dla nowych zaglądających, żeby nie przedzierali się przez kolejne posty

Kajtek to kotek, który żył na wolności. Miał drewnianą budę w przyblokowym ogródku. Dokarmiała go moja mama.
Zawsze był miłym kotem, raczej nie bał się ludzi i to chyba go zgubiło. Pewnego razu został postrzelony z wiatrówki. Kula przeszła na wylot na wysokości dolnej linii żeber. Nie uszkodziła kości ani płuc. Po usunięciu kuli kotek dosyć szybko doszedł do siebie. Ale za chwilę nastąpiło załamanie i w klatce zaczął zbierać mu się płyn. Leczenie. Było lepiej aż znowu pogorszenie. Gorączka. Leczenie i znowu gorączka. Kot słabł, przestał jeść. Badania. Powiększona nerka. Operacja - wielki guz. Albo zmiana na skutek stanu zapalnego spowodowanego postrzałem albo po prostu nowotwór. Nerka oczywiście usunięta.
Kajtek jest bardzo osłabiony. Blady i szczerze moja nadzieja na jego wyzdrowienie też blednie, chociaż pozostaje pod opieką wspaniałego lekarza - dr Jacka Szulca.
Moja sytuacja finansowa jest trudna. W lecznicy mam otwarty rachunek, który na razie wynosi 311 zł.
Stąd moje zaproszenie na bazarki dla Kajtusia
1. bazarek z różnościami http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=171980
2. bazarek z książkami http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=172077
3.12.15 Kajtuś nie żyje
Kajtuś rok temu trafił na naszą stołówkę. Na zimę dostał od sąsiadki drewnianą budkę, wiosną wygrzewał się w przyblokowym ogródku. Wydawałoby się kocia sielanka.
Niestety. Dwa tygodnie temu kotek został postrzelony z wiatrówki. Kula przeszła na wylot i zatrzymała się pod skórą. Trafił do szpitala na 10 dni.
Odebrałam go i... co dalej? Ucieszył się, jak wypuściłam go pod blokiem, ale sama nie spałam pół nocy. Zgarnęłam go do mieszkania.
Chociaż to kotek wolnożyjący i u weta sprawiał trochę kłopotów przy obsłudze, w domu okazał się aniołkiem. Może dlatego, że jest jeszcze trochę osłabiony, grzecznie przespał dwie noce. Od czasu do czasu pobiegnie do drzwi i domaga się wolności, ale chętnie się się łasi, przytula. W nocy spał ze mną w łóżku.
Nie jest konfliktowy w stosunku do innych kotów (u mnie 13). Ładnie załatwiła się do kuwetki.
Kajtuś ma 3 lata, jest wykastrowany, odpchlony, odrobaczony i odświerzbiony. Po ostatnich "atrakcjach" zjechał też trochę z wagi i na pewno trzeba go odżywić.
Jeśli ktoś odpowiedzialny, z podejściem do kotów chciałby się nim zaopiekować proszę o kontakt
Aktualizacja
Niestety kotek po wyjściu ze szpitala zaczął gorączkować. Mamy kłopot..... (o tym poniżej)
Za chwilę pojawi się bazarek na jego konto, bo po odebraniu ze szpitala, miasto już nie refunduje jego leczenia, a koszty niestety są niemałe.
po wyjściu ze szpitala

a taki piękny może być - zdjęcie sprzed wypadku

