Nie zakładałam, ze bedę dla niego szukać domu. Żyje sobie spokojnie z boczku, nikomu nie wadzi, bo nie rzuca sie w oczy. Miziak.
Miziaka poznałam jak dobrze pamietam w 2014r. Przychodził cichutko na działkę i czekał, aż wszystkie koty się najedza i odejdą, żeby tez spokojnie podejść i pojeść. Już od pierwszego spotkania zauważyłam, ze jest chudziutki, choć duży. I już przy pierwszym spotkaniu okazał się kotem ufnym i oswojonym - pierwszego dnia już strzelał baranki i pozwolił się wziąc na ręce. Przez minione dwa lata widywałam go rzadko - przychodził później, żeby nie spotykac się już z resztą kotów i kiedy na działkach było już mało ludzi. Jedną z działek wybrał za swój dom - tam dokarmiała go kociolubna rodzina.
Kiedy go znów zobaczyłam w lutym jasnym stało się, ze coś mu dolega. Miał zrudziałe futro - wyglądał wręcz na szylkretowego kocura! W końcu udało się umówić i zgrać z łapaniem kota kastrację.
Tak wiec Miziak jest już wykastrowany, testy FeLV/FIV ujemne.
Miał masę kleszczy, co prawdopodobnie spowodowało anemię. Na szczęście biochemia w normie.
Ostatnie dni mimo regularnego karmienia dobrym jedzeniem (ma ogromny apetyt!) jego futro wygląda coraz gorzej. Miziak wylizuje sobie po bokach rany ...
Diagnoza - płytka eozynofilowa. Prawdopodobnie spowodowana alergią na pchły i kleszcze bądź jakąs nietolerancją pokarmową. Leczenie płytki eozynofilowej nie jest kosztowne, nie wymaga leków - wymaga cierpliwości i konsekwencji w żywieniu (dieta jednego rodzaju).
Ponieważ na działkach nie ma szans na pilnowanie diety kota wolnożyjącego, Miziak bardzo potrzebuje domu - tymczasowego, a najlepiej stałego.
Jest przemiły i spokojny, imię Miziak dostał nieprzypadkowo
Nie ma problemów z innymi kotami, nie szuka zwady. Łatwy w obsłudze - bez problemów jazdy samochodem czy wizyty u weta, podawanie leków dopyszcznie też bezproblemowe.
Może miec ok.4-5lat.
Miziak mieszka obecnie na działkach w Luboniu.
Dowiozę, dam wyprawkę, zaszczepię i zaczipuję. Ma książeczkę zdrowia.
Tylko domu mu trzeba ...
Taki będzie jak się postawi na lapy (fotka z pierwszego naszego spotkania z 2014r)
Tak wygląda od kilku tygodni
Tak wyglądają jego wylizane rany (wylizuje do krwi placek i przestaje się tym miejscem interesować; zaczyna wylizywac kolejny, a ten zarasta w ciągu kilku dni nowym futerkiem)
Taki jestem fajny
https://www.youtube.com/watch?v=phqi5rU7lAkWiem, ze sprawa beznadziejna, ale może ktoś chciałby pomóc temu kochanemu kotu stanąć na łapy i odzyskać dawną świetność?