ewa_mrau pisze:ASK@ pisze:Gotuję zupkę. Wstępnie ma być ogórkowa. Wstępnie
Mam dać znać jak
wyjszła
konieczniejeno po moim posiłku, bo klawiaturę zaleję cieknącą ślinką
---
a tak na marginesie, to mogłabym się u Was stołować...
---
Łaskawco
Nareszcie ktoś się znalazł w bez kresie kosmosu co moje starania kulinarne docenił
Właśnie się realizuję w zupinie.Zerkłam, posiorbałam, pomerdałam chochelką i dorzuciłam kolejny słoik przecieru .
Ponownie zerkłam, posiorbałam , pomerdałam chochelką i ... dorzuciłam garsteczę zacierek.
I znów posiorbałam , pomerdałam chochelką i ... dorzuciłam kolejną garstkę zacierek.
I dwie kiełbaski.
Zerkłam, posiorbałam , pomerdałam chochelką i ... dorzuciłam kolejną kiełbaskę.
Zerkłam, posiorbałam , pomerdałam chochelką i ...
wyjszłam z kuchni. Przecieru i kiełbasek mi zabrakło.
Przecierek, by nie było to tam to, został urobiony z własnych ogórtasów zasianych na polach szerokich. Owiane wiaterem i smyrane słoneczkiem. Uchowane na gnojówce i innych odchodach
. Ptice nad nim latały i pieściły trelem radosnym. Chyba...
Potem zebranych w cięzkim pochyło-grzbiecie, obdartych ze skórki, utartych na grubej tarce , upakowanych w odkażone słoiki i potraktowanych w wysokiej temperaturze. Złoty jeden i 59 groszy kosztowały
Więc trzy zakupiłam.