąchać. Rób rzeczy, które mogą kota zainteresować - baw się kulką papieru, sam podejdzie, żeby się pobawić. Fajnie też działa zabawa w wąchanie przypraw (tylko tutaj trzeba to robić z właściwej odległości, tak żeby kot sam podszedł na taką odelgłość jaka mu pasuje, bo nie każda przyprawa jest fajna dla kota - najlepsze jakieś ziołowe - majeranek, bazylia, oregano itp.). Bądź trochę jak kot

Tzw. zasada Pacing and Leading - żeby ktoś poszedł za Tobą, najpierw Ty musisz pójść za nim.
Jeśli koty nie mają poważnych problemów behawioralnych nie trzeba się wspomagać preparatami, aczkolwiek Feliway (kocie feromony) taki do kontaktu nie zaszkodzi

To może zacznę od kocurka-Baharata. jak tylko wyciągam rękę żeby go pogłaskać, czy chociaż dotknąć ucieka od razu. Kontakt fizyczny, jedyny na jaki się decyduje w stosunku do mnie to gdy daję mu przekąskę. Wtedy potrafi sam podejść i nawet wziąć z mojej ręki smakołyka

Zaczęłam go zachęcam do zabaw, ale nie angażuje się w pełnie, raczej położy się obok i z zaciekawieniem się przygląda niżeli sam uczestniczy. Czasem smagnie łapką raz czy dwa piórko, ale nadal w pozycji leżącej

Przez te dwa miesiące miała dwa razy sytuację, że pozwolił na pogłaskanie, i do tej pory nie wiem co mogło go do tego skusić. Raz gdy się obudziłam, to koło mnie leżał na łóżku, w pierwszej chwili myślałam, że to któraś z moich rezydentek, bo obie są buraskami, a to kocurek. I dał mi sie pogłaskać i to parę razy

Drugi raz, rano leżał ze swoją kocią przyjaciółeczkę na szafce na której zostawiam sweterek, i gdy podeszłam kotka uciekła, a on leżał i obserwował, wyciągnełam rękę i nie uciekł...to pogłaskałam go, delikatnie, parę razy, wyglądał tak jakby czekać co dalej? Pozwalał mi, ale był czujny i trochę napięty... Reasumując to były tylko dwa razy podczas tych dwóch miesięcy, natomiast i tak zrobił pewne postępy, bo jak przyszedł do nas, to najpierw przez tydzień siedział pod łóżkiem, potem chyłkiem przemykał jak najdalej od ludzi, a teraz czasem leży w tym samym pomieszczeniu w którym przebywamy i podchodzi po smakołyki


Masza (tricolorka) pozwala na delikatne głaski jedynie podczas posiłku, poza tym unika kontaktu z człowiekiem. Bardzo ciekawa, podchodzi i przygląda się nam, podchodzi gdy bawię się z innymi kotami, i co prawda jeszcze trochę nieśmiało, ale próbuje dołączać

Najbardziej wycofana jest buraska Masza. Co prawda pozwala się wziąć na ręce, ale wygląda to tak jakby się bała poruszyć. Wzięta, jest spokojna, nie wyrywa się, pozwala się głaskać, dopiero po pewnym czasie nieco się odpręża i zaczyna mruczeć. Od tygodnia zaczęła wychodzi i spaceruje po mieszkaniu, wcześniej głównie siedziala za łóżkiem, albo kładła się w wiklinowym transporterku, który mam otwarty na parapecie, tak aby koty się w nim czuły w miarę swojo.
Nie uczestniczy w zabawach, wczoraj siadła schowana za ścianą i chylkiem się przyglądała...
p.s.na zdjęciu poniżej to ta z krawatką, która siedzi i się przygląda...
