Dzieciarnia rośnie, właściwie to już młodzież.
Zwłaszcza
Kapsel i
Piksel, od początku troszkę więksi od pozostałych, teraz wyraźnie odskoczyli
i są już prawie pełnowymiarowymi kotami.
W łebkach oczywiście młodzieńcze fiu-bździu,
sąsiadka
o wrażliwym słuchu spać ponoć przez nich nie może
więc dzisiaj na noc wywaliłam do kuchni, obok innych sąsiadów.
No i spokój nastał
Trzeba powoli myśleć o ciachanku.
Kłopot mam z niedotykalską 3-letnią
Dominiką.
Ma coś z paszczęką, czasami ślinę toczy i wystawia języczek.
Ale że niedotykalska, to obejrzeć nie mogę.
Gdy kilka dni temu przestała podchodzić do jedzenia, udało mi się zapakować ją do transportera.
U weta skończyło się na zdemolowanych szafkach, ranach ciętych (moich)
oraz szybkim zastrzykiem sterydowym w kocią dooopkę wystającą z ręcznika, gdy w końcu spod tych szafek ją wygarnęłam
Po tych przeżyciach wróciłyśmy, bo lab i tak był akurat nieczynny.
W domu, o dziwo, koteńka odzyskała apetyt.
Tyle że siedzi w otwartej klatce kenelowej i woli jej nie opuszczać.
Ma tam budkę, dostaje jedzenie, wstawiłam kuwetę (bo wolała lać do miseczki niż wyjść).
Przyjmuje wizyty kociaków, na starsze prycha i krzyczy
wynocha!
Nawet pozwala się głaskać
ale u weta pewnie znowu będzie dzicz.
Konieczne są badania krwi i pewnie sanacja paszczy.
Tym razem zawiozę ją do innego weta, który ma specjalną torbę dla
dzikunów,
ale to już po wypłacie, bo finansowo niestety
Mam nadzieję, że apetyt się utrzyma.
O pozostałych kociakach po łikendzie.
Miłego!