Kilka dni temu na naszym osiedlu ktos wywalił koteczkę z dwójką maluszków
Biedaki w pierwszych dniach rozbiegły się po osiedlu. Kocia mama biegała jak opętana, starała się pozbierać do kupy swoje dzieci, które krzyczały z całych sił w różnych miejscach. Widok straszny, koty zdezorientowane, przerażone, miauczące zupełnie nie mogły się pozbierać ;(
Usiłowałysmy złapać maluszki ale niedaleko jest osiedlowa droga a te okruszki kicały pod samochodami. Bałysmy się, żeby nie doszło do tragedii. Mamusia biegała w tą i z powrotem i nawoływała dzieci, te krzyczały przerażone.
W efekcie końcowym rodzina zamieszkała pod budka lotto i korzystają z kawałka ogrodzonego terenu na którym znajduje się ujęcie wody. Spią w lisciach biedaki, są oczywiscie codziennie dokarmiane. Niestety noce są zimne i za chwilę maluszki pewnie dostana kataru
Kolejnym problemem jest kocica, która za chwile będzie gotowa na kolejną ciążę
I jeszcze jeden problem, chyba najgorszy... w ubiegłym roku koty, które przebywały za tym ogrodzeniem zostały otrute
Pilnie szukamy jakiegos miejsca dla tej rodzinki i mam nadzieję, ze zdążymy zanim dojdzie do tragedii
Dzisiaj udało się zrobić zdjęcia kociakom, mamusia niestety nie pokazała się. Kociczka to czarno biała koteczka, typowa krówka. Może jutro uda się ją sfotografować.
Cała trójka jest zadbana, dobrze wyglądają - jeszcze nie zdążyły schudnąć. Ktos pozbył się problemu i spi teraz spokojnie w przeciwieństwie do nas. Oczywiscie większa częsć ludzi z osiedla wie o kociakach ale nikt nawet nie pofatygował się, żeby wystawić im jedzenie, nie mówiąc o jakiejs konkretnej pomocy
Maluszki mają ok 2-2,5 mies. Mamusia wygląda na młodą kicię.
Kociak nr 1
Kociak nr 2
Tutaj oba maluszki