*
Kinia ze Stolarskiej i
Bieluch z Bełchatowa pojechały do domów jakieś dwa tygodnie temu.
Ale...
Kinia się nie bawiła, Bieluch tłukt rezydenta. Oba koty są u panów - dwóch różnych
Miałam je odebrać w ubiegly weekend - ale panowie postanowili jeszcze tydzień poczekać.
Jakoś w piątek zdzwonilśmy się, uzgodniliśmy termin - niedziela rano.
No i w niedzielę tuż przez wyjściem z domu odebrałam telefon od Bielucha - pan go nie odda, no nie kochają się z rezydentem, Bieluch wyżera mu z miski, ale nie odda, bo szkoda go oddawać..
No to nie, powiedziałam, że wócić zawsze może.
Jadę do drugiego pana, wchodzę z kontenerem - a pan ze strachem w głosie - pani chce mi Kinię zabrać? Dlaczego?
No - mówię, przecież pan narzekal, że się nie bawi, że to nie taki kot, jaki miał być...
No tak, ale ona przychodzi do mnie na głaskanie, rano prowadzi mnie do miski, jak ja mam ją oddać? Przyzwyczaiłem się...
No to została, powiedziałam, że wrócić zawsze może.