Jesteśmy ale jakoś tak smętnie nam dziś. Znaczy się ja jestem smęciara . Z bólem głowy strasznym. Jakoś mi ta część ciała wysiada ostatnio często. Pusto międzyczaszkowo jest ,to i każda myśl boli
Jak się jakaś trafi oczywiście
Dzieciska rosną jak na drożdżach. Leśniaki mają wzloty i upadki w mruczeniach i ucieczkach. Takie oporne gady sie trafiły, w głuszy chowane czy co?
Gawronek, odważniak nie przeciętny, podejmuje próby spierniczenia. Często udane. Dziewczynki różnie na mnie reagują ale nie jest to radosć. Grymusiek Białołapy mruczy jak tylko spojrzenie uchwyci pierwsze. Jak drugie zauważy to daje nura w każdą dziurę by już nie zerkać. Mam wrażenie ,ze zatrzymały sie w rozwoju ludziolubnym. Jakieś argumenty mam za słabe. Uwiązać, dowiaząć , przymocować by nie przemieszczały się.
Szaleństwa ich przynoszą wymierny skutek. Wypuzzlowały mechanizm służący do umocowania miseczek do krat. Takie ptasie miski kilka lat temu kupiłam i doskonale się sprawdzały. Od druta nie odpadły. Ale te są sprytniejsze i niezłą trampolinę zrobiły sobie jak się obłamało na pół.
Reszta kociejstwa trzyma się. Dzieciska rosną. Piękne wokale uskuteczniają bo im się na pokoje chce. Wulkan i oponia nadal ciumkają siebie mocno i spedzają czas razem. Sasia jest za spokojna. Wyciszyła się mając stado w pobliżu i zamieszkała na drapaku. Poważna, długonoga dama z niej jest. Milupka też podziękowała zatowarzystwo i wyniosła się na drugi drapak. Wszystkim naszym kocicom nie odpowiada najaz gówniarzy. Ze złością przyjmują skrzeki i jazgoty. Warki pod drzwiami sobie robią. Gdzie ten słynny instynk macierzyński.
Swoje odchowały więc teraz wara z bachorami na ich terenie. Ich klepka, fotelik, drapaczek...cisza i spokój święty. MatkaPolka