Nowa Melka ma wadę '' fabryczną '' prawdopodobnie kiedyś tam była za wcześnie
zabrana od mamy i ma braki w wychowaniu.
Mela w euforii zadowolenia zaczyna pod gryzać ,wpierw delikatnie i takie coś znamy ,
no i lubimy nawet ,lecz siła wzrasta a kot zdaje się wciąż zadowolony ,łapki robią tulipanki ,
w gardle słychać mruczenie ,a siła dziabnięć wzrasta ,ja czuję się jak masochistka .
Jedziemy dalej głaszcząc gryzocego kota ,a kotka kładzie uszy po sobie zadaje ataki zębami ,
a ciało wciąż lużne zrelaksowane ,tulipanki ,mruczanki nic nie zdradza agresji a mnie już boli.
Dmuchnięcie w nosek ,Melcia już wisi mi na dłoni ,ale mruczy ,no nie wie kosmata co to jest umiar.
Zestawiona na podłogę wraca na kolana po jeszcze ,zdziwiona że zakończyłam głaskanie od razu
łapie mnie zębami ,kończę chwytając za karczek i zestawiam na podłogę .Melcia podbiega do
piłeczki i zaczyna się bawić.
Dobrze że nie kopie nóżkami podczas gryzienia ,to by dopiero bolało
.
Dom bez dzieci jedynie .
Nad resztą popracujemy .
Generalnie jest fajna ,fajnie się bawi taka Baśka
ino łysa w połowie
Dziś Wielki Dzień o 12,15 uprasza się o zaciśnięcie kciuczków i nie są to sprawy kocie .